środa, 3 października 2018

Rozdział 16

    



Akser, grudzień 2017







Niespotykane zbyt często w ostatnim czasie promienie słońca, przedzierające się do wnętrza przez nie do końca zaciągnięte rolety w oknach, padają na moją twarz, przyjemnie ją muskając i ogrzewając. Wybudzając tym samym z głębokiego i zbawiennego snu, w którym byłam pogrążona. Mimo wczorajszych fatalnych i przykrych dla mnie wydarzeń, które nieodwracalnie mogły zmienić moją przyszłość. Odbierając mi tym samym, niemal w całości chęci do życia.
Doskonale wiedziałam czyja to zasługa, że udało mi się zasnąć. Halvor bardzo umiejętnie odciągnął moją uwagę od wszystkich problemów. Sprawiając, że byłam w stanie skupić się wyłącznie na jego osobie. Ostatniej nocy liczył się tylko on. Nic więcej dla mnie nie istniało. 





Jednak sekundę po przebudzeniu, wszystko natychmiast do mnie wraca. Po raz kolejny, przyprawiając o poczucie okropnej bezsilności.
Nie byłam w stanie, choćby myśleć o tym, co mnie czekało w najbliższym czasie. Bałam się, że wszyscy już wiedzą o moim największym życiowym błędzie i mają z tego powodu niezły ubaw. Uważając mnie za najbardziej żałosną i naiwną osobę na świecie. Która własną głupotą, sprowadziła na siebie gigantyczne problemy.
Nigdy nie radziłam sobie dobrze z opinią innych na mój temat. Starałam się dlatego zachowywać bez zarzutów i nigdy nie rzucać w oczy. Wszystko pogłębiło się jeszcze bardziej po śmierci rodziców, kiedy zostałam sama z problemami, jakie często zwyczajnie mnie przerastały. Żyjąc pod nieustanną presją i w przekonaniu, że jestem do niczego. Coraz bardziej zamykałam się w sobie z poczuciem, że inni na moim miejscu dużo lepiej poradziliby sobie z zaistniałą sytuacją.






Idąc jednak za radą Halvora, starałam się nie załamywać i nie skupiać swoich myśli wyłącznie na Niklasie i tej okropnej stworzonej przez niego stronie, co było ogromnie trudnym zadaniem. Dla Halvora chciałam mimo wszystko spróbować i ten ostatni raz podjąć walkę. Choć nie dawałam sobie większych szans na wygraną z przebiegłym i perfidnym losem. Który wyjątkowo uwziął się na moją osobę. Raz za razem, sprowadzając na mnie kolejne nieszczęścia.





Rozglądam się po sypialni w poszukiwaniu jej właściciela, niestety nigdzie go nie dostrzegając. Byłam tym faktem rozczarowana, zwłaszcza z powodu chęci porozmawiania z nim o tym, co się między nami wydarzyło. Chciałam zwyczajnie wiedzieć na czym stoję i czy on na pewno niczego nie żałuje. W końcu mógł zrobić to pod wpływem impulsu, który teraz uważa za duży błąd. Nie łudziłam się nawet, że mógł w pełni odwzajemniać moje uczucia i to właśnie one nim kierowały. To było zwyczajnie niemożliwe. On nigdy nie mógłby pokochać kogoś takiego, jak ja. Pełnej niedoskonałości, wad i problemów. Kiedy wokoło miał na pęczki innych kobiet, z którymi za nic nie mogłam rywalizować. 





Spoglądając na zegarek, zauważam że jest kilka minut przed południem. Nie mogłam uwierzyć, że spałam tak długo. Coś podobnego, zdarzyło mi się ostatnio dobre kilka lat temu. Jeszcze za pełnych beztroski i spokoju czasów.
Mimo późnej pory nie mam najmniejszej ochoty, aby wstawać teraz z łóżka i zmierzyć się z przygnębiającą rzeczywistością. Przekręcam się więc na drugi bok, wracając pamięcią do tego, co wydarzyło się kilka godzin wcześniej pomiędzy mną a Halvorem.





Na samo wspomnienie tego wyjątkowego i cudownego momentu, który na długo zostanie w moich wspomnieniach. Na usta wkrada mi się delikatny uśmiech. Pełen radości i zadowolenia z powodu tego, że miałam okazję przynajmniej ten jeden raz, zaznać poczucia jego bliskości i złudnej nadziei, że być może dla niego znaczyło to wszystko równie dużo, co dla mnie.





Podświadomie wciąż wyczuwałam dotyk i pocałunki Halvora na swojej skórze, którymi obdarzał niemal każdy skrawek mojego ciała. Jego pełne pożądania i zachwytu spojrzenia czy słowa, które szeptał mi do ucha przyprawiając o gorące rumieńce zawstydzenia.
Było mi z nim cudownie. O niebo lepiej niż podczas, któregokolwiek razu z Niklasem. Halvor w przeciwieństwie do niego był czuły i nastawiony na zapewnienie mi, jak największej przyjemności. Nie mogącej się równać z żadną inną. Tylko przy nim potrafiłam bez żadnych oporów, dać się porwać namiętności i wyzwolić głęboko ukryte w sobie pragnienia. 





Spędzenie przez nas tej wspólnej nocy, utwierdziło mnie wyłącznie w olbrzymich uczuciach, jakimi go darzyłam. Kochałam go, jak jeszcze nikogo przedtem. Miłość do Niklasa była niczym przy tym, co odczuwałam w stosunku do Halvora. Jedynie świadomość, że prawdopodobnie jest to beznadziejne i nie mające szansy powodzenia uczucie, psuło mi radość z powodu przekroczenia przez nas kolejnej bariery w naszej relacji.





- Widzę, że śpioch nareszcie się obudził. W samą porę na późne śniadanie - patrzę na uśmiechniętego Norwega, stawiającego przede mną tacę pełną jedzenia. Zachowywał się zupełnie naturalnie, jakby nic się między nami nie wydarzyło. W jego poczynaniach nie było, ani grama niezręczności. Nie było też żadnych czułych gestów, czy słów. Wszystko wyglądało po staremu, jakbyśmy wciąż byli tylko przyjaciółmi udającymi zakochaną parę przed innymi. Sama już nie wiedziałam, czy powinnam się z tego cieszyć, czy wręcz przeciwnie.
- Czym sobie zasłużyłam na takie królewskie traktowanie? - pytam, podnosząc się do pozycji siedzącej i sięgając po szklankę z pysznie wyglądającym sokiem.
- Wieloma rzeczami i doskonale o tym wiesz. Mam nadzieję, że będzie ci smakowało. Akurat kucharzem jestem wyjątkowo marnym i od razu się do tego przyznaję, więc nie spodziewaj się cudów. Jak się w ogóle czujesz? - pyta, siadając przy mnie. Czekając, aż zacznę jeść.
- Jakoś. Na pewno lepiej niż wczoraj, ale nadal boję się tego, co będzie dalej - jestem z nim w pełni szczera. 
- Razem sobie poradzimy, obiecuję. Wszystko będzie dobrze - zapewnia po raz kolejny. Ofiarowując swoje pełne wsparcie.





Patrzę ze sporym apetytem na całkiem dobrze wyglądające naleśniki z dżemem truskawkowym, który wprost uwielbiałam. Dlatego też z wielką ochotą biorę do ust spory kęs potrawy. Po chwili ogromnie tego żałując. Zadziwiająca i kompletnie nie pasująca słoność naleśnika, sprawiała że stawał się on właściwie niejadalny. Przełykam z ledwością wzięty kawałek, popijając go sporą ilością soku. Aby zabić okropny posmak, zbyt dużej ilości soli. 
- Coś nie tak? Nie smakuje ci? - Halvor bardzo szybko zauważa moje zniesmaczenie. Wyraźnie markotniejąc. Byłam przekona, że liczył z mojej strony na jakąś pochwałę.
- Są całkiem dobre. Naprawdę - odpowiadam mało przekonująco. Wiedziałam jednak, że włożył sporo trudu w przygotowanie tego śniadania, dlatego nie chciałam sprawić mu przykrości.
- Czyżby? Jakoś ci nie wierzę. Zupełnie nie potrafisz kłamać - sam próbuje przyrządzone przez siebie naleśniki, krzywiąc się przy tym niemiłosiernie.





- Przecież to jest okropne i niezjadliwe - zaczynam się śmiać, widząc jego grymas na twarzy.
- Byłoby inaczej, gdybyś nie pomylił soli z cukrem. Ale i tak liczą się chęci. Dlatego, dziękuję - przybliżam się do niego z zamiarem pocałowania w ramach wdzięczności w policzek. Halvor jednak przekręca głowę w taki sposób, że nasze usta stykają się ze sobą w zainicjowanym przez niego czułym pocałunku. Jak zwykle nie potrafiłam się mu oprzeć bez zastanowienia odwzajemniając pieszczotę.
- Chyba będziesz musiała udzielić mi kilku lekcji w kuchni - słyszę, gdy odsuwamy się od siebie. Stykając się nadal czołami. 
- Nie ma sprawy. Jednak teraz chciałabym, abyśmy porozmawiali na poważnie o tym, co się między nami wydarzyło. Wolałabym, aby wszystko było jasne – nie wytrzymuję, poruszając nie dający mi spokoju temat z nadzieją, że ta rozmowa nie przyniesie mi jedynie rozczarowania i zawodu. 
- Sophie, możemy porozmawiać o tym później? Za chwilę muszę być na treningu, a nie zadzwoniłem jeszcze do mamy, aby poinformować ją o tym, że jednak nie przyjdziemy. W obecnych okolicznościach na pewno nie masz na to ochoty - przypominam sobie o zaplanowanej na dzisiaj wizycie w jego rodzinnym domu, która przypadała na zbliżający się wieczór. Byłam przekonana, że pani Granerud od samego rana starannie przygotowywała się do tego wieczoru. Chcąc, aby wszystko było perfekcyjne i zapięte na ostatni guzik. 
- W żadnym wypadku, niczego nie odwołuj. Twoja mama na pewno poczułaby się rozgoryczona i rozczarowana. Przecież bardzo jej zależało na tym spotkaniu. Jeśli się nie zjawimy, to nie mam nawet co liczyć, że będzie kiedykolwiek w stanie mnie polubić. Uzna, że zupełnie ją lekceważę - nie mogłam dopuścić do tego, aby po raz kolejny się jej narazić. Zbyt mocno zależało mi na, choćby poprawnych stosunkach z nią. Nie dopuszczę do tego, aby Niklas zniszczył jeszcze to. 
- Jesteś pewna? Jeśli nie czujesz się na siłach. Po prostu to przełożę. Naprawdę nie musisz się do niczego zmuszać - Halvor chce się upewnić. Patrząc na mnie z wyraźną troską. 
- Dam radę. Przyda się nam zresztą taka odskocznia od tej irytującej monotonii. Siedzenie w czterech ścianach, nic nie zmieni. Chyba, że nie chcesz, abym ci towarzyszyła - miał do tego pełne prawo. Szczególnie po ostatnich wyczynach Niklasa.
- Znowu zaczynasz? Oczywiście, że chcę. Czyli postanowione, że idziemy - kiwam na potwierdzenie głową. Zastanawiając się, co przyniesie nam ta wizyta. Miałam tylko nadzieję, że nie pogorszy ona już i tak napiętych relacji między mną, a jego rodzicielką. 






- Będę się zbierał. Postaram się wrócić trochę wcześniej niż zazwyczaj - gromię go wzrokiem, słysząc te słowa.
- Ani mi się waż. Ja sobie świetnie poradzę przez ten czas, kiedy cię nie będzie. Naprawdę nie musisz mnie pilnować. Nie zrobię niczego głupiego. Znasz mnie przecież. Idź już, bo w końcu się spóźnisz - żegnam się z nim tuż przy drzwiach.
- A buziak na pożegnanie? - przyciąga mnie do siebie. Po raz kolejny tego dnia całując. Zaczynałam się powoli gubić w tym, co się między nami działo. To było coś zupełnie dla mnie niespodziewanego, a zarazem ekscytującego.
- Miłego dnia - odpycham go delikatnie od siebie, gdy czuję że namiętność znowu zaczyna dochodzić do głosu i jeszcze chwila, a z treningu nic by nie wyszło. 
- Do zobaczenia - zamykam za nim drzwi, opierając się o nie. Nie mogąc uwierzyć, że od wczorajszego dnia, aż tyle się między nami zmieniło.






Po wyjściu Halvora z mieszkania. Siadam na parapecie w salonie z kubkiem gorącej kawy w dłoniach. Wpatrując się z niechęcią w leżące obok mnie urządzenie. Doskonale wiedziałam, że nie mogę się w nieskończoność ukrywać przed całym światem.
Dlatego też zbieram się na odwagę i włączam swój telefon, który wczoraj po powrocie z komisariatu z premedytacją wyłączyłam i odłożyłam z dala od zasięgu mojego wzroku.





Wstrzymuję oddech ze strachem spoglądając na ekran. Widniały na nim powiadomienia o stosie nieodebranych połączeń i wiadomości od dawnych znajomych ze szkoły, z którymi nie rozmawiałam od dobrych kilku lat. Co było jednoznacznym dowodem, że Niklas nie tylko mnie poinformował o swoim dziele. Nie mogłam się dłużej łudzić, że nikt się o niczym nie dowie i sprawa rozejdzie się bez echa.
Wiadomości rozniosą się z prędkością światła i najdalej za kilka dni, będę wytykana na ulicy palcami przez mieszkańców miasta. Całe moje życie przez jedną nieprzemyślaną decyzję, posypało się niczym domek z kart.





Głośny sygnał nadchodzącego połączenia, uniemożliwia mi dalsze przygnębiające rozważania nad tym, co dalej. Waham się tylko przez chwilę, czy powinnam odebrać. W końcu jednak dochodzę do wniosku, że wszystko mi jedno.
- Słucham - zaczynam obojętnym głosem. Nie będąc przyjaźnie nastawiona do rozmówczyni. 
- Dzięki Bogu, Sophie. Od wczoraj próbuję się z tobą skontaktować. Bałam się już, że może coś ci się stało. Po tym, co ten bydlak Niklas zrobił - słyszę autentycznie przestraszony głos Inge. Przypominając sobie, że faktycznie najwięcej połączeń i wiadomości pochodziło od mojej byłej przyjaciółki. Nawet ona już o wszystkim wiedziała. Było mi okropnie wstyd z tego powodu. 
- Nic mi nie jest. Poza tym, że na własne życzenie zniszczyłam sobie życie - starałam się udawać przed nią, że jakoś się mimo wszystko trzymam. Czasy, gdy mogłam jej w pełni zaufać już dawno minęły.
- Zbyt dobrze cię znam, aby w to uwierzyć. Przecież słyszę, że jesteś na granicy wytrzymałości. Sophie, naprawdę bardzo mi przykro z powodu tego, co cię spotkało. Niczym sobie nie zasłużyłaś na takie okropności. On całkowicie postradał rozum. Niklas nie miał prawa tego zrobić. To się wprost nie mieści w głowie - stara się mnie pocieszyć. Jakby naprawdę się mną przejmowała. 
- On jak widać miał inne zdanie na ten temat. Mam za swoje. Zamiast dawać mu tysiąc szans i być na każde jego skinienie. Powinnam go rzucić, gdy tylko odkryłam jego pierwszy wyskok. Na długo przed tym wszystkim, co doprowadziło do powstania tych zdjęć - nie miałam pojęcia, jak mogłam być wtedy taka głupia i wierzyć, że on naprawdę mnie kocha i się zmieni. W dodatku zgadzać się na wszystko, czego sobie tylko zażyczył. 
- Wczoraj wszystko sobie poskładałam w jedną logiczną całość. Te zdjęcia były zrobione podczas tamtych wakacji, prawda? To dlatego byłaś taka przybita po powrocie z nich - dopytuje. Łącząc wszystkie fakty w jedno.
- Tak. A teraz po latach, przyjdzie mi zapłacić za swoją głupotę i bezmyślność - wpatruję się widok za oknem, a niechciane wspomnienia stają mi przed oczami. Wywołując niechęć i obrzydzenie do samej siebie.
- Jakim cudem się na coś takiego zgodziłaś? Przecież to niemożliwe. Ty nigdy byś czegoś takiego nie zrobiła. On cię do tego musiał zmusić - Inge była przekonana, że nie zrobiłam tego z własnej woli. 
- Niestety, nie - przez następne minuty, opowiadam jej przebieg tamtych wydarzeń. Tak naprawdę sama nie wiem dlaczego. Chyba po prostu potrzebowała rozmowy z kimś, komu mogłam się bez żadnych przeszkód wygadać. 
- Sophie, dlaczego nikomu o tym od razu nie powiedziałaś? Swoim rodzicom, mnie czy komukolwiek innemu? Razem byśmy coś wtedy wymyśliły. Nie odpuściłabym mu - po latach żałowałam tego. Ale na zmianę tamtej decyzji było za późno. Czasu nie można było cofnąć.
- Zrozum, że się bałam i wstydziłam. Jak miałabym przyznać się do czegoś takiego rodzicom? Za nic nie chciałam ich zawieść. Byli przecież za mnie dumni i zawsze stawiali za wzór przed swoimi znajomymi - strasznie za nimi tęskniłam. Tak bardzo chciałabym przytulić się do mamy i usłyszeć od niej, że wszystko będzie dobrze. Teraz byłam pewna, że nie potępiłaby mnie i próbowała wspierać. 
- W porządku, rozumiem. Jednak skoro wtedy nie mogłam pomóc, zrobię to teraz. Od wczoraj informuję wszystkich naszych znajomych, że to fotomontaż i głupia zagrywka Niklasa. Sięgająca dna swoją żenadą. Większość chyba w to wierzy, zwłaszcza wiedząc, że zawodowo zajmuję się grafiką komputerową. Uważają, że na pewno mam rację, przecież się na tym świetnie znam. Poza tym, większość się za tobą ujęła i trzyma twoją stronę, dlatego nie musisz się martwić, że spotkają cię z ich strony jakieś nieprzyjemności. Paroma idiotami, którzy pewnie się znajdą. W ogóle się nie przejmuj - słysząc to po prostu odejmuje mi mowę. W życiu bym się nie spodziewała, że Inge będzie w stanie zdobyć na coś takiego. Świadomie wszystkich okłamywała, abym nie musiała się zmagać z ich docinkami. 
- Naprawdę to zrobiłaś? Przecież nie musiałaś - byłam pod wrażeniem jej zaangażowania w tę sprawę. 
- Ale chciałam. Przynajmniej w taki sposób mogę wynagrodzić ci część krzywd, jakie wyrządziłam. Wiem, że to co zrobiłam wszystko zniszczyło, ale nadal jesteś dla mnie kimś ważnym. Nigdy nie będę już miała takiej wspaniałej przyjaciółki, jak ty. Popełniłam ogromny błąd przekładając naszą przyjaźń nad ulotne zakochanie w Niklasie. W takim kretynie. Nie wiem, gdzie ja miałam oczy - choć Inge szczerze żałowała tego, co zrobiła. Ja nadal nie potrafiłam jej wybaczyć. Dopuściła się czegoś, o czym po prostu nie da się ot tak zapomnieć. 
- Dziękuję, Inge za wszystko - byłam w stanie zdobyć się wyłącznie na podziękowania. Czułam wobec niej wdzięczność, ale między nami jej gest, nadal nic nie zmieniał. Byłam za bardzo pamiętliwa. 
- Naprawdę nie masz za co. Będę kończyć. Pamiętaj jednak, że gdybyś czegoś tylko potrzebowała. Zawsze możesz do mnie zadzwonić. Pomogę ci bez względu na wszystko - zapewnia. Zapewne z nadzieją, że naszą relację będzie można mozolnie odbudować.
- Będę miała to na uwadze - żegnam się z nią. Z poczuciem, że przede mną, wciąż daleka droga do pogodzenia się z przeszłością i wyborami Inge. Być może jednak, kiedyś będę potrafiła o tym zapomnieć i zdjąć z jej barków ciążące wyrzuty sumienia. 



💓💓💓💓💓💓💓💓💓💓




Przez cały czas trwania treningu, nie mogłem się na niczym skupić. Błądząc daleko stąd. Myślałem jedynie o Sophie i o tym, co się między nami wydarzyło podczas ubiegłej nocy.
Dawno już nie czułem się, aż tak szczęśliwy, jak podczas dzisiejszego poranka, kiedy to obudziłem się trzymając ją mocno w swoich ramionach. Taką bezbronną i ufnie we mnie wtuloną. Z zaróżowionymi policzkami i porozrzucanymi po poduszce włosami. Po prostu moją.
Bez wątpienia kochałem Sophie. Nieodwołalnie moje serce należało do jej osoby. Byłem gotów zrobić dla niej wszystko. Liczyło się tylko jej dobro i szczęście. 
Podczas naszej, wciąż dość krótkiej znajomości, obdarzyłem ją uczuciem jakiego nigdy więcej nie chciałem poczuć ze względu na złe wspomnienia. Niestety na to było już za późno. Z każdym dniem doznawałem, coraz więcej łudząco podobnych objaw do tych, które doświadczałem w związku z Astrid. Teraz tak samo, jak z nią chciałem nieustannie przebywać z Sophie. Spędzać z nią czas, mieć ją zawsze gdzieś blisko siebie. Dbać o nią, rozpieszczać i troszczyć się, aby czuła się wyjątkowo. Była dla mnie najważniejsza. Choć starałem się przed tym bronić. Byłem na przegranej pozycji. Sophie nieświadomie zagościła w moim sercu na dobre, wbrew wszystkim naszym zapewnieniom, że to nigdy nie będzie miało miejsca.





Nadal jednak nie czułem się gotowy na kolejny prawdziwy związek i wszystko, co się z nim wiąże. Bałem się, że coś nie wyjdzie i Sophie zostawi mnie tak, jak zrobiła to Astrid. Zostawiając po raz kolejny ze złamanym sercem. Albo co gorsza, to ja zranię dziewczynę i przysporzę jej cierpienia, którego miała już zanadto w ostatnim czasie. Doskonale wiedziałem, że na nią nie zasługuję. Ona powinna być z kimś, kto zapewni jej wszystko, co najlepsze i każdego dnia będzie ją uszczęśliwiał. Zasługiwała na kogoś, kim ja nigdy nie będę. Równocześnie myśl, że ktoś inny mógłby spędzać z nią czas, przytulać, całować, czy wywoływać na jej twarzy uśmiech była dla mnie nie do zniesienia. Zazdrość o Sophie było jeszcze mocniejsza niż o Astrid. Chwilami potrafiła całkowicie odebrać mi zdrowy rozsądek. 
Przez to wszystko starałem się odciągnąć rozmowę dotyczącą naszej dalszej relacji, jak najdłużej w czasie. Z obawy, że Sophie błędnie zinterpretuje moje obawy i pomyśli, że została tylko kolejną z wielu w moim życiu, co byłoby pomyłką stulecia. Wolałem dlatego, aby wszystko toczyło się tak, jak do tej pory. Zamiast bezpowrotnie ją stracić.





- Halvor, co się dzisiaj z tobą dzieje? Wszyscy dawno temu już wyszli. Wiesz, że na dziś koniec zajęć? - rozglądam się dookoła po pustej sali, wracając do rzeczywistości. Zauważając, że faktycznie zostałem praktycznie sam. Poza jednym z młodszych skoczków, nie było już tutaj nikogo. 
Zdecydowanie musiałem wziąć się w garść i przestać zachowywać, tak jak do tej pory. W innym przypadku o zbudowaniu dobrej formy, będę mógł tylko pomarzyć. 




- Sophie, gdzie jesteś? - szukam dziewczyny po całym mieszkaniu, mocno zaniepokojony jej nieobecnością. Zwłaszcza, że jej kurtka zniknęła z wieszaka, a telefon bez którego nigdy nie wychodziła, leżał na szafce przy łóżku. Zaczynam już panikować, gdy słyszę dźwięk otwieranych drzwi wejściowych. Podążam z prędkością światła do korytarza. Z nadzieją, że ujrzę w nim dziewczynę.
- Już wróciłeś? Myślałam, że zdążę przed tobą - zaczyna się tłumaczyć zawstydzona. Widząc moje niezadowolenie z powodu tego, że sama wybrała się w nieznane mi miejsce. Mimo moich usilnych nalegań, aby została w mieszkaniu. 
- Dlaczego musisz być taka uparta? Przecież prosiłem cię, żebyś nie wychodziła sama. Co jeśli Niklas czai się gdzieś w pobliżu? Nie darowałbym sobie, gdyby coś ci się stało - nie chciałem nawet sobie wyobrażać ich ponownego spotkania. 
- Halvor, nie złość się na mnie, proszę. Niedawno dzwoniła Katrin Bratt. Policja nareszcie złapała Niklasa, rozumiesz? Chciał uciec do Szwecji, ale zatrzymali go na granicy. Został tymczasowo aresztowany i nie zanosi się na to, że w ciągu najbliższych kilku lat znajdzie się na wolności. W dodatku usunęli już tę stronę. To naprawdę koniec. Jestem bezpieczna, a on nie namiesza więcej w moim życiu. Przede mną wyłącznie złożenie zeznań przed sądem, ale jestem na nie w pełni przygotowana. Z radości chciałam po prostu zaczerpnąć świeżego powietrza. Wiedząc, że mogę zrobić to teraz bez żadnych już przeszkód. W dodatku dzwoniła Inge - przytula się do mnie mocno ze szczerym uśmiechem. Opowiadając o pomocy jej byłej przyjaciółki, czym mocno mnie zaskakuje. Najlepsza była jednak ulga, jaką poczułem, słysząc słowa dotyczące Niklasa. Cieszyłem się, że problemy z nim dobiegły końca i wszystko za jakiś czas wróci do normy. A Sophie nareszcie zazna upragnionego spokoju.
- Ogromnie się cieszę. Ten kretyn poniesie teraz zasłużone konsekwencje swoich czynów. Oby przesiedział długie lata w więzieniu - przyciągam ją, jeszcze bliżej do siebie. Całując delikatnie w czoło. W tym momencie czułem, że niczego więcej nie potrzebuję od życia poza nią. 




- Nie przejmuj się, aż tak. Zobaczysz, że wszystko będzie dobrze i miło spędzimy wieczór - staram się uspokoić moją rzekomą dziewczynę, przepuszczając ją w furtce. Następnie wolnym krokiem, udajemy się w stronę mojego rodzinnego domu, gdzie czekali już na nas moi rodzice i Karoline.
- Chciałabym, aby tak było. Jednak twoja mama od początku nie wyglądała na przyjaźnie do mnie nastawioną. A teraz znalazłam się na jej terytorium. Boję się, że zrobię coś, co całkowicie zdyskredytuje mnie w jej oczach - ściskam mocniej dłoń należącą do Sophie, próbując dodać jej odwagi i otuchy.
- Nic takiego się nie stanie. Nie z twoimi dobrymi manierami i empatią wobec innych. Poza tym, będę cały czas przy tobie i nie pozwolę, abyś choćby przez sekundę poczuła się źle w tym miejscu - zapewniam ją. Równocześnie pukając głośno do drzwi domu, w którym się wychowałem. 




- Jesteście. Cieszę się, że was widzę. Właśnie kończyłam nakrywać do stołu - Karoline wita się z nami radośnie, wyraźnie zadowolona z naszych odwiedzin. Przepuszcza nas w wejściu, po czym wita się z Sophie dużo wylewniej niż ze mną. Czym tylko utwierdza mnie w przekonaniu, że złapały ze sobą świetny kontakt.
- Jak tam rodzice? Mam nadzieję, że są w znośnym humorze? - pytam Karoline, gdy we trójkę udajemy się do jadalni. Gdzie mieliśmy spędzić najbliższe godziny całą piątką. Po raz pierwszy, ale głęboko wierzyłem, że nie ostatni.
- Tata jest o dziwo wyjątkowo spokojny. Za to mama zamknęła się popołudniu w kuchni i nikogo do niej nie wpuszcza. Całkowicie odcięła się od wszystkiego – słyszę jedynie ogólniki. Jednak mina mojej siostry zwiastowała, że nie udało się jej przekonać naszej rodzicielki do Sophie. Nie chciała tylko dać tego po sobie poznać, aby jeszcze bardziej jej nie zestresować.
- Może pójdę do niej i pomogę? Przy okazji się przywitam - Sophie wychodzi z inicjatywą. Nieświadoma, że nasza mama nie znosiła, kiedy ktoś wtrącał się jej do gotowania, albo starał udzielać w tej kwestii jakichś rad. Zwłaszcza, gdy miała to być osoba, której nie darzyła większym zaufaniem. 
- Najpierw przywitajmy się z tatą, zgoda? - staram się zapobiec katastrofie. Prowadząc Sophie do salonu, gdzie czekał już na nas gospodarz dzisiejszego spotkania. 




Po krótkim i niezbyt uczuciowym przywitaniu się ze swoim ojcem, który nadal podchodził do mnie wyjątkowo chłodno i z dystansem. Nie dowierzając, że mogłem naprawdę się zmienić. Zajmuję miejsce na wygodnej i świetnie znanej mi kanapie. Błądząc znudzonym wzrokiem po pomieszczeniu. Czując się niezbyt komfortowo. Zwłaszcza, że całe zainteresowanie taty przekłada się na Sophie.
Co chwila zasypywał ją sporą ilością pytań, z którymi radziła sobie bez najmniejszego trudu. Odpowiadając na nie wyczerpująco i z uśmiechem. Jakby były one czymś codziennym, a nie przypominały wnikliwego przesłuchania dotyczącego naszego udawanego związku. Z każdą minutą Sophie zyskiwała, coraz bardziej w jego oczach. Co nie było dla mnie zbytnim zaskoczeniem. Tata bez wahania zaakceptowałby każdą dziewczynę u mojego boku, jaka nie przypominałaby Astrid.





Przysłuchuję się w milczeniu ich przyjaznej i niekiedy dosyć ciekawej rozmowie w milczeniu. Co nie umyka uwadze Sophie, która postanawia to szybko zmienić. Sprowadzając z premedytacją temat na moją osobę. Na początku chwali moje ostatnie wyniki w zawodach, a następnie mówi coś, czego w życiu bym się nie spodziewał usłyszeć od kogokolwiek. 
- Na pewno jest pan bardzo dumny ze swoich dzieci. Zostały wychowane na cudowne osoby. Karoline jak i Halvor są najlepszymi osobami, jakie spotkałam w swoim życiu. Pana syn to naprawdę kulturalny i niezwykle dobry człowiek. Wielokrotnie to już udowodnił. Do tego ogromnie ambitny. Jestem pewna, że dostarczy nam wszystkim, jeszcze wiele powodów do dumy. Prawda, Halvor? - odwraca się w moją stronę z zapytaniem. Oczekując jednoznacznej odpowiedzi.
- Na pewno się postaram. To akurat mogę wam wszystkim obiecać - wypowiadając te słowa, patrzę wprost na tatę. Na twarzy którego, rysuje się spore zdziwienie i jeszcze większe zdumienie. Zapewne nigdy nie spodziewał się usłyszeć takich słów z ust Sophie. 
- Jestem pod sporym wrażeniem, synu. Naprawdę znowu zaczynasz poważnie podchodzić do życia. Myślałem, że już nie doczekam tego dnia. Oby tylko tak dalej - kąciki jego ust podnoszą się lekko w dawno nie widzianym przeze mnie uśmiechu, co uznaję za dobry znak. Tata był, coraz bliższy dania mi ostatniej szansy i obdarzenia po raz kolejny zaufaniem, na które ogromnie liczyłem.
- Tym razem was nie zawiodę - deklaruję. Mając zamiar dotrzymać słowa. Wierzyłem, że z pomocą Sophie uda mi się tego dokonać.
- Już ja tego dopilnuję - dodaje moja towarzyszka z ogromną pewnością w głosie. Kładąc swoją dłoń na mojej. Po chwili cała nasza trójka pogrąża się interesującej dyskusji. Przynajmniej do momentu, ponownego pojawienia się Karoline.
- Mama zaprasza wszystkich do jadalni. Kolacja gotowa - wiedziałem, że przed nami najbardziej wymagająca część tego wieczoru. 





Po dość chłodnym powitaniu się mojej rodzicielki z Sophie. Która mimo wszystko starała się podjąć próbę, jakiejkolwiek dłuższej rozmowy z nią. Wszyscy zasiadamy do stołu, zaczynając próbować przygotowaną przez mamę zapiekankę rybną, którą znają chyba wszyscy mieszkańcy naszego kraju.
- Przepyszna zapiekanka, naprawdę. W dzieciństwie mama przygotowywała w naszym domu bardzo podobną. Jednak od lat, nie miałam okazji jej skosztować - jako pierwsza odzywa się Sophie. Komplementując zaserwowaną potrawę.
- Mamo, to naprawdę godna uwagi pochwała. Wiesz, że Sophie zajmuje się jedzeniem zawodowo - dodaje Karoline. Starając się przekonać, że warto dać szansę naszemu dzisiejszemu gościowi. 
- Coś o tym wspominaliście. Jednakże to dość niespotykane, że tak młoda osoba jest już właścicielką restauracji. Rodzice nie bali się powierzyć ci, aż tak sporego obowiązku? - widzę, jak na twarzy Sophie pojawia się smutek na wspomnienie o jej zmarłych rodzicach.
- Mamo! Mogłabyś być bardziej taktowna? Po co poruszasz tak drażliwe tematy? - nie wytrzymuję i staję w obronie dziewczyny. Nie chcąc, aby jej humor się popsuł. 
- Halvor, nic się przecież nie stało. Twoja mama nie chciała niczego złego. Skąd miała wiedzieć? Wracając jednak do pytania. Moi rodzice niestety nie żyją. To dlatego ja prowadzę restaurację - odpowiada ze spokojem. A przy stole zapanowuje niczym nie zakłócona niezręczna cisza.
- Przykro mi. Naprawdę nie wiedziałam – mama przeprasza, wyraźnie skruszona. Jakby ta jedna informacja, zupełnie zmieniła postrzeganie przez nią mojej udawanej dziewczyny.
- Przepraszam, ale mówienie o nich, wciąż jest dla mnie trudne. Nadal nie potrafię zaakceptować faktu, że ich już nie ma - nie zastanawiając się zbytnio nad tym, co robię. Obejmuję lekko Sophie w pocieszającym geście. Otrzymując w zamian uśmiech wdzięczności.
- Nic w tym dziwnego. Nikomu nie byłoby na pewno w takiej sytuacji łatwo – moja rodzicielka posyła jej ledwie zauważalny uśmiech.





Ku mojemu sporemu zaskoczeniu, reszta wieczoru upływa w zaskakująco miłej atmosferze. Mama choć nadal podchodziła z lekkim dystansem do Sophie. Przestała traktować ją, jak zło konieczne i zaczęła normalnie z nią rozmawiać. Także do mnie rodzina zaczęła się zwracać z większą powagą i nie słyszałem na okrągło gorzkich słów na temat mojego zachowania.
Rodzice zaczęli powoli dostrzegać, że Sophie ma na mnie zbawienny wpływ i z nią u boku. Wydarzenia mające miejsce po rozstaniu z Astrid się nie powtórzą.





- Liczę, że niedługo ponownie wpadniecie w odwiedziny – słyszę na pożegnanie od mamy.
- Postaramy się. Wiesz, że trudno jest znaleźć na to czas – tłumaczę spokojnie.
- Jakoś uda się go na pewno wygospodarować – dodaje Sophie. Jak zwykle wykazując się sporym taktem.
- Trzymam was za słowo. Sophie, zanim wyjdziecie. Chciałabym cię przeprosić. Źle cię oceniłam w ogóle nie znając. Mam nadzieję, że mi wybaczysz – patrzę z niedowierzaniem na swoją rodzicielkę. Nie mogąc uwierzyć, że naprawdę zmieniła do dziewczyny nastawienie.
- Oczywiście, że wybaczam. Nikt z nas nie jest idealny. A chyba każda matka chce dla swojego dziecka, jak najlepiej. Nic więc dziwnego, że była pani wobec mnie nieufna – odpowiada jej z ogromnym zrozumieniem. Sophie była po protu mistrzem dyplomacji. Astrid nigdy nie potrafiła być tak wyrozumiała wobec moich rodziców.
- Zrobiło się późno będziemy się zbierać. Do zobaczenia – żegnam się z mamą, przytulając ją lekko do siebie. 






💓💓💓💓💓💓💓💓💓💓






- Mówiłem ci już, że pięknie wyglądasz w tej sukience? - słyszę po raz kolejny, gdy tylko przekraczamy próg mieszkania. Zaczynając się śmiać. Byłam w świetnym nastroju, zwłaszcza po słowach pożegnania usłyszanych od jego mamy. Cieszyłam się, że nareszcie obdarzyła mnie nutką sympatii. W dodatku Niklas przestał stanowić dla mnie zagrożenie. Co napawało mnie niewyobrażalną ulgą. 
- Jakieś dziesięć razy - odpowiadam z delikatnym rozbawieniem. Rozpinając resztę guzików od płaszcza, który chowam do pobliskiej szafy. Bardzo miło było mi słyszeć takie słowa z jego ust. Rzadko kiedy słyszałam komplementy, a już zwłaszcza od ważnych dla mnie mężczyzn.
- Chyba nadal za mało, bo nie wyglądasz na przekonaną, co do prawdziwości tych słów - mimo moich usilnych starań. Nie udało mi się przed nim ukryć, że wciąż brakowało mi pewności siebie i miałam ogromne problemy z poczuciem własnej wartości. Lata związku z Niklasem i słuchania od niego nieprzyjemnych komentarzy, nie pozwalały mi rozprawić się z pesymistycznym i krytycznym myśleniem o swojej osobie.
- Obydwoje wiemy, że mogłoby być znacznie lepiej. Na pewno znasz, wiele dużo ładniejszych dziewczyn ode mnie - ciężko było mi uwierzyć w to, że mogłabym być w jego oczach, bardziej atrakcyjna od innych kobiet, spotkanych na jego drodze w przeszłości. Choć niewątpliwie tego pragnęłam.
- Sophie, kiedy ty w końcu w siebie uwierzysz? Dla mnie jesteś piękna w każdym wydaniu. Nie ważne, czy w takim, jak teraz. Czy o poranku w potarganych włosach i bez grama makijażu. Popatrz tylko - podchodzi do mnie, przytulając się do moich pleców. Wskazując na nasze odbicie w pobliskim lustrze.






- Masz piękny i szczery uśmiech, który za rzadko gości na twojej twarzy - słysząc to mimowolnie się uśmiecham.
- Prześliczne oczy, w które mógłbym wpatrywać się godzinami - zwracam na nie większą uwagę niż zazwyczaj. 
- Ciało o jakie niektóre dałyby się zabić i przestań myśleć o nim inaczej. Bo niczego mu nie brakuje - opiera swoje dłonie na moich biodrach.
- A przede wszystkim masz wspaniałą osobowość. Jesteś dobrą, szczerą, przyjazną, uczciwą i bardzo inteligentną młodą kobietą. Mógłbym tak zresztą wymieniać w nieskończoność. Nigdy nie poznałem kogoś takiego. Dla mnie jesteś wyjątkowa - ostatnie słowa szepcze mi do ucha. Wywołując u mnie bardzo ciepłe uczucia. To wyznanie bardzo wiele dla mnie znaczyło. Po czym przekłada moje włosy na jedno ramię. Zaczynając składać pocałunki na szyi i odsłoniętym karku. Przez które po prostu odpływam. Skupiając się wyłącznie na nich i przyjemności jaka z nich płynęła.
- Halvor, mieliśmy porozmawiać. Zapomniałeś już? - pytam ostatkiem zdrowego rozsądku. Choć jego dłonie śmiało błądzące po moim ciele, skutecznie mnie deprymowały.
- Możemy zrobić to później. Teraz wolałbym, abyśmy zajęli się zdecydowanie przyjemniejszą rzeczą od rozmowy - jego zachęcający ton głosu idący w parze z cudownymi pocałunkami. Skutecznie mnie do tego przekonuje. Nie potrafiłam się mu oprzeć. Poza tym, chciałam wykorzystać do maksimum nasze wspólne chwile. Nie mając pojęcia, jak dalej potoczy się nasza relacja. Nie miałam w końcu żadnej pewności, czy dla Halvora nie jest to nadal zwykły układ. Jedynie z odrobiną urozmaicenia i dobrej zabawy. Świetnie znałam jego podejście do związków i miłości. Nie mogłam więc przewidzieć, czy wraz z jego diametralną zmianą, także te poglądy uległy przemianie. Zaczynałam się coraz mocniej tego obawiać.
Z każdym dniem zakochiwałam się w nim bardziej i już nic nie było w stanie tego zmienić. Przez co dobrowolnie narażałam się na ogromne cierpienie i złamane serce.

6 komentarzy:

  1. W końcu jestem ba bieżąco 😌 postaram się podsumować tutaj trzy rozdziały, które musiałam nadrobić.
    Najlepsza wiadomość, to fakt, że z Niklasem już koniec. Ten debil w końcu zniknie z życia naszych bohaterów, bo niestety nie tylko sprawiał problemy Sophie, ale też Halvorowi. Na szczęście cała ta straszna akcja, która nieraz trzymała mnie w napięciu się skonczyła. Cwaniak chciał uciec, ale mi się nie udało i bardzo dobrze! Niech zapłaci za wszystko krzywdy, które wyrządził innym 😈
    Jestem pod wrażeniem Inge 😮 nareszcie zachowała się jak na przyjaciółkę przystało, jednak czas potrafi wiele zdziałać. Dziewczyna już sama wie, że z perspektywy czasu bardzo zraniła Sophie, ale może teraz jakoś uda im się odbudować relację, kto wie, kto wie, może znowu staną się sobie bliskie jak kiedyś...
    Ogólnie to czekałam na kolację u rodziców Halvora. Nadeszła i ona, na początku się jej obawiałam i serio wspolczulam Sophie. Po takich wydarzeniach, ona spięła się i zdecydowała na to spotkanie. Wielkie Wow w jej stronę. Oczywiście niemożliwym byłoby gdyby nie zyskała sympati gospodyni, przecież jej się nie da nie lubić! Chociaż mama Halvora długo się opierała i patrzyła na nią przez pryzmat tego fatalnego spotkania w domu syna, to w końcu uległa. Mam nadzieję, że obie w przyszłości będą mieć dobry kontakt i kobieta zastąpi mamę Sophie, która niestety nie może być już z córką 😖
    Na koniec zostawiłam najlepsze...czyli...wreszcie coś ruszyło między moja parką 😊 nawet nie wiesz, jak długo na to czekałam. Szkoda tylko, że najpierw się że sobą przespali, ale pożądania nie powstrzymasz XD oni już od jakiegoś czasu mają się ku sobie, to było im pisane 😍 teraz tylko czekać na wyznanie miłości, bo wydaje mi się, że oboje czują to samo he he he, a jak na złość odkładasz i odkładasz tą ich rozmowę 😕 chcesz mnie spędzić do grobu chyba hahaha
    Może byłam spóźniona pod reszta rozdziałów, ale mam nadzieję, że pod tym będę pierwsza 😁
    Przepraszam za nieobecność,
    N

    OdpowiedzUsuń
  2. On kocha ją, ona kocha jego ... niby wszystko jest proste ALE. Potrzebna jest pomiędzy nimi poważna rozmowa, której nieświadomie boi się Halvor i woli ją odsuwać na dalszy plan. Robi źle, ale wcale mu się nie dziwię. Boi się że znów coś może się zepsuć. Sophie jest dla niego bardzo ważna, kocha ją bardziej niż kiedyś Astrid ... a przynajmniej jest to bardziej dojrzałe uczucie, na pewno gorzej by zniósł to rozstanie. Obydwoje uważają, że nie zasługują na siebie. Bzdura! Wmawiają sobie to, czego nie ma. Wystarczy postawić jeden krok, ale obawiam się że wcześniej może się wydarzyć coś niespodziewanego.
    Jestem pozytywnie zaskoczona zachowaniem Inge. Oczywiście trudno jest wybaczyć zdradę, ale widać że Sophie jest dla niej nadal ważną osobą i się o nią martwi. Nawet próbuje naprawić to, co zrobił Niklas. To na prawdę godne pochwały z jej strony. A co najważniejsze ... jej działania przyniosły dobre skutki i znajomi wzięli stronę Sophie.
    A co najważniejsze ... Niklas został złapany! Normalnie otworzyłabym z tej okazji szampana :D Mam nadzieję, że zapłaci za to co zrobił i dość szybko nie wyjdzie z więzienia. Sophie zasługuje na to, aby nareszcie odetchnąć pełną piersią i nie chować się niczym świadek koronny. Nareszcie pora cieszyć się życiem ... i porozmawiam z Halvorem! ^^
    Wizyta u rodziców Halvora okazała się być sukcesem, mimo że z początku dystans był widoczny i wręcz namacalny. Ale jak mówiłam we wcześniejszych komentarzach, nie dziwię się rodzicom Halvora, że sceptycznie podeszli do Sophie. Jednak mam nadzieję że z jej pomocą chłopak odbuduje relacje z rodzicami :) W końcu nawet uparta mama przeprosiła dziewczynę za swoje zachowanie. Wszystko idzie w dobrym kierunku :)
    I dlatego obawiam się, że zaraz tu wybuchnie bomba haha ^^
    PS. Zapraszam na nowość na Nati ;)

    OdpowiedzUsuń
  3. Po tym rozdziale naprawdę odetchnęłam z ulgą. Wcześniej strasznie się bałam, że udostępnione prze Niklasa zdjęcia zupełnie zepsują Sophie życie. Myślałam, że może dotrą do rodziców Halvora, do jego kolegów z kadry, do ludzi, który pożyczyli Sophie pieniądze, a co najgorsze – do mediów. Na szczęście nic takiego się nie stało.
    No i co chyba najlepsze Niklas w końcu został złapany. Bardzo mnie to cieszy, bo co jak co, ale to skończony dupek i idiota. Zasłużył na długą odsiadkę i mam nadzieję, że już nie pojawi się już więcej w życiu Sophie. Z chciwości i zawiści prawie zniszczył jej życie, więc niech teraz ktoś zniszczy jego.
    Za to Inga mnie zaskoczyła. Oczywiście rozumiem Sophie, która nie potrafi wybaczyć byłej przyjaciółce, ale musi docenić fakt, że Inga stara się robić wszystko, by jakoś naprawić swój błąd. Zachowała się naprawdę porządnie tłumacząc wszystkim znajomym, co naprawdę zaszło. Duży plus dla niej.
    Za to Halvor… Ten to jest niereformowalny. No bo hej! Musi w końcu odsunąć od siebie przeszłość i żyć tym, co tu i teraz. A teraz jest Sophie! W której jest totalnie zakochany. Okej, rozumiem, że boi się powtórki z rozrywki, ale niech da się ponieść sercu. Poznał już Sophie, doskonale więc wie, że dziewczyna na pewno nie złamałaby mu serca. A on zbyt się zmienił, zbyt ją kocha, by ją skrzywdzić. Więc niech ruszy cztery litery i w końcu z nią porozmawia.
    Bardzo cieszy mnie fakt, że mama Halvora w końcu zaakceptowała dziewczynę syna. Znaczący wpływ na to miał fakt, że Sophie jest sierotą. Ciekawi mnie, dlaczego ta informacja tak nagle zmieniła podejście kobiety. Coś się za tym kryje?
    Oczywiście rozdział był jak zwykle genialny. Życzę więc dużo weny i z niecierpliwością czekam na kolejne rozdziały.
    Pozdrawiam
    Violin

    OdpowiedzUsuń
  4. Właśnie wracam do szarej rzeczywistości i jestem.
    Jak ja się cieszę że z Niklasem w końcu koniec. Mam nadzieję że zamkną go na długie lata i już nie będzie mieszał w życiu Sophie.
    Świetnie zachowała się Inge. Naprawdę super że aż tak się zaangażowała w sprawę zdjęć. I postanowiła pomóc Sophie . Nie dziwię się jednak Sophie że nie potrafi jej jeszcze wybaczyć. Bo Inge naprawdę strasznie ja zranila. Widać jednak że teraz próbuję naprawić wszystkie błędy.
    Boże jak ja się bałam tej kolacji z rodzicami Halvora. Byłam pewna że coś skomplikujesz 😉 A tu wszystko skończyło się miło i cudownie. Nawet jego mama przeprosiła dziewczynę za swoje zachowanie.
    Halvor kocha Sophie, Sophie kocha Halvora. Wszystko jest cudnie i pięknie. Ale czy oni mogą w końcu porozmawiać o swoich uczuciach ? Halvor powinien się przestać bać swoich uczuć. A Sophie powinna w końcu uwierzyć w siebie.
    Pozdrawiam i czekam na kolejny rozdział.
    P/s Bawiłam się świetnie. Mimo odwołanych jednych zawodów😉

    OdpowiedzUsuń
  5. Odetchnęłam z wielką ulgą, gdy przeczytałam o tym, że z Niklasem to już koniec! Myślałam, że ta sprawa będzie wlokła się znacznie dłużej i przysporzy Sophie wielu zmartwień, ale na szczęście stało się zupełnie odwrotnie i nie musi się już niczym przejmować :) Bardzo mnie to cieszy, na pewno wielki kamień spadł z jej serca :) Niklas zdecydowanie zasłużył sobie na taki los, więc niech teraz poczuje, jak to jest być po tej drugiej stronie. Jestem także w szoku z powodu zachowania Inge. Widać, że dziewczyna naprawdę ogromnie żałuje tego, co w przeszłości zrobiła Sophie i ze wszystkich sił stara się, aby odbudować tę relację. Nie spodziewałam się po niej aż takiego zaangażowania w tę sprawę oraz tego, że będzie tak zaciekle broniła dawnej przyjaciółki. Dlatego ma u mnie ogromnego plusa za to :) Sophie też była zaskoczona i wiadomo, że jeszcze nie jest gotowa na to, aby jej wybaczyć wyrządzone krzywdy, ale może jeszcze kiedyś... Chyba najważniejsze w tym wszystkim jest to, że Inge żałuje tego, co zrobiła i potrafi się do tego przyznać...
    Sophie kocha Halvora, Halvor kocha Sophie, ale uparciuchy jedne nie potrafią ze sobą szczerze porozmawiać, mimo tego że Sophie jednak chciała :D Rozumiem obawy Halvora, w końcu w przeszłości z powodu Astrid nieźle dostał po tyłku, ale skoro sam dostrzega, że miłość jaką obdarzył Sophie jest zupełnie inna, dojrzalsza to może jednak odważy się jej wyznać swoje uczucia. Byłoby wspaniale! :) Oni są dla siebie stworzeni po prostu ^^ Sceny w ich wykonaniu mnie rozczulają, a w tym rozdziale chyba najbardziej to, jak patrzyli na siebie w lustrze <3 Czas szczerze porozmawiać! :)
    Bałam się tej kolacji u rodziców Halvora, ale jak widać zupełnie niepotrzebnie. Najpierw Sophie skradła serce jego tacie, a później przełamała lody z jego mamą, która w końcu zaczęła patrzeć na dziewczynę przychylniejszym okiem... I przeprosiła za wcześniejsze zachowanie, czegóż można chcieć więcej do szczęścia? :)
    Sophie powinna posłuchać Halvora i pozbyć się wszystkich kompleksów! On ich zupełnie nie widzi, a czy to nie najważniejsze haha? ^^
    Czekam z niecierpliwością na nowość :)
    Pozdrawiam ;*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. http://wysokie-nadzieje.blogspot.com/ zapraszam na siedemnasty rozdział ;*

      Usuń