Akser,
grudzień 2017
Niespotykane
zbyt często w ostatnim czasie promienie słońca, przedzierające
się do wnętrza przez nie do końca zaciągnięte rolety w oknach, padają na
moją twarz, przyjemnie ją muskając i ogrzewając. Wybudzając tym
samym z głębokiego i zbawiennego snu, w którym byłam pogrążona.
Mimo wczorajszych fatalnych i przykrych dla mnie wydarzeń, które
nieodwracalnie mogły zmienić moją przyszłość. Odbierając
mi tym samym, niemal w całości chęci do życia.
Doskonale
wiedziałam czyja to zasługa, że udało mi się zasnąć.
Halvor bardzo umiejętnie odciągnął moją uwagę od wszystkich
problemów. Sprawiając, że byłam w stanie skupić się wyłącznie
na jego osobie. Ostatniej nocy liczył się tylko on. Nic więcej
dla mnie nie istniało.
Jednak
sekundę po przebudzeniu, wszystko natychmiast do mnie wraca. Po raz
kolejny, przyprawiając o poczucie okropnej bezsilności.
Nie
byłam w stanie, choćby myśleć o tym, co mnie czekało w
najbliższym czasie. Bałam się, że wszyscy już wiedzą o moim
największym życiowym błędzie i mają z tego powodu niezły ubaw.
Uważając mnie za najbardziej żałosną i naiwną osobę na
świecie. Która własną głupotą, sprowadziła na siebie
gigantyczne problemy.
Nigdy
nie radziłam sobie dobrze z opinią innych na mój
temat. Starałam się dlatego zachowywać bez
zarzutów i nigdy nie rzucać w oczy. Wszystko pogłębiło się
jeszcze bardziej po śmierci rodziców, kiedy zostałam sama z
problemami, jakie często zwyczajnie mnie przerastały. Żyjąc pod
nieustanną presją i w przekonaniu, że jestem do niczego. Coraz
bardziej zamykałam się w sobie z poczuciem, że inni na moim
miejscu dużo lepiej poradziliby sobie z zaistniałą sytuacją.
Idąc
jednak za radą Halvora, starałam się nie załamywać i nie
skupiać swoich myśli wyłącznie na Niklasie i tej okropnej
stworzonej przez niego stronie, co było ogromnie trudnym zadaniem.
Dla Halvora chciałam mimo wszystko spróbować i ten
ostatni raz podjąć walkę. Choć nie dawałam sobie
większych szans na wygraną z przebiegłym i perfidnym losem. Który
wyjątkowo uwziął się na moją osobę. Raz za razem, sprowadzając
na mnie kolejne nieszczęścia.
Rozglądam
się po sypialni w poszukiwaniu jej właściciela, niestety
nigdzie go nie dostrzegając. Byłam tym faktem rozczarowana,
zwłaszcza z powodu chęci porozmawiania z nim o tym, co się między
nami wydarzyło. Chciałam zwyczajnie wiedzieć na czym stoję i
czy on na pewno niczego nie żałuje. W końcu mógł
zrobić to pod wpływem impulsu, który teraz uważa
za duży błąd. Nie łudziłam się nawet, że mógł
w pełni odwzajemniać moje uczucia i to właśnie one nim kierowały.
To było zwyczajnie niemożliwe. On nigdy nie mógłby pokochać
kogoś takiego, jak ja. Pełnej niedoskonałości, wad i problemów.
Kiedy wokoło miał na pęczki innych kobiet, z którymi za nic nie
mogłam rywalizować.
Spoglądając
na zegarek, zauważam że jest kilka minut przed południem. Nie
mogłam uwierzyć, że spałam tak długo. Coś podobnego, zdarzyło
mi się ostatnio dobre kilka lat temu. Jeszcze za pełnych
beztroski i spokoju czasów.
Mimo
późnej pory nie mam najmniejszej ochoty, aby wstawać teraz z łóżka
i zmierzyć się z przygnębiającą rzeczywistością. Przekręcam
się więc na drugi bok, wracając pamięcią do tego, co wydarzyło
się kilka godzin wcześniej pomiędzy mną a Halvorem.
Na
samo wspomnienie tego wyjątkowego i cudownego momentu, który na
długo zostanie w moich wspomnieniach. Na usta wkrada mi się
delikatny uśmiech. Pełen radości i zadowolenia z powodu tego, że miałam okazję
przynajmniej ten jeden raz, zaznać poczucia jego bliskości i
złudnej nadziei, że być może dla niego znaczyło to wszystko
równie dużo, co dla mnie.
Podświadomie
wciąż wyczuwałam dotyk i pocałunki Halvora na swojej skórze,
którymi obdarzał niemal każdy skrawek mojego ciała.
Jego pełne pożądania i zachwytu spojrzenia czy słowa, które
szeptał mi do ucha przyprawiając o gorące rumieńce zawstydzenia.
Było
mi z nim cudownie. O niebo lepiej niż podczas, któregokolwiek razu
z Niklasem. Halvor w przeciwieństwie do niego był czuły i
nastawiony na zapewnienie mi, jak największej przyjemności. Nie
mogącej się równać z żadną inną. Tylko przy nim
potrafiłam bez żadnych oporów, dać się porwać namiętności i
wyzwolić głęboko ukryte w sobie pragnienia.
Spędzenie
przez nas tej wspólnej nocy, utwierdziło mnie wyłącznie w
olbrzymich uczuciach, jakimi go darzyłam. Kochałam go, jak jeszcze
nikogo przedtem. Miłość do Niklasa była niczym przy tym, co
odczuwałam w stosunku do Halvora. Jedynie świadomość, że
prawdopodobnie jest to beznadziejne i nie mające szansy powodzenia
uczucie, psuło mi radość z powodu przekroczenia przez nas kolejnej
bariery w naszej relacji.
-
Widzę, że śpioch nareszcie się obudził. W samą porę na późne
śniadanie - patrzę na uśmiechniętego Norwega, stawiającego
przede mną tacę pełną jedzenia. Zachowywał się zupełnie
naturalnie, jakby nic się między nami nie wydarzyło. W jego
poczynaniach nie było, ani grama niezręczności. Nie było też
żadnych czułych gestów, czy słów. Wszystko wyglądało po
staremu, jakbyśmy wciąż byli tylko przyjaciółmi udającymi
zakochaną parę przed innymi. Sama już nie wiedziałam, czy
powinnam się z tego cieszyć, czy wręcz przeciwnie.
-
Czym sobie zasłużyłam na takie królewskie traktowanie? -
pytam, podnosząc się do pozycji siedzącej i sięgając
po szklankę z pysznie wyglądającym sokiem.
-
Wieloma rzeczami i doskonale o tym wiesz. Mam nadzieję, że
będzie ci smakowało. Akurat kucharzem jestem wyjątkowo marnym i od
razu się do tego przyznaję, więc nie spodziewaj się cudów.
Jak się w ogóle czujesz? - pyta, siadając przy mnie. Czekając, aż
zacznę jeść.
-
Jakoś. Na pewno lepiej niż wczoraj, ale nadal boję się tego, co
będzie dalej - jestem z nim w pełni szczera.
-
Razem sobie poradzimy, obiecuję. Wszystko będzie dobrze -
zapewnia po raz kolejny. Ofiarowując swoje pełne wsparcie.
Patrzę
ze sporym apetytem na całkiem dobrze wyglądające naleśniki z
dżemem truskawkowym, który wprost uwielbiałam. Dlatego też z
wielką ochotą biorę do ust spory kęs potrawy. Po chwili
ogromnie tego żałując. Zadziwiająca i kompletnie nie
pasująca słoność naleśnika, sprawiała że stawał się
on właściwie niejadalny. Przełykam z ledwością wzięty kawałek,
popijając go sporą ilością soku. Aby zabić okropny posmak,
zbyt dużej ilości soli.
-
Coś nie tak? Nie smakuje ci? - Halvor bardzo szybko zauważa moje
zniesmaczenie. Wyraźnie markotniejąc. Byłam przekona, że
liczył z mojej strony na jakąś pochwałę.
-
Są całkiem dobre. Naprawdę - odpowiadam mało przekonująco.
Wiedziałam jednak, że włożył sporo trudu
w przygotowanie tego śniadania, dlatego nie
chciałam sprawić mu przykrości.
-
Czyżby? Jakoś ci nie wierzę. Zupełnie nie potrafisz kłamać -
sam próbuje przyrządzone przez siebie naleśniki, krzywiąc się
przy tym niemiłosiernie.
-
Przecież to jest okropne i niezjadliwe - zaczynam się śmiać,
widząc jego grymas na twarzy.
-
Byłoby inaczej, gdybyś nie pomylił soli z cukrem. Ale i tak liczą
się chęci. Dlatego, dziękuję - przybliżam się do niego z
zamiarem pocałowania w ramach wdzięczności w policzek. Halvor
jednak przekręca głowę w taki sposób, że nasze usta stykają się
ze sobą w zainicjowanym przez niego czułym pocałunku.
Jak zwykle nie potrafiłam się mu oprzeć bez zastanowienia
odwzajemniając pieszczotę.
-
Chyba będziesz musiała udzielić mi kilku lekcji w kuchni - słyszę,
gdy odsuwamy się od siebie. Stykając się nadal czołami.
-
Nie ma sprawy. Jednak teraz chciałabym, abyśmy porozmawiali na
poważnie o tym, co się między nami wydarzyło. Wolałabym,
aby wszystko było jasne – nie wytrzymuję, poruszając nie
dający mi spokoju temat z nadzieją, że ta rozmowa nie przyniesie
mi jedynie rozczarowania i zawodu.
-
Sophie, możemy porozmawiać o tym później? Za chwilę muszę być
na treningu, a nie zadzwoniłem jeszcze do mamy, aby poinformować ją
o tym, że jednak nie przyjdziemy. W obecnych okolicznościach na
pewno nie masz na to ochoty - przypominam sobie o zaplanowanej
na dzisiaj wizycie w jego rodzinnym domu, która przypadała
na zbliżający się wieczór. Byłam przekonana, że pani
Granerud od samego rana starannie przygotowywała się do tego
wieczoru. Chcąc, aby wszystko było perfekcyjne i zapięte na
ostatni guzik.
- W
żadnym wypadku, niczego nie odwołuj. Twoja mama na pewno
poczułaby się rozgoryczona i rozczarowana. Przecież bardzo
jej zależało na tym spotkaniu. Jeśli się nie zjawimy, to nie mam
nawet co liczyć, że będzie kiedykolwiek w stanie mnie
polubić. Uzna, że zupełnie ją lekceważę - nie mogłam
dopuścić do tego, aby po raz kolejny się jej narazić. Zbyt mocno
zależało mi na, choćby poprawnych stosunkach z nią. Nie
dopuszczę do tego, aby Niklas zniszczył jeszcze to.
-
Jesteś pewna? Jeśli nie czujesz się na siłach. Po prostu to
przełożę. Naprawdę nie musisz się do niczego zmuszać -
Halvor chce się upewnić. Patrząc na mnie z wyraźną troską.
-
Dam radę. Przyda się nam zresztą taka odskocznia od tej
irytującej monotonii. Siedzenie w czterech ścianach, nic nie
zmieni. Chyba, że nie chcesz, abym ci towarzyszyła - miał do tego
pełne prawo. Szczególnie po ostatnich wyczynach Niklasa.
-
Znowu zaczynasz? Oczywiście, że chcę. Czyli postanowione, że
idziemy - kiwam na potwierdzenie głową. Zastanawiając się,
co przyniesie nam ta wizyta. Miałam tylko nadzieję, że nie
pogorszy ona już i tak napiętych relacji między mną, a
jego rodzicielką.
-
Będę się zbierał. Postaram się wrócić trochę wcześniej niż
zazwyczaj - gromię go wzrokiem, słysząc te słowa.
-
Ani mi się waż. Ja sobie świetnie poradzę przez ten
czas, kiedy cię nie będzie. Naprawdę nie musisz mnie
pilnować. Nie zrobię niczego głupiego. Znasz mnie
przecież. Idź już, bo w końcu się spóźnisz - żegnam się
z nim tuż przy drzwiach.
-
A buziak na pożegnanie? - przyciąga mnie do siebie. Po raz kolejny
tego dnia całując. Zaczynałam się powoli gubić w tym, co się
między nami działo. To było coś zupełnie dla mnie niespodziewanego, a zarazem ekscytującego.
- Miłego
dnia - odpycham go delikatnie od siebie, gdy czuję że namiętność
znowu zaczyna dochodzić do głosu i jeszcze chwila, a z treningu nic
by nie wyszło.
-
Do zobaczenia - zamykam za nim drzwi, opierając się o nie. Nie
mogąc uwierzyć, że od wczorajszego dnia, aż tyle się między
nami zmieniło.
Po
wyjściu Halvora z mieszkania. Siadam na parapecie w salonie z
kubkiem gorącej kawy w dłoniach. Wpatrując się z niechęcią w
leżące obok mnie urządzenie. Doskonale wiedziałam, że nie mogę
się w nieskończoność ukrywać przed całym światem.
Dlatego
też zbieram się na odwagę i włączam swój telefon, który
wczoraj po powrocie z komisariatu z premedytacją wyłączyłam i
odłożyłam z dala od zasięgu mojego wzroku.
Wstrzymuję
oddech ze strachem spoglądając na ekran. Widniały na nim
powiadomienia o stosie nieodebranych połączeń i wiadomości od
dawnych znajomych ze szkoły, z którymi nie rozmawiałam od dobrych
kilku lat. Co było jednoznacznym dowodem, że
Niklas nie tylko mnie poinformował o swoim dziele. Nie mogłam się
dłużej łudzić, że nikt się o niczym nie dowie i sprawa
rozejdzie się bez echa.
Wiadomości
rozniosą się z prędkością światła i najdalej za kilka dni,
będę wytykana na ulicy palcami przez mieszkańców miasta. Całe
moje życie przez jedną nieprzemyślaną decyzję,
posypało się niczym domek z kart.
Głośny
sygnał nadchodzącego połączenia, uniemożliwia mi dalsze
przygnębiające rozważania nad tym, co dalej. Waham się tylko przez
chwilę, czy powinnam odebrać. W końcu jednak dochodzę do wniosku,
że wszystko mi jedno.
-
Słucham - zaczynam obojętnym głosem. Nie będąc przyjaźnie
nastawiona do rozmówczyni.
-
Dzięki Bogu, Sophie. Od wczoraj próbuję się z tobą skontaktować.
Bałam się już, że może coś ci się stało. Po tym, co ten
bydlak Niklas zrobił - słyszę autentycznie przestraszony głos
Inge. Przypominając sobie, że faktycznie najwięcej połączeń i
wiadomości pochodziło od mojej byłej przyjaciółki. Nawet ona już
o wszystkim wiedziała. Było mi okropnie wstyd z tego powodu.
-
Nic mi nie jest. Poza tym, że na własne życzenie zniszczyłam
sobie życie - starałam się udawać przed nią, że jakoś się
mimo wszystko trzymam. Czasy, gdy mogłam jej w pełni zaufać już
dawno minęły.
-
Zbyt dobrze cię znam, aby w to uwierzyć. Przecież słyszę,
że jesteś na granicy wytrzymałości. Sophie, naprawdę bardzo mi
przykro z powodu tego, co cię spotkało. Niczym sobie nie zasłużyłaś
na takie okropności. On całkowicie postradał rozum. Niklas
nie miał prawa tego zrobić. To się wprost nie mieści w głowie -
stara się mnie pocieszyć. Jakby naprawdę się mną przejmowała.
-
On jak widać miał inne zdanie na ten temat. Mam za swoje. Zamiast
dawać mu tysiąc szans i być na każde jego skinienie. Powinnam go
rzucić, gdy tylko odkryłam jego pierwszy wyskok. Na długo
przed tym wszystkim, co doprowadziło do powstania tych zdjęć -
nie miałam pojęcia, jak mogłam być wtedy taka głupia i wierzyć,
że on naprawdę mnie kocha i się zmieni. W dodatku zgadzać
się na wszystko, czego sobie tylko zażyczył.
-
Wczoraj wszystko sobie poskładałam w jedną logiczną całość.
Te zdjęcia były zrobione podczas tamtych wakacji, prawda? To
dlatego byłaś taka przybita po powrocie z nich -
dopytuje. Łącząc wszystkie fakty w jedno.
-
Tak. A teraz po latach, przyjdzie mi zapłacić za swoją głupotę i
bezmyślność - wpatruję się widok za oknem, a niechciane
wspomnienia stają mi przed oczami. Wywołując niechęć i
obrzydzenie do samej siebie.
-
Jakim cudem się na coś takiego zgodziłaś? Przecież to
niemożliwe. Ty nigdy byś czegoś takiego nie zrobiła. On cię do
tego musiał zmusić - Inge była przekonana, że nie
zrobiłam tego z własnej woli.
-
Niestety, nie - przez następne minuty, opowiadam jej przebieg
tamtych wydarzeń. Tak naprawdę sama nie wiem dlaczego. Chyba po
prostu potrzebowała rozmowy z kimś, komu mogłam się bez
żadnych przeszkód wygadać.
-
Sophie, dlaczego nikomu o tym od razu nie powiedziałaś? Swoim
rodzicom, mnie czy komukolwiek innemu? Razem byśmy coś wtedy
wymyśliły. Nie odpuściłabym mu -
po latach żałowałam tego. Ale na zmianę tamtej
decyzji było za późno. Czasu nie można było cofnąć.
-
Zrozum, że się bałam i wstydziłam. Jak miałabym przyznać się
do czegoś takiego rodzicom? Za nic nie chciałam ich zawieść. Byli
przecież za mnie dumni i zawsze stawiali za wzór przed swoimi
znajomymi - strasznie za nimi tęskniłam. Tak bardzo chciałabym
przytulić się do mamy i usłyszeć od niej, że wszystko będzie
dobrze. Teraz byłam pewna, że nie potępiłaby mnie
i próbowała wspierać.
-
W porządku, rozumiem. Jednak skoro wtedy nie mogłam pomóc, zrobię
to teraz. Od wczoraj informuję wszystkich naszych znajomych, że to
fotomontaż i głupia zagrywka Niklasa. Sięgająca dna swoją
żenadą. Większość chyba w to wierzy, zwłaszcza wiedząc, że
zawodowo zajmuję się grafiką komputerową. Uważają, że
na pewno mam rację, przecież się na tym świetnie znam. Poza
tym, większość się za tobą ujęła i trzyma twoją stronę,
dlatego nie musisz się martwić, że spotkają cię z ich strony
jakieś nieprzyjemności. Paroma idiotami, którzy pewnie się
znajdą. W ogóle się nie przejmuj - słysząc to po prostu
odejmuje mi mowę. W życiu bym się nie spodziewała, że Inge
będzie w stanie zdobyć na coś takiego. Świadomie wszystkich
okłamywała, abym nie musiała się zmagać z ich docinkami.
-
Naprawdę to zrobiłaś? Przecież nie musiałaś - byłam
pod wrażeniem jej zaangażowania w tę sprawę.
-
Ale chciałam. Przynajmniej w taki sposób mogę wynagrodzić ci
część krzywd, jakie wyrządziłam. Wiem, że to co zrobiłam
wszystko zniszczyło, ale nadal jesteś dla mnie kimś ważnym. Nigdy
nie będę już miała takiej wspaniałej przyjaciółki, jak
ty. Popełniłam ogromny błąd przekładając naszą przyjaźń
nad ulotne zakochanie w Niklasie. W takim kretynie. Nie wiem, gdzie
ja miałam oczy - choć Inge szczerze żałowała tego, co
zrobiła. Ja nadal nie potrafiłam jej wybaczyć. Dopuściła się czegoś, o czym po prostu nie da się ot tak zapomnieć.
-
Dziękuję, Inge za wszystko - byłam w stanie zdobyć się wyłącznie
na podziękowania. Czułam wobec niej wdzięczność, ale między nami jej
gest, nadal nic nie zmieniał. Byłam za bardzo pamiętliwa.
-
Naprawdę nie masz za co. Będę kończyć. Pamiętaj jednak, że
gdybyś czegoś tylko potrzebowała. Zawsze możesz do mnie
zadzwonić. Pomogę ci bez względu na wszystko - zapewnia.
Zapewne z nadzieją, że naszą relację będzie można mozolnie
odbudować.
-
Będę miała to na uwadze - żegnam się z nią. Z poczuciem, że
przede mną, wciąż daleka droga do pogodzenia się z przeszłością
i wyborami Inge. Być może jednak, kiedyś będę potrafiła o
tym zapomnieć i zdjąć z jej barków ciążące wyrzuty sumienia.
💓💓💓💓💓💓💓💓💓💓
Przez
cały czas trwania treningu, nie mogłem się na
niczym skupić. Błądząc daleko stąd. Myślałem jedynie
o Sophie i o tym, co się między nami wydarzyło podczas ubiegłej
nocy.
Dawno
już nie czułem się, aż tak szczęśliwy, jak podczas
dzisiejszego poranka, kiedy to obudziłem się trzymając ją mocno w
swoich ramionach. Taką bezbronną i ufnie we mnie wtuloną. Z
zaróżowionymi policzkami i porozrzucanymi po poduszce włosami. Po
prostu moją.
Bez
wątpienia kochałem Sophie. Nieodwołalnie moje serce
należało do jej osoby. Byłem gotów zrobić dla niej wszystko.
Liczyło się tylko jej dobro i szczęście.
Podczas
naszej, wciąż dość krótkiej znajomości, obdarzyłem ją
uczuciem jakiego nigdy więcej nie chciałem poczuć ze względu
na złe wspomnienia. Niestety na to było już za późno.
Z każdym dniem doznawałem, coraz więcej łudząco podobnych
objaw do tych, które doświadczałem w związku z
Astrid. Teraz tak samo, jak z nią chciałem nieustannie przebywać z
Sophie. Spędzać z nią czas, mieć ją
zawsze gdzieś blisko siebie. Dbać o nią, rozpieszczać i
troszczyć się, aby czuła się wyjątkowo. Była dla mnie
najważniejsza. Choć starałem się przed tym bronić. Byłem na
przegranej pozycji. Sophie nieświadomie zagościła w moim sercu na
dobre, wbrew wszystkim naszym zapewnieniom, że to nigdy nie będzie
miało miejsca.
Nadal
jednak nie czułem się gotowy na kolejny prawdziwy związek i
wszystko, co się z nim wiąże. Bałem się, że coś nie
wyjdzie i Sophie zostawi mnie tak, jak zrobiła to
Astrid. Zostawiając po raz kolejny ze złamanym sercem. Albo
co gorsza, to ja zranię dziewczynę i przysporzę jej cierpienia,
którego miała już zanadto w ostatnim czasie. Doskonale
wiedziałem, że na nią nie zasługuję. Ona powinna być z kimś,
kto zapewni jej wszystko, co najlepsze i każdego dnia będzie ją
uszczęśliwiał. Zasługiwała na kogoś, kim ja nigdy nie będę.
Równocześnie myśl, że ktoś inny mógłby spędzać z nią czas,
przytulać, całować, czy wywoływać na jej twarzy uśmiech była
dla mnie nie do zniesienia. Zazdrość o Sophie było jeszcze
mocniejsza niż o Astrid. Chwilami potrafiła całkowicie odebrać mi
zdrowy rozsądek.
Przez
to wszystko starałem się odciągnąć rozmowę
dotyczącą naszej dalszej relacji, jak najdłużej w
czasie. Z obawy, że Sophie błędnie zinterpretuje moje obawy i
pomyśli, że została tylko kolejną z wielu w moim życiu,
co byłoby pomyłką stulecia. Wolałem dlatego, aby
wszystko toczyło się tak, jak do tej pory. Zamiast bezpowrotnie ją
stracić.
-
Halvor, co się dzisiaj z tobą dzieje? Wszyscy dawno
temu już wyszli. Wiesz, że na dziś koniec zajęć? -
rozglądam się dookoła po pustej sali, wracając do
rzeczywistości. Zauważając, że faktycznie zostałem
praktycznie sam. Poza jednym z młodszych skoczków, nie było
już tutaj nikogo.
Zdecydowanie
musiałem wziąć się w garść i przestać zachowywać, tak jak do
tej pory. W innym przypadku o zbudowaniu dobrej formy, będę
mógł tylko pomarzyć.
-
Sophie, gdzie jesteś? - szukam dziewczyny po całym mieszkaniu,
mocno zaniepokojony jej nieobecnością. Zwłaszcza, że jej
kurtka zniknęła z wieszaka, a telefon bez którego nigdy nie
wychodziła, leżał na szafce przy łóżku. Zaczynam już
panikować, gdy słyszę dźwięk otwieranych drzwi wejściowych.
Podążam z prędkością światła do korytarza. Z nadzieją,
że ujrzę w nim dziewczynę.
-
Już wróciłeś? Myślałam, że zdążę przed tobą - zaczyna się
tłumaczyć zawstydzona. Widząc moje niezadowolenie z powodu tego,
że sama wybrała się w nieznane mi miejsce. Mimo moich
usilnych nalegań, aby została w mieszkaniu.
-
Dlaczego musisz być taka uparta? Przecież prosiłem cię, żebyś
nie wychodziła sama. Co jeśli Niklas czai się gdzieś w
pobliżu? Nie darowałbym sobie, gdyby coś ci się stało -
nie chciałem nawet sobie wyobrażać ich ponownego spotkania.
-
Halvor, nie złość się na mnie, proszę. Niedawno dzwoniła
Katrin Bratt. Policja nareszcie złapała Niklasa, rozumiesz? Chciał
uciec do Szwecji, ale zatrzymali go na granicy. Został tymczasowo
aresztowany i nie zanosi się na to, że w ciągu najbliższych kilku
lat znajdzie się na wolności. W dodatku usunęli już
tę stronę. To naprawdę koniec. Jestem bezpieczna, a on nie
namiesza więcej w moim życiu. Przede mną wyłącznie złożenie
zeznań przed sądem, ale jestem na nie w pełni przygotowana. Z
radości chciałam po prostu zaczerpnąć świeżego powietrza.
Wiedząc, że mogę zrobić to teraz bez żadnych już
przeszkód. W dodatku dzwoniła Inge - przytula się do
mnie mocno ze szczerym uśmiechem. Opowiadając o pomocy jej
byłej przyjaciółki, czym mocno mnie zaskakuje. Najlepsza była
jednak ulga, jaką poczułem, słysząc słowa dotyczące
Niklasa. Cieszyłem się, że problemy z nim dobiegły
końca i wszystko za jakiś czas wróci do normy. A Sophie nareszcie
zazna upragnionego spokoju.
-
Ogromnie się cieszę. Ten kretyn poniesie teraz
zasłużone konsekwencje swoich czynów. Oby przesiedział
długie lata w więzieniu - przyciągam ją, jeszcze
bliżej do siebie. Całując delikatnie w czoło. W
tym momencie czułem, że niczego więcej nie potrzebuję od życia
poza nią.
-
Nie przejmuj się, aż tak. Zobaczysz, że wszystko będzie dobrze i
miło spędzimy wieczór - staram się uspokoić moją rzekomą
dziewczynę, przepuszczając ją w furtce. Następnie wolnym
krokiem, udajemy się w stronę mojego rodzinnego domu, gdzie
czekali już na nas moi rodzice i Karoline.
-
Chciałabym, aby tak było. Jednak twoja mama od początku nie
wyglądała na przyjaźnie do mnie nastawioną. A teraz znalazłam
się na jej terytorium. Boję się, że zrobię coś, co całkowicie
zdyskredytuje mnie w jej oczach - ściskam mocniej dłoń
należącą do Sophie, próbując dodać jej odwagi i otuchy.
-
Nic takiego się nie stanie. Nie z twoimi dobrymi manierami i
empatią wobec innych. Poza tym, będę cały czas przy tobie i nie
pozwolę, abyś choćby przez sekundę poczuła się źle w tym
miejscu - zapewniam ją. Równocześnie pukając głośno do
drzwi domu, w którym się wychowałem.
-
Jesteście. Cieszę się, że was widzę. Właśnie kończyłam
nakrywać do stołu - Karoline wita się z nami radośnie, wyraźnie
zadowolona z naszych odwiedzin. Przepuszcza nas w wejściu, po czym
wita się z Sophie dużo wylewniej niż ze mną. Czym tylko utwierdza
mnie w przekonaniu, że złapały ze sobą świetny kontakt.
-
Jak tam rodzice? Mam nadzieję, że są w znośnym humorze? - pytam
Karoline, gdy we trójkę udajemy się do jadalni. Gdzie mieliśmy
spędzić najbliższe godziny całą piątką. Po raz pierwszy,
ale głęboko wierzyłem, że nie ostatni.
-
Tata jest o dziwo wyjątkowo spokojny. Za to mama zamknęła
się popołudniu w kuchni i nikogo do niej nie wpuszcza. Całkowicie
odcięła się od wszystkiego – słyszę jedynie ogólniki.
Jednak mina mojej siostry zwiastowała, że nie udało się jej
przekonać naszej rodzicielki do Sophie. Nie chciała tylko dać tego
po sobie poznać, aby jeszcze bardziej jej nie zestresować.
-
Może pójdę do niej i pomogę? Przy okazji się przywitam - Sophie
wychodzi z inicjatywą. Nieświadoma, że nasza mama nie znosiła,
kiedy ktoś wtrącał się jej do gotowania, albo starał udzielać w
tej kwestii jakichś rad. Zwłaszcza, gdy miała to być osoba,
której nie darzyła większym zaufaniem.
-
Najpierw przywitajmy się z tatą, zgoda? - staram się zapobiec
katastrofie. Prowadząc Sophie do salonu, gdzie czekał już na nas
gospodarz dzisiejszego spotkania.
Po
krótkim i niezbyt uczuciowym przywitaniu się ze swoim
ojcem, który nadal podchodził do mnie wyjątkowo chłodno
i z dystansem. Nie dowierzając, że mogłem naprawdę się zmienić.
Zajmuję miejsce na wygodnej i świetnie znanej mi kanapie.
Błądząc znudzonym wzrokiem po pomieszczeniu. Czując
się niezbyt komfortowo. Zwłaszcza, że całe
zainteresowanie taty przekłada się na Sophie.
Co
chwila zasypywał ją sporą ilością pytań, z którymi
radziła sobie bez najmniejszego trudu. Odpowiadając na nie
wyczerpująco i z uśmiechem. Jakby były one czymś codziennym, a
nie przypominały wnikliwego przesłuchania dotyczącego naszego
udawanego związku. Z każdą minutą Sophie zyskiwała,
coraz bardziej w jego oczach. Co nie było dla
mnie zbytnim zaskoczeniem. Tata bez wahania zaakceptowałby
każdą dziewczynę u mojego boku, jaka nie przypominałaby Astrid.
Przysłuchuję
się w milczeniu ich przyjaznej i niekiedy dosyć ciekawej rozmowie w
milczeniu. Co nie umyka uwadze Sophie, która postanawia
to szybko zmienić. Sprowadzając z premedytacją temat na
moją osobę. Na początku chwali moje ostatnie wyniki w
zawodach, a następnie mówi coś, czego w życiu bym się nie
spodziewał usłyszeć od kogokolwiek.
-
Na pewno jest pan bardzo dumny ze swoich dzieci. Zostały
wychowane na cudowne osoby. Karoline jak i Halvor są najlepszymi
osobami, jakie spotkałam w swoim życiu. Pana syn to naprawdę
kulturalny i niezwykle dobry człowiek. Wielokrotnie
to już udowodnił. Do tego ogromnie ambitny. Jestem
pewna, że dostarczy nam wszystkim, jeszcze wiele powodów do dumy.
Prawda, Halvor? - odwraca się w moją stronę z zapytaniem.
Oczekując jednoznacznej odpowiedzi.
-
Na pewno się postaram. To akurat mogę wam wszystkim obiecać
- wypowiadając te słowa, patrzę wprost na tatę. Na
twarzy którego, rysuje się spore zdziwienie i jeszcze większe
zdumienie. Zapewne nigdy nie spodziewał się usłyszeć takich
słów z ust Sophie.
-
Jestem pod sporym wrażeniem, synu. Naprawdę znowu zaczynasz
poważnie podchodzić do życia. Myślałem, że już nie doczekam
tego dnia. Oby tylko tak dalej - kąciki jego ust podnoszą się
lekko w dawno nie widzianym przeze mnie uśmiechu, co
uznaję za dobry znak. Tata był, coraz bliższy dania mi ostatniej
szansy i obdarzenia po raz kolejny zaufaniem, na które ogromnie
liczyłem.
-
Tym razem was nie zawiodę - deklaruję. Mając zamiar dotrzymać
słowa. Wierzyłem, że z pomocą Sophie uda mi się tego dokonać.
-
Już ja tego dopilnuję - dodaje moja towarzyszka z ogromną
pewnością w głosie. Kładąc swoją dłoń na mojej. Po chwili
cała nasza trójka pogrąża
się interesującej dyskusji. Przynajmniej do momentu,
ponownego pojawienia się Karoline.
-
Mama zaprasza wszystkich do jadalni. Kolacja gotowa - wiedziałem, że
przed nami najbardziej wymagająca część tego wieczoru.
Po
dość chłodnym powitaniu się mojej rodzicielki z Sophie. Która
mimo wszystko starała się podjąć próbę, jakiejkolwiek dłuższej
rozmowy z nią. Wszyscy zasiadamy do stołu, zaczynając próbować
przygotowaną przez mamę zapiekankę rybną, którą znają chyba
wszyscy mieszkańcy naszego kraju.
-
Przepyszna zapiekanka, naprawdę. W dzieciństwie mama
przygotowywała w naszym domu bardzo podobną. Jednak od lat, nie
miałam okazji jej skosztować - jako pierwsza odzywa się
Sophie. Komplementując zaserwowaną potrawę.
-
Mamo, to naprawdę godna uwagi pochwała. Wiesz, że Sophie zajmuje
się jedzeniem zawodowo - dodaje Karoline. Starając się
przekonać, że warto dać szansę naszemu dzisiejszemu gościowi.
-
Coś o tym wspominaliście. Jednakże to dość
niespotykane, że tak młoda osoba jest już
właścicielką restauracji. Rodzice nie bali się
powierzyć ci, aż tak sporego obowiązku? - widzę, jak na twarzy
Sophie pojawia się smutek na wspomnienie o jej zmarłych rodzicach.
-
Mamo! Mogłabyś być bardziej taktowna? Po co poruszasz tak
drażliwe tematy? - nie wytrzymuję i staję w obronie
dziewczyny. Nie chcąc, aby jej humor się popsuł.
-
Halvor, nic się przecież nie stało. Twoja mama nie chciała
niczego złego. Skąd miała wiedzieć? Wracając jednak do
pytania. Moi rodzice niestety nie żyją. To dlatego ja prowadzę
restaurację - odpowiada ze spokojem. A przy stole zapanowuje niczym
nie zakłócona niezręczna cisza.
-
Przykro mi. Naprawdę nie wiedziałam – mama przeprasza,
wyraźnie skruszona. Jakby ta jedna informacja, zupełnie zmieniła
postrzeganie przez nią mojej udawanej dziewczyny.
- Przepraszam,
ale mówienie o nich, wciąż jest dla mnie trudne. Nadal nie potrafię zaakceptować faktu, że ich już nie ma - nie zastanawiając się
zbytnio nad tym, co robię. Obejmuję lekko Sophie w pocieszającym
geście. Otrzymując w zamian uśmiech wdzięczności.
- Nic
w tym dziwnego. Nikomu nie byłoby na pewno w takiej sytuacji łatwo
– moja rodzicielka posyła jej ledwie zauważalny uśmiech.
Ku
mojemu sporemu zaskoczeniu, reszta wieczoru upływa w zaskakująco
miłej atmosferze. Mama choć nadal podchodziła z lekkim dystansem
do Sophie. Przestała traktować ją, jak zło konieczne i zaczęła
normalnie z nią rozmawiać. Także do mnie rodzina zaczęła się
zwracać z większą powagą i nie słyszałem na okrągło gorzkich
słów na temat mojego zachowania.
Rodzice
zaczęli powoli dostrzegać, że Sophie ma na mnie zbawienny wpływ i
z nią u boku. Wydarzenia mające miejsce po rozstaniu z Astrid się
nie powtórzą.
-
Liczę, że niedługo ponownie wpadniecie w odwiedziny – słyszę
na pożegnanie od mamy.
-
Postaramy się. Wiesz, że trudno jest znaleźć na to czas –
tłumaczę spokojnie.
-
Jakoś uda się go na pewno wygospodarować – dodaje
Sophie. Jak zwykle wykazując się sporym taktem.
-
Trzymam was za słowo. Sophie, zanim wyjdziecie. Chciałabym cię
przeprosić. Źle cię oceniłam w ogóle nie znając. Mam nadzieję,
że mi wybaczysz – patrzę z niedowierzaniem na swoją rodzicielkę.
Nie mogąc uwierzyć, że naprawdę zmieniła do dziewczyny
nastawienie.
-
Oczywiście, że wybaczam. Nikt z nas nie jest idealny. A chyba każda
matka chce dla swojego dziecka, jak najlepiej. Nic więc dziwnego, że
była pani wobec mnie nieufna – odpowiada jej z ogromnym
zrozumieniem. Sophie była po protu mistrzem dyplomacji. Astrid nigdy
nie potrafiła być tak wyrozumiała wobec moich rodziców.
-
Zrobiło się późno będziemy się zbierać. Do zobaczenia –
żegnam się z mamą, przytulając ją lekko do siebie.
💓💓💓💓💓💓💓💓💓💓
-
Mówiłem ci już, że pięknie wyglądasz w tej sukience? - słyszę
po raz kolejny, gdy tylko przekraczamy próg mieszkania. Zaczynając
się śmiać. Byłam w świetnym nastroju, zwłaszcza po
słowach pożegnania usłyszanych od jego mamy. Cieszyłam się,
że nareszcie obdarzyła mnie nutką sympatii. W dodatku Niklas
przestał stanowić dla mnie zagrożenie. Co napawało mnie
niewyobrażalną ulgą.
-
Jakieś dziesięć razy - odpowiadam z delikatnym rozbawieniem.
Rozpinając resztę guzików od płaszcza, który chowam do
pobliskiej szafy. Bardzo miło było mi słyszeć takie słowa z jego
ust. Rzadko kiedy słyszałam komplementy, a już zwłaszcza od
ważnych dla mnie mężczyzn.
-
Chyba nadal za mało, bo nie wyglądasz na przekonaną, co do
prawdziwości tych słów - mimo moich usilnych starań. Nie udało
mi się przed nim ukryć, że wciąż brakowało mi pewności siebie i
miałam ogromne problemy z poczuciem własnej wartości. Lata związku
z Niklasem i słuchania od niego nieprzyjemnych komentarzy, nie pozwalały mi rozprawić się z pesymistycznym
i krytycznym myśleniem o swojej osobie.
-
Obydwoje wiemy, że mogłoby być znacznie lepiej. Na pewno znasz,
wiele dużo ładniejszych dziewczyn ode mnie - ciężko było mi
uwierzyć w to, że mogłabym być w jego oczach, bardziej atrakcyjna
od innych kobiet, spotkanych na jego drodze w przeszłości. Choć
niewątpliwie tego pragnęłam.
-
Sophie, kiedy ty w końcu w siebie uwierzysz? Dla mnie jesteś piękna
w każdym wydaniu. Nie ważne, czy w takim, jak teraz. Czy o poranku
w potarganych włosach i bez grama makijażu. Popatrz tylko -
podchodzi do mnie, przytulając się do moich pleców. Wskazując na
nasze odbicie w pobliskim lustrze.
-
Masz piękny i szczery uśmiech, który za rzadko gości na twojej
twarzy - słysząc to mimowolnie się uśmiecham.
- Prześliczne
oczy, w które mógłbym wpatrywać się godzinami - zwracam na nie
większą uwagę niż zazwyczaj.
-
Ciało o jakie niektóre dałyby się zabić i przestań myśleć o
nim inaczej. Bo niczego mu nie brakuje - opiera swoje dłonie na
moich biodrach.
-
A przede wszystkim masz wspaniałą osobowość. Jesteś dobrą,
szczerą, przyjazną, uczciwą i bardzo inteligentną młodą
kobietą. Mógłbym tak zresztą wymieniać w
nieskończoność. Nigdy nie poznałem kogoś takiego. Dla mnie
jesteś wyjątkowa - ostatnie słowa szepcze mi do ucha. Wywołując
u mnie bardzo ciepłe uczucia. To wyznanie bardzo wiele dla
mnie znaczyło. Po czym przekłada moje włosy na jedno ramię.
Zaczynając składać pocałunki na szyi i odsłoniętym
karku. Przez które po prostu odpływam. Skupiając się
wyłącznie na nich i przyjemności jaka z nich płynęła.
-
Halvor, mieliśmy porozmawiać. Zapomniałeś już? - pytam ostatkiem
zdrowego rozsądku. Choć jego dłonie śmiało błądzące po moim
ciele, skutecznie mnie deprymowały.
-
Możemy zrobić to później. Teraz wolałbym, abyśmy zajęli się
zdecydowanie przyjemniejszą rzeczą od rozmowy - jego zachęcający
ton głosu idący w parze z cudownymi pocałunkami. Skutecznie mnie
do tego przekonuje. Nie potrafiłam się mu oprzeć. Poza tym,
chciałam wykorzystać do maksimum nasze wspólne chwile. Nie mając
pojęcia, jak dalej potoczy się nasza relacja. Nie miałam w końcu
żadnej pewności, czy dla Halvora nie jest to nadal zwykły układ.
Jedynie z odrobiną urozmaicenia i dobrej zabawy. Świetnie znałam
jego podejście do związków i miłości. Nie mogłam więc
przewidzieć, czy wraz z jego diametralną zmianą, także te poglądy
uległy przemianie. Zaczynałam się coraz mocniej tego obawiać.
Z
każdym dniem zakochiwałam się w nim bardziej i już nic
nie było w stanie tego zmienić. Przez co dobrowolnie narażałam
się na ogromne cierpienie i złamane serce.
W końcu jestem ba bieżąco 😌 postaram się podsumować tutaj trzy rozdziały, które musiałam nadrobić.
OdpowiedzUsuńNajlepsza wiadomość, to fakt, że z Niklasem już koniec. Ten debil w końcu zniknie z życia naszych bohaterów, bo niestety nie tylko sprawiał problemy Sophie, ale też Halvorowi. Na szczęście cała ta straszna akcja, która nieraz trzymała mnie w napięciu się skonczyła. Cwaniak chciał uciec, ale mi się nie udało i bardzo dobrze! Niech zapłaci za wszystko krzywdy, które wyrządził innym 😈
Jestem pod wrażeniem Inge 😮 nareszcie zachowała się jak na przyjaciółkę przystało, jednak czas potrafi wiele zdziałać. Dziewczyna już sama wie, że z perspektywy czasu bardzo zraniła Sophie, ale może teraz jakoś uda im się odbudować relację, kto wie, kto wie, może znowu staną się sobie bliskie jak kiedyś...
Ogólnie to czekałam na kolację u rodziców Halvora. Nadeszła i ona, na początku się jej obawiałam i serio wspolczulam Sophie. Po takich wydarzeniach, ona spięła się i zdecydowała na to spotkanie. Wielkie Wow w jej stronę. Oczywiście niemożliwym byłoby gdyby nie zyskała sympati gospodyni, przecież jej się nie da nie lubić! Chociaż mama Halvora długo się opierała i patrzyła na nią przez pryzmat tego fatalnego spotkania w domu syna, to w końcu uległa. Mam nadzieję, że obie w przyszłości będą mieć dobry kontakt i kobieta zastąpi mamę Sophie, która niestety nie może być już z córką 😖
Na koniec zostawiłam najlepsze...czyli...wreszcie coś ruszyło między moja parką 😊 nawet nie wiesz, jak długo na to czekałam. Szkoda tylko, że najpierw się że sobą przespali, ale pożądania nie powstrzymasz XD oni już od jakiegoś czasu mają się ku sobie, to było im pisane 😍 teraz tylko czekać na wyznanie miłości, bo wydaje mi się, że oboje czują to samo he he he, a jak na złość odkładasz i odkładasz tą ich rozmowę 😕 chcesz mnie spędzić do grobu chyba hahaha
Może byłam spóźniona pod reszta rozdziałów, ale mam nadzieję, że pod tym będę pierwsza 😁
Przepraszam za nieobecność,
N
On kocha ją, ona kocha jego ... niby wszystko jest proste ALE. Potrzebna jest pomiędzy nimi poważna rozmowa, której nieświadomie boi się Halvor i woli ją odsuwać na dalszy plan. Robi źle, ale wcale mu się nie dziwię. Boi się że znów coś może się zepsuć. Sophie jest dla niego bardzo ważna, kocha ją bardziej niż kiedyś Astrid ... a przynajmniej jest to bardziej dojrzałe uczucie, na pewno gorzej by zniósł to rozstanie. Obydwoje uważają, że nie zasługują na siebie. Bzdura! Wmawiają sobie to, czego nie ma. Wystarczy postawić jeden krok, ale obawiam się że wcześniej może się wydarzyć coś niespodziewanego.
OdpowiedzUsuńJestem pozytywnie zaskoczona zachowaniem Inge. Oczywiście trudno jest wybaczyć zdradę, ale widać że Sophie jest dla niej nadal ważną osobą i się o nią martwi. Nawet próbuje naprawić to, co zrobił Niklas. To na prawdę godne pochwały z jej strony. A co najważniejsze ... jej działania przyniosły dobre skutki i znajomi wzięli stronę Sophie.
A co najważniejsze ... Niklas został złapany! Normalnie otworzyłabym z tej okazji szampana :D Mam nadzieję, że zapłaci za to co zrobił i dość szybko nie wyjdzie z więzienia. Sophie zasługuje na to, aby nareszcie odetchnąć pełną piersią i nie chować się niczym świadek koronny. Nareszcie pora cieszyć się życiem ... i porozmawiam z Halvorem! ^^
Wizyta u rodziców Halvora okazała się być sukcesem, mimo że z początku dystans był widoczny i wręcz namacalny. Ale jak mówiłam we wcześniejszych komentarzach, nie dziwię się rodzicom Halvora, że sceptycznie podeszli do Sophie. Jednak mam nadzieję że z jej pomocą chłopak odbuduje relacje z rodzicami :) W końcu nawet uparta mama przeprosiła dziewczynę za swoje zachowanie. Wszystko idzie w dobrym kierunku :)
I dlatego obawiam się, że zaraz tu wybuchnie bomba haha ^^
PS. Zapraszam na nowość na Nati ;)
Po tym rozdziale naprawdę odetchnęłam z ulgą. Wcześniej strasznie się bałam, że udostępnione prze Niklasa zdjęcia zupełnie zepsują Sophie życie. Myślałam, że może dotrą do rodziców Halvora, do jego kolegów z kadry, do ludzi, który pożyczyli Sophie pieniądze, a co najgorsze – do mediów. Na szczęście nic takiego się nie stało.
OdpowiedzUsuńNo i co chyba najlepsze Niklas w końcu został złapany. Bardzo mnie to cieszy, bo co jak co, ale to skończony dupek i idiota. Zasłużył na długą odsiadkę i mam nadzieję, że już nie pojawi się już więcej w życiu Sophie. Z chciwości i zawiści prawie zniszczył jej życie, więc niech teraz ktoś zniszczy jego.
Za to Inga mnie zaskoczyła. Oczywiście rozumiem Sophie, która nie potrafi wybaczyć byłej przyjaciółce, ale musi docenić fakt, że Inga stara się robić wszystko, by jakoś naprawić swój błąd. Zachowała się naprawdę porządnie tłumacząc wszystkim znajomym, co naprawdę zaszło. Duży plus dla niej.
Za to Halvor… Ten to jest niereformowalny. No bo hej! Musi w końcu odsunąć od siebie przeszłość i żyć tym, co tu i teraz. A teraz jest Sophie! W której jest totalnie zakochany. Okej, rozumiem, że boi się powtórki z rozrywki, ale niech da się ponieść sercu. Poznał już Sophie, doskonale więc wie, że dziewczyna na pewno nie złamałaby mu serca. A on zbyt się zmienił, zbyt ją kocha, by ją skrzywdzić. Więc niech ruszy cztery litery i w końcu z nią porozmawia.
Bardzo cieszy mnie fakt, że mama Halvora w końcu zaakceptowała dziewczynę syna. Znaczący wpływ na to miał fakt, że Sophie jest sierotą. Ciekawi mnie, dlaczego ta informacja tak nagle zmieniła podejście kobiety. Coś się za tym kryje?
Oczywiście rozdział był jak zwykle genialny. Życzę więc dużo weny i z niecierpliwością czekam na kolejne rozdziały.
Pozdrawiam
Violin
Właśnie wracam do szarej rzeczywistości i jestem.
OdpowiedzUsuńJak ja się cieszę że z Niklasem w końcu koniec. Mam nadzieję że zamkną go na długie lata i już nie będzie mieszał w życiu Sophie.
Świetnie zachowała się Inge. Naprawdę super że aż tak się zaangażowała w sprawę zdjęć. I postanowiła pomóc Sophie . Nie dziwię się jednak Sophie że nie potrafi jej jeszcze wybaczyć. Bo Inge naprawdę strasznie ja zranila. Widać jednak że teraz próbuję naprawić wszystkie błędy.
Boże jak ja się bałam tej kolacji z rodzicami Halvora. Byłam pewna że coś skomplikujesz 😉 A tu wszystko skończyło się miło i cudownie. Nawet jego mama przeprosiła dziewczynę za swoje zachowanie.
Halvor kocha Sophie, Sophie kocha Halvora. Wszystko jest cudnie i pięknie. Ale czy oni mogą w końcu porozmawiać o swoich uczuciach ? Halvor powinien się przestać bać swoich uczuć. A Sophie powinna w końcu uwierzyć w siebie.
Pozdrawiam i czekam na kolejny rozdział.
P/s Bawiłam się świetnie. Mimo odwołanych jednych zawodów😉
Odetchnęłam z wielką ulgą, gdy przeczytałam o tym, że z Niklasem to już koniec! Myślałam, że ta sprawa będzie wlokła się znacznie dłużej i przysporzy Sophie wielu zmartwień, ale na szczęście stało się zupełnie odwrotnie i nie musi się już niczym przejmować :) Bardzo mnie to cieszy, na pewno wielki kamień spadł z jej serca :) Niklas zdecydowanie zasłużył sobie na taki los, więc niech teraz poczuje, jak to jest być po tej drugiej stronie. Jestem także w szoku z powodu zachowania Inge. Widać, że dziewczyna naprawdę ogromnie żałuje tego, co w przeszłości zrobiła Sophie i ze wszystkich sił stara się, aby odbudować tę relację. Nie spodziewałam się po niej aż takiego zaangażowania w tę sprawę oraz tego, że będzie tak zaciekle broniła dawnej przyjaciółki. Dlatego ma u mnie ogromnego plusa za to :) Sophie też była zaskoczona i wiadomo, że jeszcze nie jest gotowa na to, aby jej wybaczyć wyrządzone krzywdy, ale może jeszcze kiedyś... Chyba najważniejsze w tym wszystkim jest to, że Inge żałuje tego, co zrobiła i potrafi się do tego przyznać...
OdpowiedzUsuńSophie kocha Halvora, Halvor kocha Sophie, ale uparciuchy jedne nie potrafią ze sobą szczerze porozmawiać, mimo tego że Sophie jednak chciała :D Rozumiem obawy Halvora, w końcu w przeszłości z powodu Astrid nieźle dostał po tyłku, ale skoro sam dostrzega, że miłość jaką obdarzył Sophie jest zupełnie inna, dojrzalsza to może jednak odważy się jej wyznać swoje uczucia. Byłoby wspaniale! :) Oni są dla siebie stworzeni po prostu ^^ Sceny w ich wykonaniu mnie rozczulają, a w tym rozdziale chyba najbardziej to, jak patrzyli na siebie w lustrze <3 Czas szczerze porozmawiać! :)
Bałam się tej kolacji u rodziców Halvora, ale jak widać zupełnie niepotrzebnie. Najpierw Sophie skradła serce jego tacie, a później przełamała lody z jego mamą, która w końcu zaczęła patrzeć na dziewczynę przychylniejszym okiem... I przeprosiła za wcześniejsze zachowanie, czegóż można chcieć więcej do szczęścia? :)
Sophie powinna posłuchać Halvora i pozbyć się wszystkich kompleksów! On ich zupełnie nie widzi, a czy to nie najważniejsze haha? ^^
Czekam z niecierpliwością na nowość :)
Pozdrawiam ;*
http://wysokie-nadzieje.blogspot.com/ zapraszam na siedemnasty rozdział ;*
Usuń