W
jednej chwili, cały spokój i radość z miło spędzonego czasu z
Halvorem. Jakie odczuwałam, podczas tego wieczoru bezpowrotnie
znikają. Wystarczył jeden złowieszczy dźwięk przychodzącej
wiadomości z załącznikiem, aby doszczętnie zniszczyć moje i
tak kruche poczucie bezpieczeństwa.
Drżąc
cała ze strachu i niepokoju, że moje największe obawy, które nie
dawały mi w ostatnim czasie spokoju, naprawdę się ziściły.
Zamieniając tym samym, moje dalsze życie w koszmar. Otwieram link
otrzymany w wiadomości z zupełnie nieznanego mi numeru.
Oprócz
niego zawierała ona, jedynie prześmiewcze i wyjątkowo ironiczne
życzenia odnośnie udanej reszty życia. Byłam pewna, że jej
nadawcą mogła być tylko jedna osoba. Która za cel postawiła
sobie, doprowadzenie mnie na skraj załamania nerwowego.
Widząc
zawartość wyjątkowo powoli, wyświetlanej się na
ekranie strony internetowej. W moich oczach pojawiają się piekące
łzy, pełne wstydu i bezsilności. Rozmazujące paskudny obraz,
wszystkich kompromitujących mnie zdjęć z okropnym i wulgarnym
opisem u góry, opatrzonym moim imieniem i nazwiskiem. Tak, aby nikt
nie miał wątpliwości, co do tożsamości pozującej na
nich dziewczyny.
Fotografie
były jedynymi elementami, stworzonej na szybko witryny.
Niechlujnej
i niedopracowanej, jakby wyjątkowo się komuś śpieszyło.
Jednak
brak estetyki w tym wypadku, nie był właściwie żadnym problemem.
Tutaj chodziło jedynie o jej zawartość, która miała na celu
ostatecznie mnie pogrążyć. Nie dając okazji na normalną i
bezproblemową przyszłość.
Tym
samym Niklas dokonał w końcu swego. Spełnił swoje groźby,
mszcząc się na mnie za niespełnienie jego żądań
i zapewne złożenie zawiadomienia na policję. Za swój
upór i chęć walki z jego osobą, przyszło mi bardzo drogo
zapłacić.
W
sekundę, wszystko przestaje mieć dla mnie jakikolwiek sens. Czułam
irracjonalne poczucie, jakby moje życie właśnie się skończyło.
W tym trwającym momencie, zwyczajnie nie chciałam
doczekać następnego dnia. Pełnego upokorzeń i niechęci ze strony
innych osób. Którzy nigdy nie uwierzyliby w prawdziwy sposób
powstania tych zdjęć. Dla nich nie będzie miało to żadnego
znaczenia. Liczyć będą się tylko dowody, które przedstawiają
mnie w bardzo negatywnym świetle.
Telefon
wypada mi z ręki, upadając z głośnym hukiem na jasne podłogowe
panele. Nie obchodziło mnie, że mógł się uszkodzić. Albo zepsuć
na dobre. To już nie miało najmniejszego znaczenia. Nic nie miało
dla mnie żadnego sensu.
Osuwam
się na ziemię, wpadając w prawdziwą histerię. Trudności
sprawiało mi nawet wzięcie głębszego oddechu. Zachowywałam
się, jak pogrążona w amoku, z którego nie było możliwości
ucieczki.
Uderzam raz
za razem zaciśniętymi pięściami z całej siły o podłogę.
Zaczynając odczuwać narastający i przenikający przez całe dłonie
ból. Jednakże nawet on, nie był w stanie powstrzymać mnie od
zaprzestania tej czynności. Za wszelką cenę, próbowałam
rozładować swoje emocje i frustrację. Co nie przyniosło żadnego
rezultatu. Nic nie było w stanie przynieść mi, choćby
odrobiny ukojenia.
Miałam
ochotę zniknąć. Zapaść się pod ziemię i dłużej nie mierzyć
z niesprawiedliwym losem. Chciałam wywiesić białą flagę i po
prostu się poddać. Nie widząc dla siebie żadnego ratunku i
wyjścia z tej sytuacji w jakiej się znalazłam.
W
końcu było tylko kwestią czasu, aż wszystkie znane mi osoby
zobaczą te przeklęte zdjęcia. Wyrabiając o mnie bardzo
niepochlebną opinię, na którą swoją własną głupotą z
przeszłości sobie w pełni zasłużyłam.
Równocześnie
doskonale wiedziałam, że nie będę w stanie poradzić sobie z ich
złośliwymi komentarzami, czy pełnymi dezaprobaty spojrzeniami.
Byłam na to stanowczo za słaba. Nie zniosę takiego
upokorzenia.
-
Sophie, co się stało? Dlaczego płaczesz? Co ty w ogóle robisz? -
Halvor podbiega do mnie, łapiąc mocno za nadgarstki. Powstrzymując
tym samym od dalszego zadawania sobie niepotrzebnego bólu. Kostki i
tak miałam zdarte niemal do samej krwi. Patrzę na niego zamglonym
od płaczu wzrokiem. Nie potrafiąc wydusić z siebie, choćby
jednego słowa. Jedynie głośny szloch po raz kolejny, wstrząsa
moim ciałem. Siada więc przy mnie bez większego zastanowienia,
przytulając do siebie.
-
On naprawdę to zrobił, rozumiesz? To koniec. Jestem skończona. Za
chwilę cała Norwegia zobaczy, jaka jestem żałosna i naiwna -
wychlipuję. Mocno wtulając się w jego ramiona. Jednak nawet w
nich, nie jestem w stanie zaznać, chociażby trochę spokoju.
Łzy płyną po mojej twarzy strumieniami, nie pozostawiając
złudzeń, że to tylko koszmarny sen, z którego za chwilę się
obudzę.
Halvor
trzymając mnie nadal w swoich objęciach. Podnosi z ziemi upuszczony
niedawno telefon, spoglądając z niedowierzaniem i szokiem na tą
samą stronę, co ja przed chwilą.
Doskonale
widzę, jak w sekundę ogarnia go ogromna wściekłość. Której
zaczynam się naprawdę obawiać. Zdawałam sobie w końcu świetnie
sprawę, że w takich sytuacjach stawał się okropnie impulsywny i
często nie zastanawiał nad konsekwencjami swoich pochopnych czynów.
-
Nie możemy tego tak zostawić. Nie pozwolę mu, aby zniszczył ci
życie. Musimy to, jak najszybciej zgłosić na policję. Idziemy -
bez większego zastanowienia, pomaga mi podnieść się z podłogi.
Ciągnąć za sobą w stronę korytarza. Zatrzymuję się jednak tuż
za drzwiami, kręcąc przecząco głową. Nie miałam, ani siły, ani
ochoty na spędzenie po raz kolejny kilku godzin na posterunku
policji.
-
To nie ma najmniejszego sensu. Jest już za późno. Wszyscy pewnie
dostali tą samą wiadomość, co ja. A nawet jeśli nie, to prędzej
czy później i tak zobaczą te zdjęcia. W internecie nic nie ginie
na zawsze, jeśli już raz coś się w nim pojawiło - byłam
pogodzona z tym, że moje życie zamieni się w prawdziwe piekło.
Nie chciałam już walczyć, nie miałam po co.
-
Sophie, nie wiemy tego, czy ktokolwiek jeszcze poza tobą dostał ten
link. Tylko się teraz przypadkiem nie poddawaj. Może nie wszystko
jest jeszcze stracone, musimy spróbować. Jeśli tylko policja się
pośpieszy i usunie tę stronę. Jest spora szansa, że nikt tego nie
zobaczy. Proszę cię, zrób to dla mnie - zachęca mnie. Posiadając
w sobie dużo więcej optymizmu niż ja.
-
Jak chcesz. Ale to i tak pewnie nic nie zmieni. Najlepiej będzie,
gdy po prostu zniknę z twojego życia. W innym przypadku, narobię
ci tylko niepotrzebnych problemów. Szczególnie teraz, gdy wyszedłeś
na prostą i znowu zaczęło ci się wszystko układać. Nie
potrzebujesz już mojej pomocy. Sam sobie świetnie ze wszystkim
poradzisz - mimo że nie wyobrażałam sobie, że nasza znajomość
mogła się tak nagle z dnia na dzień zakończyć. Byłam
gotowa ją poświęcić dla jego dobra. Jego spokój i szczęście
były dla mnie najważniejsze.
-
Nigdy więcej nie chcę słyszeć od ciebie takich głupot,
słyszysz? Nie pozwolę ci odejść pod żadnym pozorem, bo jesteś
dla mnie jedną z najważniejszych osób na świecie. Obiecałem ci
zresztą przecież, że razem sobie ze wszystkim poradzimy. Dlatego
nawet nie myśl, że się mnie pozbędziesz. Ubierz się ciepło. Na
zewnątrz jest pewnie, jeszcze zimniej niż wcześniej - byłam w
kompletnym szoku z powodu usłyszanych od niego słów, które wprost
porażały pewnością i stanowczością. Na dodatek nie mogłam
uwierzyć, że naprawdę mogę być dla niego kimś na tyle ważnym,
aby ryzykował dla mnie własną opinią.
-
Nie mogę ci pozwolić, aż tak ryzykować. Pomyśl jaką to może
stać się sensacją, gdy jakiś brukowiec podłapie temat. Twoi
rodzice na pewno nie znieśliby kolejnej afery. Tak samo, jak trener
czy drużyna. Masz za dużo do stracenia - próbuję zaprotestować,
zakładając na siebie kurtkę. Napotykając przy okazji na pełen
złości wzrok Halvora.
-
Gdyby nie ty, nie miałbym już żadnej z tych rzeczy. Rodzina i
przyjaciele postawiliby na mnie krzyżyk, a ze skokami także mógłbym
się pożegnać. Wszyscy mieli w końcu dość moich wybryków. To
tobie udało się mnie zmienić. Bez ciebie, to wszystko nie będzie
miało najmniejszego sensu, dlatego nie mam nic do stracenia -
podchodzi do mnie, patrząc prosto w oczy. Ścierając delikatnie łzy
z moich policzków.
-
Wygląda więc na to, że jesteśmy na siebie skazani - uśmiecha się
delikatnie w moim kierunku. Kiwając na potwierdzenie, wypowiedzianym
przeze mnie słowom. Po chwili opatula dokładnie moją szyję
ciepłym szalikiem i wkłada troskliwie na głowę czapkę. Poza
rodzicami chyba nikt nie dbał o mnie bardziej od niego.
-
Możemy już iść? - pyta, wyciągając zachęcająco w moim
kierunku dłoń. Za którą z ufnością chwytam. Jako jednej z
nielicznych osób, zaczynałam mu powoli ufać niemal
bezgranicznie. Co zaczynało mnie przerażać. Nie chciałam w
końcu po raz kolejny się zawieść. W przeszłości, zbyt wiele
razy uwierzyłam, że bliskie mi osoby nigdy mnie nie zranią i mogę
im w pełni zaufać. Przypłacając to ogromnym cierpieniem i
rozczarowaniem.
Droga
na niestety znajomy mi już komisariat, upływa nam w ciszy. Każde z
nas było pogrążone we własnych myślach i nieskore do żadnej
większej rozmowy. Byliśmy na to, zbyt zdenerwowani i poruszeni
poczynaniami Niklasa. Nie miałam już złudzeń, że mój były
chłopak jest zdolny do wszystkiego.
Wpatrywałam
się z obojętnością na opustoszałe z powodu późnej godziny
ulicę miasta, czując jak łzy mimowolnie z powrotem zaczynają
wypływać z moich oczu. Nagromadzone we mnie emocje, wciąż szukały
jakiegoś ujścia, ale nawet płacz był tego wieczoru dla nich
niewystarczający.
Miałam
ochotę, wprost krzyczeć z rozpaczy i niezrozumienia, co takiego
złego zrobiłam, że to wszystko musi spotykać akurat mnie.
Patrzę
z dużą rezerwą i nieufnością na policjanta pełniącego dyżur.
Którego rolą było, przyjmowanie otrzymanych od obywateli
zgłoszeń zakłóceń porządku, czy łamania prawa.
Ze
względu na nocną porę, budynek był zupełnie opustoszały. Przez
co, sprawiał jeszcze bardziej niekomfortowe poczucie niż to było w
świetle dnia. Gdybym była tu sama, jak najszybciej opuściłabym to
miejsce bez podjęcia próby, jakiegokolwiek zgłoszenia kolejnego
bezprawnego incydentu w wykonaniu Niklasa. Zdawałam sobie jednak
sprawę, że Halvor by mi na to nie pozwolił. Jedynie jego
osoba utrzymywała mnie w ryzach.
-
Chcemy się widzieć z komisarz Katrin Bratt. Pojawiły się nowe,
bardzo ważne szczegóły w sprawie, którą się zajmuje. To
naprawdę bardzo pilne - Halvor postanawia przejąć zupełną
inicjatywę w rozmowie z policjantem. Widząc, że ja miałam przed
tym ogromne opory.
-
To chyba jasne, że jej tu nie ma. Dawno temu skończyła swoją
pracę na dziś. A skoro nic bezpośrednio nie zagraża waszemu
życiu, jak się domyślam. To przyjdźcie rano. Wtedy ją
zastaniecie - mężczyzna mówi do nas z zupełną obojętnością.
Nie odrywając wzroku od monitora i klawiatury, na której zawzięcie
coś pisał. Kompletnie nie obchodziło go, co takiego mamy do
powiedzenia.
-
To nie może czekać do rana, czy tak trudno to zrozumieć? Za kilka
godzin może być na wszystko za późno - chłopak uderza ze złością
w kontuar, podnosząc znacznie ton głosu. Zwracając dzięki temu na
siebie uwagę policjanta.
-
Radziłbym pani uspokoić swojego towarzysza. Inaczej to może się
za chwilę dla niego źle skończyć - patrzy na mnie zza szklanej
szyby zdenerwowany i pełen dezaprobaty dla zachowania Halvora. Był
wyraźnie niezadowolony, że zakłóciliśmy mu jego nudną i
monotonną pracę.
-
Dla mnie? Raczej dla pana, jeśli nie zadzwoni pan do tej
policjantki. Dzięki pana opieszałości, ktoś może ponieść
bardzo niemiłe konsekwencje czynów pewnego chorego człowieka.
Gdzie pan w ogóle ma poczucie służby i chęci zaprowadzenia
spokoju w mieście? - nie ustępuje, pozostając głuchy na
ostrzeżenia. Rozsierdzając stróża prawa, jeszcze bardziej.
Widziałam to doskonale po jego wyrazie twarzy. Był na granicy
utracenia cierpliwości.
-
Halvor, proszę cię. Po prostu odpuść. On naprawdę nie żartuje,
a tobie w żadnym wypadku nie są potrzebne konflikty z policją.
Przyjdziemy rano, tak jak każe - ściskam mocniej jego dłoń,
której trzymałam się kurczowo od momentu przekroczenia progu tego
budynku. Starając się przemówić mu do rozsądku.
-
Nie ma takiej mowy. Nie wyjdę stąd, dopóki nie skontaktuje się z
tą policjantką. Sophie, tu mogą liczyć się sekundy. Usiądź
sobie spokojnie i poczekaj tam na mnie. Załatwię to - wskazuje
poczekalnię oddaloną o kilka dobrych metrów od miejsca, w którym
aktualnie staliśmy.
-
Ale przecież... - nie daje mi dokończyć. Przytulając mnie do
siebie.
-
Zaufaj mi, dobrze? - prosi. Po chwili wahania w końcu ustępuję.
Wiedząc, że mój sprzeciw i tak, nic by w tej kwestii nie zmienił.
Z
narastającym coraz bardziej zdenerwowaniem, czekam na powrót
Halvora. Bojąc się, że jego słowna potyczka z policjantem się
zaogniła i zostaną wobec niego wyciągnięte jakieś konsekwencje z
tego tytułu. Przebiegam wzrokiem, chyba z setny już raz po
tablicach ogłoszeń. Rozwieszonych po wszystkich ścianach. Starając
się wypełnić czymś czas, niekończącego się oczekiwania.
-
Ta cała Bratt. Będzie za mniej więcej pół godziny. Oby tylko
wykazała się większym poczuciem zawodowego obowiązku od swojego
kolegi. Inaczej chyba do reszty zwątpię w ich przydatność
- niemal podbiegam do niego, gdy tylko pojawia się w zasięgu mojego
wzroku. Słuchając uważnie jego zaskakujących słów.
-
Jakim cudem udało ci to załatwić? Przecież to graniczyło z cudem
- nie dowierzam. Na powrót mocno się do niego
przytulając. Jedynie jego bliska obecność, powstrzymywała mnie
przed całkowitym załamaniem i popadnięciem w stan otępienia.
-
Groźba skargi i zawiadomienia kilku osób o fatalnym funkcjonowaniu
tego miejsca, okazały się wystarczające, aby skłonić tego
policjanta do spełnienia naszej prośby. Wiesz, że czasami potrafię
być bardzo przekonujący. Szczególnie, gdy na czymś mi zależy -
siadamy na plastikowych, niezbyt wygodnych krzesłach z zamiarem
poczekania na osobę, zajmującą się sprawą Niklasa.
-
Co ja bym bez ciebie zrobiła? Chyba nigdy nie będę ci się w
stanie za to wszystko odwdzięczyć - opieram głowę na jego
ramieniu. Przymykając na kilka sekund oczy. Stres i negatywne emocje
przeżywane podczas tego wieczora, potwornie mnie wykończyły.
-
Wystarczy, że nie będziesz próbowała się mnie więcej pozbyć z
uwagi na moje rzekome dobro. Zgoda? - kiwam delikatnie głową. Choć
wcale nie byłam pewna, czy będę potrafiła dotrzymać tej
obietnicy.
-
Po otrzymaniu tej wiadomości i sprawdzeniu jej zawartości od razu
tu przyjechaliśmy. Choć pewnie i tak jest już za późno - kończę
opowiadać kobiecie, przebieg dzisiejszych wydarzeń. Ocierając
kilka łez. Czując, że na nowo wszystko zaczyna do mnie wracać.
Wprowadzając mnie w fatalny stan.
-
Pani Larsen, obiecuję że zrobię wszystko, co w mojej mocy, aby te
zdjęcia jak najszybciej zniknęły z sieci. Doskonale rozumiem, że
to dla pani trudne. Dlatego postaram się, aby prokuratura z samego
rana wydała nakaz zamknięcia tej strony internetowej. Wtedy nasi
eksperci od razu wezmą się do pracy. Najpóźniej do jutrzejszego
południa, nie powinno być po niej żadnego śladu. Przy okazji to
może nas naprowadzić na trop pana Wallera. Taka działalność
zawsze pozostawia po sobie ślad. Być może nareszcie go znajdziemy.
Zapewniam, że ta sprawa to dla mnie absolutny priorytet. Proszę
wrócić teraz do domu i przynajmniej spróbować odpocząć.
Wszystkim się na pewno zajmiemy - posyła w moją stronę słaby
uśmiech. Mający zapewne na celu pocieszenie mojej osoby, co nie
odnosi zamierzonego efektu.
-
Dziękuję, że jednak pofatygowała się pani tutaj jeszcze dzisiaj,
aby mnie wysłuchać. Do widzenia - opuszczam należący do niej
gabinet. Niemal wpadając na Halvora. Który przypatruje mi się z
ogromną troską i wyczekiwaniem. Będąc zapewne ciekawym, co
takiego udało mi się uzyskać.
W
drodze powrotnej streszczam mu cały przebieg odbytej rozmowy z
komisarz Bratt. Przysłuchując się przy okazji jego negatywnym
komentarzom na powolną pracę policji. Zwłaszcza w takiej sprawie,
jak ta.
Sama
także nie byłam zachwycona perspektywą czekania, ale na przepisy
nie miałam najmniejszego wpływu. Właściwie od dłuższego czasu,
praktycznie na nic nie miałam wpływu. Życie, coraz bardziej
wymykało mi się spod kontroli, a ja nie mogłam w żadnym
stopniu temu zaradzić.
- Musimy
opatrzyć te zadrapania – idę posłusznie za nim do kuchni,
patrząc jak wyciąga apteczkę z jednej z wiszących szafek.
-
To nic takiego. Dajmy sobie z tym spokój – spoglądam ze wstydem
na skutki swojego niekontrolowanego ataku szału.
-
Trzeba to przynajmniej zdezynfekować – syczę cicho z bólu. Gdy
polewa mi zewnętrzną część dłoni środkiem odkażającym.
-
Gotowe – przyglądam się jego całkiem dobrze wyglądającemu
opatrunkowi. Będąc pod wrażeniem jego dzisiejszej postawy. Sporego
opanowania i nie panikowania w kluczowych momentach tego wieczoru.
Czym ja niestety nie mogłam się pochwalić.
- Spróbuj
zasnąć. Będę cały czas przy tobie – całuje mnie delikatnie w
policzek. Przyciągając do siebie. Układam głowę na jego klatce
piersiowej, zamykając oczy. Czekając z nadzieją na nadejście snu.
Jednak
minuty upływały, a ja zaczynałam jedynie pogrążać się w
pesymistycznych rozważaniach. Zniechęcona dalszą próbą
zaśnięcia, wyswobadzam się delikatnie z ramion Halvora, starając
się go nie obudzić. Doskonale wiedziałam, że potrzebował snu
bardziej ode mnie. Wystarczyło, że i tak nieustannie dostarczam mu
problemów.
Udaję
się bez większego celu do kuchni bezwiednie wpatrując w
okno. Przerażona tym, co jeszcze może mnie spotkać.
💓💓💓💓💓💓💓💓💓💓💓💓
Budzę
się z krótkiego snu, nie otwierając jednak oczu. Z nadzieją, że
za chwilę ponownie zasnę. Mimo tych wszystkich feralnych
zdarzeń sprzed kilku godzin. Miałem olbrzymią ochotę znaleźć i
zabić Niklasa za to wszystko czego się dopuścił. Nie mogłem
zrozumieć, jak można być tak podłym. Nie dość, że wyrządził
w przeszłości ogrom krzywd osobie, którą podobno kochał. To
jeszcze teraz, znowu próbuje namieszać w jej
życiu. Nadszarpując po raz kolejny jej kruchą psychikę,
która przez ostatnie lata otrzymywała właściwie jeden cios za
drugim.
Przejeżdżam
delikatnie ręką po drugiej stronie łóżka w poszukiwaniu Sophie.
Zdziwiony, że nie wyczuwam obok siebie jej obecności. Natrafiam
jednak na pustkę. Spoglądam na zegarek, wskazujący prawie trzecią
nad ranem. Coraz mocniej zaniepokojony.
Wstaję
w pośpiechu z łóżka, udając się na poszukiwania
dziewczyny. Bojąc się, że mógł jej wpaść do głowy jakiś
głupi pomysł.
Oddycham
z ulgą, gdy dostrzegam ją siedzącą przy
kuchennym stole. Słysząc jednak jej cichy szloch i schowaną twarz
w dłoniach. Podchodzę bliżej doskonale wiedząc, że znajdowała
się w kompletnej rozsypce. Była rozbita psychicznie i obawiałem
się, że tym razem tak łatwo może się nie pozbierać. A
zwykłe słowa pocieszenia, mogą okazać się niewystarczające.
-
Sophie, wiem że łatwo się mówi, ale nie możesz się teraz
załamać. Masz po co walczyć i stawić czoła Niklasowi. Udowodnij
mu, że jesteś od niego silniejsza - staram się ją zmotywować do
trzeźwego osądu rzeczywistości. Który rozpacz, coraz
bardziej jej przysłaniała.
-
Po co? Ja już nie mam dla kogo się starać. Tak naprawdę nie ma
nikogo, kto zbytnio przejąłby się moim losem. Z dalszą rodziną,
praktycznie w ogóle nie utrzymuję kontaktów. Therese ma swoich
bliskich, o których powinna się martwić, a moi znajomi już dawno
się ode mnie odwrócili. Nawet ty kiedyś w końcu odejdziesz.
Myślisz, że nie wiem co się stanie, gdy nasz układ dobiegnie
końca? Nasza relacja zacznie się stopniowo rozluźniać, aż w
końcu zostaną wyłącznie moje comiesięczne przelewy pieniędzy na
twoje konto. Mam dość tego, że całe życie starałam się
gdzieś dopasować. Ale w życiu nikogo, nie ma dla mnie miejsca -
niemal czułem jej ból, który krył się za wypowiedzianymi
słowami.
-
Przysięgam ci, że nigdy cię nie zostawię. Zawsze będę gdzieś
blisko - zapewniam ją. Ściskając delikatnie jej dłoń.
-
Przecież obydwoje wiemy, że to niemożliwe. Pewnego dnia w końcu
poznasz tą jedyną, z którą będziesz chciał spędzić resztę
życia. Myślisz,
że ona zaakceptowałaby naszą relację w tak zażyłym stopniu?
Poza tym, nie
chcę twojej litości - wstaje od
stołu z zamiarem zakończenia tej rozmowy. Nie mogłem jej jednak na
to pozwolić i sprawić, aby żyła w błędnym przekonaniu.
-
Myślisz, że to też mógłbym zrobić z litości? - zatrzymuję ją.
Po czym niewiele myśląc, łącze ze sobą nasze usta w pocałunku.
Po raz kolejny, tracąc nad sobą panowanie. Sophie tak jak
poprzednim razem, niemal od razu go odwzajemnia z
ogromnym zaangażowaniem i namiętnością, której
bym się po niej w życiu nie spodziewał.
Przybliża
się do mnie bliżej, praktycznie stykając nasze ciała ze sobą.
Zachęcony jej poczynaniami. Podnoszę ją delikatnie, sadzając na
blacie stołu, rozpoczynając następnie wędrówkę swoimi ustami
po szyi i dekolcie dziewczyny. Sprawiając jej tym samym
sporą przyjemność, o czym świadczyły jej ciche
westchnienia i pomruki zadowolenia.
Choć
w głowie, kołatały się mi ostrzeżenia, abym się wycofał. Tym
razem pragnienie zaznania bliskości Sophie było silniejsze. Dlatego
też, biorę ją na ręce i zanoszę do sypialni, po drodze
ani na chwilę nie zaprzestając swoich pieszczot. Rozbudzając
coraz bardziej nasze wzajemne pożądanie.
Układam
ją na łóżku z niezwykłą, jak dla mnie delikatnością. Do tej
pory wolałem od razu przechodzić do rzeczy. Nie przejmując się
zbytnio komfortem, czy samopoczuciem jakiejś kolejnej dziewczyny,
która była jedynie jedno nocną przygodą.
Z Sophie było inaczej. Chciałem zadbać przede wszystkim o jej
przyjemność, swoje potrzeby zrzucając na dalszy plan. Dzisiejszej nocy liczyła się tylko ona i próba udowodnienia, że jej osoba ma dla mnie ogromne znaczenie.
-
Jeśli teraz się wycofasz, to przysięgam że chyba oszaleję
– wyszeptuje nieskładnie pomiędzy naszymi zachłannymi
pocałunkami. Czując, że mam zamiar pozbawić jej koszulki.
-
Tym razem nie mam takiego zamiaru. Zbyt długo się już
powstrzymywałem. Pragnę cię do szaleństwa – mówię, patrząc
prosto w jej oczy. Ściągając w pośpiechu jej górną część
ubioru.
W
tym momencie, dosłownie wszystko przestaje się liczyć. Byliśmy w
stanie skupić się wyłącznie na pozbawianiu się zbędnych nam w
tej chwili ubrań i odczuwaniu wszystkimi zmysłami dającej
sobie nawzajem przyjemności.
Patrzyłem
z prawdziwym zachwytem na jej piękne ciało, starając się poznać
dosłownie każdy jego szczegół. Nauczyć się go niemal na pamięć
i nacieszyć każdą trwającą sekundą. Nie mając pojęcia, czy
kiedykolwiek będzie nam jeszcze dane, przeżywać ze sobą takie
uniesienia.
Gdy
nasze ciała łączą się nareszcie w jedność, poza
otrzymywaniem błogiej i upojnej rozkoszy. Dochodzi do mnie także świadomość, że to właśnie z Sophie i nikim więcej, chciałbym
przeżyć resztę swojego życia. Byłem w niej po prostu
bezgranicznie zakochany… Co napawało mnie prawdziwym
przerażeniem.
Och :( Tak coś przeczuwałam, że za tą niepokojącą końcówką z poprzedniego rozdziału stoi Niklas, ale nie spodziewałam się, że jednak zdecyduje się opublikować te zdjęcia... Naprawdę to jest chory człowiek i lepiej, aby policji udało się go jak najszybciej złapać, bo taki człowiek jak on nie powinien wolno chodzić po świecie. Biedna Sophie :( Całkowicie się załamała i rozsypała, w tej jednej chwili życie straciło dla niej sens. Nie wyobrażam sobie znaleźć się w takiej sytuacji... Gdy otworzyła ten link, gdy zobaczyła te feralne zdjęcia na stronie jej największe obawy się spełniły i od razu w jej głowie zaczęły pojawiać się same najczarniejsze scenariusze, co wcale w takiej sytuacji mnie nie dziwi. Jak to dobrze, że Halvor był przy niej! Pocieszył i stanowczo oświadczył, że jak najszybciej trzeba to zgłosić na policję. Całe szczęście, że przekonał do tego Sophie.
OdpowiedzUsuńOch, ta policja! Aż czułam tę złość Halvora, gdy ten opryskliwy policjant nie chciał przyjąć tego zgłoszenia. Czy oni tam naprawdę nic nie rozumieją? Momentami, tak samo jak Sophie bałam się o Halvora, żeby nie narobił sobie niepotrzebnych problemów, ale jak widać... Poradził sobie ze wszystkim jak trzeba i doprowadził do pojawienia się policjantki zajmującej się tą sprawą. Jego upór i determinacja robią wrażenie! Zresztą... Czego się nie robi dla jednej z najważniejszych osób w jego życiu? :) Całe szczęście, sprawa została zgłoszona i oby do rana udało się zlikwidować tę stronę! Sophie takie problemy są zupełnie niepotrzebne. Oby tak się stało i oby złapali Niklasa. Należy mu się kara za to, co wyprawia.
Och, i ta końcówka... <3 Ukryte pragnienia ponownie dały o sobie znać i tym razem zdecydowanie doszły do głosu :) Stało się to, czego oboje pragnęli od dawna i bez przeszkód mogli zatracić się w sobie nawzajem, ciesząc się wzajemną bliskością, dotykiem... <3 I czemu oni obydwoje są tacy przerażeni tym, że się w sobie zakochali? I brawo Halvor! Teraz przyszła kolej na niego, żeby zdać sobie z tego sprawę i dobrze, że to zrobił ^^ Niech się nie boją tego uczucia, bo ja ich razem uwielbiam :)
Czekam z niecierpliwością na nowość :)
Pozdrawiam ;*
http://wysokie-nadzieje.blogspot.com/ zapraszam serdecznie na piętnasty rozdział ;*
UsuńWiedziałam, że prędzej czy później Niklas "dotrzyma słowa" i zdjęcia dziewczyny gdzieś się pojawią. Teraz pytanie, czy tylko ona dostała ten link? I czy zobaczą to inni? Kurcze, aż mnie nosi z ciekawości! Reakcja dziewczyny kompletnie mnie nie dziwi, zresztą! Nie mam pojęcia jak sama zareagowałabym będąc na jej miejscu. To jakaś masakra! Na całe szczęście Sophie ma wsparcie Halvora, który zaciągnął ją na posterunek i "załatwił" pojawienie się tam mojej ulubionej policjantki ;) Niestety, ale zachowanie pana komisarza jest typowym zachowaniem, wiem to doświadczenia znajomej. Ale! Policja od razu się tym zajmie, chociaż Sophie na pewno czuje się niekomfortowo z faktem, że ktoś obcy będzie zmuszony zobaczyć te fotki, aby jej pomóc.
OdpowiedzUsuńAle nie ma tego złego, co by na dobre nie wyszło. W relacji Halvora i Sophie nareszcie coś ruszyło <3 Teraz wiedzą, że są dla siebie kimś więcej niż tylko przyjaciółmi! Ale muszę przyznać, że rozbawił mnie tekst dziewczyny: "Jeśli teraz się wycofasz, to przysięgam że chyba oszaleję" haha to było genialne :D
Halvor znów się zakochał i jest tym przerażony. Nie mamy co się mu dziwić, bo już raz ta miłość kopnęła go w tyłek. Ale bez ryzyka nie ma zabawy ;)
Dzisiaj będzie krócej, za co bardzo przepraszam, ale wsiadł mi komputer i do dyspozycji mam tylko telefon.
OdpowiedzUsuńCoś tak czułam, że końcówka poprzedniego rozdziału dotyczyła zdjęć. Ten idiota Niklas oczywiście musiał dać o sobie znać. I to w najbardziej perfidny sposób. Nawet nie chcę sobie wyobrażać co musiała czuć Sophie. Jej świat zawalił się w jednej chwili. Niestety coś czuję, że ktoś już widział te zdjęcia i poszły one w ślad.
Na szczęście Sophie ma obok siebie Halvora, na którego zawsze może liczyć. Chłopak naprawdę zaimponował mi swoją postawą na policji. Postawił wszystkich do pionu i pokazał jak ważna jest dla niego Sophie. Mam nadzieję, że szybko uda się usunąć tę stronę. A nawet jeśli zdjęcia wypłyną, to liczę, że Halvor jakoś to zaĺatwi. Może wyda jakieś oficjalne oświadczenie albo coś podobnego?
Końcówka wywołała u mnie szeroki uśmiech. W końcu nasza ukochana parka wyjawiła sobie uczucia. I nie tylko ;) Oczywiście na razie Halvor jest przerażony tym wszystkim, ale myślę, że niedługo mu przejdzie.
Ode mnie na dzisiaj to tyle. Dużo weny życzę i z niecierpliwością czekam na kolejny rozdział.
Pozdrawiam
Violin
Czy Ty możesz raz na zawsze pozbyć się stąd Niklasa ??? Wręcz błagam Cię o to. On mnie po prostu doprowadza do szału. Jak mógł w ogóle udostępnić te zdjęcia?
OdpowiedzUsuńTak Strasznie współczuję Sophie. To musiało być dla niej okropne gdy to zobaczyła. Dobrze że ma przy sobie Halvora. Który nie odpuścił i zmusił ja do pójścia na policję. A tam walczył jak lew o pojawienie się policjantki która zajmuje się sprawą Sophie. On jest kochany.
Mam nadzieje że policji szybko uda się usunąć tą stronę. I nikt nie zobaczy tych okropnych zdjęć. Przecież dziewczyna wtedy załamie się już całkowicie.
Końcówka cudowna. Na którą chyba wszystkie od dawna tutaj czekałyśmy.
W końcu obydwoje dali się ponieść uczuciom.
Halvor w końcu przyznał sam przed sobą że jest zakochany. I ta myśl narazie go przeraża. Czemu w sumie się nie dziwię po jego doświadczeniu z Astrid.
Przepraszam że dziś krótko ale nienawidzę pisać z komórki. A jestem na powrocie z Zakopanego .
Pozdrawiam Cię cieplutko. I z niecierpliwością czekam ba kolejny rozdział😊😊😊
Cześć!
OdpowiedzUsuńTa durna szkoła wysysa ze mnie energię życiową praktycznie do cna...
Kochana, piszesz naprawdę dobrze! Historia jest naprawdę ciekawa, a postacie barwne. Wszystko ze sobą współgra <3.
Masz naprawdę spory talent.
Przepraszam, że tak krótko, jak wspomniałam - szkoła to zło.
Życzę weny i miłego wieczoru/dnia zależy kiedy czytasz :).
Pozdrawiam,
Shoshano.
Cudowny rozdział ❤
OdpowiedzUsuńKocham tą historię!
http://wysokie-nadzieje.blogspot.com/ zapraszam na szesnasty rozdział ;*
OdpowiedzUsuń