wtorek, 25 września 2018

Rozdział 15


W jednej chwili, cały spokój i radość z miło spędzonego czasu z Halvorem. Jakie odczuwałam, podczas tego wieczoru bezpowrotnie znikają. Wystarczył jeden złowieszczy dźwięk przychodzącej wiadomości z załącznikiem, aby doszczętnie zniszczyć moje i tak kruche poczucie bezpieczeństwa.
Drżąc cała ze strachu i niepokoju, że moje największe obawy, które nie dawały mi w ostatnim czasie spokoju, naprawdę się ziściły. Zamieniając tym samym, moje dalsze życie w koszmar. Otwieram link otrzymany w wiadomości z zupełnie nieznanego mi numeru.
Oprócz niego zawierała ona, jedynie prześmiewcze i wyjątkowo ironiczne życzenia odnośnie udanej reszty życia. Byłam pewna, że jej nadawcą mogła być tylko jedna osoba. Która za cel postawiła sobie, doprowadzenie mnie na skraj załamania nerwowego. 





Widząc zawartość wyjątkowo powoli, wyświetlanej się na ekranie strony internetowej. W moich oczach pojawiają się piekące łzy, pełne wstydu i bezsilności. Rozmazujące paskudny obraz, wszystkich kompromitujących mnie zdjęć z okropnym i wulgarnym opisem u góry, opatrzonym moim imieniem i nazwiskiem. Tak, aby nikt nie miał wątpliwości, co do tożsamości pozującej na nich dziewczyny.





Fotografie były jedynymi elementami, stworzonej na szybko witryny.
Niechlujnej i niedopracowanej, jakby wyjątkowo się komuś śpieszyło.
Jednak brak estetyki w tym wypadku, nie był właściwie żadnym problemem. Tutaj chodziło jedynie o jej zawartość, która miała na celu ostatecznie mnie pogrążyć. Nie dając okazji na normalną i bezproblemową przyszłość. 
Tym samym Niklas dokonał w końcu swego. Spełnił swoje groźby, mszcząc się na mnie za niespełnienie jego żądań i zapewne złożenie zawiadomienia na policję. Za swój upór i chęć walki z jego osobą, przyszło mi bardzo drogo zapłacić.





W sekundę, wszystko przestaje mieć dla mnie jakikolwiek sens. Czułam irracjonalne poczucie, jakby moje życie właśnie się skończyło. W tym trwającym momencie, zwyczajnie nie chciałam doczekać następnego dnia. Pełnego upokorzeń i niechęci ze strony innych osób. Którzy nigdy nie uwierzyliby w prawdziwy sposób powstania tych zdjęć. Dla nich nie będzie miało to żadnego znaczenia. Liczyć będą się tylko dowody, które przedstawiają mnie w bardzo negatywnym świetle.
Telefon wypada mi z ręki, upadając z głośnym hukiem na jasne podłogowe panele. Nie obchodziło mnie, że mógł się uszkodzić. Albo zepsuć na dobre. To już nie miało najmniejszego znaczenia. Nic nie miało dla mnie żadnego sensu.





Osuwam się na ziemię, wpadając w prawdziwą histerię. Trudności sprawiało mi nawet wzięcie głębszego oddechu. Zachowywałam się, jak pogrążona w amoku, z którego nie było możliwości ucieczki.
Uderzam raz za razem zaciśniętymi pięściami z całej siły o podłogę. Zaczynając odczuwać narastający i przenikający przez całe dłonie ból. Jednakże nawet on, nie był w stanie powstrzymać mnie od zaprzestania tej czynności. Za wszelką cenę, próbowałam rozładować swoje emocje i frustrację. Co nie przyniosło żadnego rezultatu. Nic nie było w stanie przynieść mi, choćby odrobiny ukojenia.





Miałam ochotę zniknąć. Zapaść się pod ziemię i dłużej nie mierzyć z niesprawiedliwym losem. Chciałam wywiesić białą flagę i po prostu się poddać. Nie widząc dla siebie żadnego ratunku i wyjścia z tej sytuacji w jakiej się znalazłam.
W końcu było tylko kwestią czasu, aż wszystkie znane mi osoby zobaczą te przeklęte zdjęcia. Wyrabiając o mnie bardzo niepochlebną opinię, na którą swoją własną głupotą z przeszłości sobie w pełni zasłużyłam.
Równocześnie doskonale wiedziałam, że nie będę w stanie poradzić sobie z ich złośliwymi komentarzami, czy pełnymi dezaprobaty spojrzeniami. Byłam na to stanowczo za słaba. Nie zniosę takiego upokorzenia. 





- Sophie, co się stało? Dlaczego płaczesz? Co ty w ogóle robisz? - Halvor podbiega do mnie, łapiąc mocno za nadgarstki. Powstrzymując tym samym od dalszego zadawania sobie niepotrzebnego bólu. Kostki i tak miałam zdarte niemal do samej krwi. Patrzę na niego zamglonym od płaczu wzrokiem. Nie potrafiąc wydusić z siebie, choćby jednego słowa. Jedynie głośny szloch po raz kolejny, wstrząsa moim ciałem. Siada więc przy mnie bez większego zastanowienia, przytulając do siebie.
- On naprawdę to zrobił, rozumiesz? To koniec. Jestem skończona. Za chwilę cała Norwegia zobaczy, jaka jestem żałosna i naiwna - wychlipuję. Mocno wtulając się w jego ramiona. Jednak nawet w nich, nie jestem w stanie zaznać, chociażby trochę spokoju. Łzy płyną po mojej twarzy strumieniami, nie pozostawiając złudzeń, że to tylko koszmarny sen, z którego za chwilę się obudzę.






Halvor trzymając mnie nadal w swoich objęciach. Podnosi z ziemi upuszczony niedawno telefon, spoglądając z niedowierzaniem i szokiem na tą samą stronę, co ja przed chwilą.
Doskonale widzę, jak w sekundę ogarnia go ogromna wściekłość. Której zaczynam się naprawdę obawiać. Zdawałam sobie w końcu świetnie sprawę, że w takich sytuacjach stawał się okropnie impulsywny i często nie zastanawiał nad konsekwencjami swoich pochopnych czynów.






- Nie możemy tego tak zostawić. Nie pozwolę mu, aby zniszczył ci życie. Musimy to, jak najszybciej zgłosić na policję. Idziemy - bez większego zastanowienia, pomaga mi podnieść się z podłogi. Ciągnąć za sobą w stronę korytarza. Zatrzymuję się jednak tuż za drzwiami, kręcąc przecząco głową. Nie miałam, ani siły, ani ochoty na spędzenie po raz kolejny kilku godzin na posterunku policji.
- To nie ma najmniejszego sensu. Jest już za późno. Wszyscy pewnie dostali tą samą wiadomość, co ja. A nawet jeśli nie, to prędzej czy później i tak zobaczą te zdjęcia. W internecie nic nie ginie na zawsze, jeśli już raz coś się w nim pojawiło - byłam pogodzona z tym, że moje życie zamieni się w prawdziwe piekło. Nie chciałam już walczyć, nie miałam po co.






- Sophie, nie wiemy tego, czy ktokolwiek jeszcze poza tobą dostał ten link. Tylko się teraz przypadkiem nie poddawaj. Może nie wszystko jest jeszcze stracone, musimy spróbować. Jeśli tylko policja się pośpieszy i usunie tę stronę. Jest spora szansa, że nikt tego nie zobaczy. Proszę cię, zrób to dla mnie - zachęca mnie. Posiadając w sobie dużo więcej optymizmu niż ja.
- Jak chcesz. Ale to i tak pewnie nic nie zmieni. Najlepiej będzie, gdy po prostu zniknę z twojego życia. W innym przypadku, narobię ci tylko niepotrzebnych problemów. Szczególnie teraz, gdy wyszedłeś na prostą i znowu zaczęło ci się wszystko układać. Nie potrzebujesz już mojej pomocy. Sam sobie świetnie ze wszystkim poradzisz - mimo że nie wyobrażałam sobie, że nasza znajomość mogła się tak nagle z dnia na dzień zakończyć. Byłam gotowa ją poświęcić dla jego dobra. Jego spokój i szczęście były dla mnie najważniejsze.
- Nigdy więcej nie chcę słyszeć od ciebie takich głupot, słyszysz? Nie pozwolę ci odejść pod żadnym pozorem, bo jesteś dla mnie jedną z najważniejszych osób na świecie. Obiecałem ci zresztą przecież, że razem sobie ze wszystkim poradzimy. Dlatego nawet nie myśl, że się mnie pozbędziesz. Ubierz się ciepło. Na zewnątrz jest pewnie, jeszcze zimniej niż wcześniej - byłam w kompletnym szoku z powodu usłyszanych od niego słów, które wprost porażały pewnością i stanowczością. Na dodatek nie mogłam uwierzyć, że naprawdę mogę być dla niego kimś na tyle ważnym, aby ryzykował dla mnie własną opinią.






- Nie mogę ci pozwolić, aż tak ryzykować. Pomyśl jaką to może stać się sensacją, gdy jakiś brukowiec podłapie temat. Twoi rodzice na pewno nie znieśliby kolejnej afery. Tak samo, jak trener czy drużyna. Masz za dużo do stracenia - próbuję zaprotestować, zakładając na siebie kurtkę. Napotykając przy okazji na pełen złości wzrok Halvora.
- Gdyby nie ty, nie miałbym już żadnej z tych rzeczy. Rodzina i przyjaciele postawiliby na mnie krzyżyk, a ze skokami także mógłbym się pożegnać. Wszyscy mieli w końcu dość moich wybryków. To tobie udało się mnie zmienić. Bez ciebie, to wszystko nie będzie miało najmniejszego sensu, dlatego nie mam nic do stracenia - podchodzi do mnie, patrząc prosto w oczy. Ścierając delikatnie łzy z moich policzków.
- Wygląda więc na to, że jesteśmy na siebie skazani - uśmiecha się delikatnie w moim kierunku. Kiwając na potwierdzenie, wypowiedzianym przeze mnie słowom. Po chwili opatula dokładnie moją szyję ciepłym szalikiem i wkłada troskliwie na głowę czapkę. Poza rodzicami chyba nikt nie dbał o mnie bardziej od niego.
- Możemy już iść? - pyta, wyciągając zachęcająco w moim kierunku dłoń. Za którą z ufnością chwytam. Jako jednej z nielicznych osób, zaczynałam mu powoli ufać niemal bezgranicznie. Co zaczynało mnie przerażać. Nie chciałam w końcu po raz kolejny się zawieść. W przeszłości, zbyt wiele razy uwierzyłam, że bliskie mi osoby nigdy mnie nie zranią i mogę im w pełni zaufać. Przypłacając to ogromnym cierpieniem i rozczarowaniem. 





Droga na niestety znajomy mi już komisariat, upływa nam w ciszy. Każde z nas było pogrążone we własnych myślach i nieskore do żadnej większej rozmowy. Byliśmy na to, zbyt zdenerwowani i poruszeni poczynaniami Niklasa. Nie miałam już złudzeń, że mój były chłopak jest zdolny do wszystkiego. 
Wpatrywałam się z obojętnością na opustoszałe z powodu późnej godziny ulicę miasta, czując jak łzy mimowolnie z powrotem zaczynają wypływać z moich oczu. Nagromadzone we mnie emocje, wciąż szukały jakiegoś ujścia, ale nawet płacz był tego wieczoru dla nich niewystarczający.
Miałam ochotę, wprost krzyczeć z rozpaczy i niezrozumienia, co takiego złego zrobiłam, że to wszystko musi spotykać akurat mnie.






Patrzę z dużą rezerwą i nieufnością na policjanta pełniącego dyżur. Którego rolą było, przyjmowanie otrzymanych od obywateli zgłoszeń zakłóceń porządku, czy łamania prawa.
Ze względu na nocną porę, budynek był zupełnie opustoszały. Przez co, sprawiał jeszcze bardziej niekomfortowe poczucie niż to było w świetle dnia. Gdybym była tu sama, jak najszybciej opuściłabym to miejsce bez podjęcia próby, jakiegokolwiek zgłoszenia kolejnego bezprawnego incydentu w wykonaniu Niklasa. Zdawałam sobie jednak sprawę, że Halvor by mi na to nie pozwolił. Jedynie jego osoba utrzymywała mnie w ryzach.






- Chcemy się widzieć z komisarz Katrin Bratt. Pojawiły się nowe, bardzo ważne szczegóły w sprawie, którą się zajmuje. To naprawdę bardzo pilne - Halvor postanawia przejąć zupełną inicjatywę w rozmowie z policjantem. Widząc, że ja miałam przed tym ogromne opory.
- To chyba jasne, że jej tu nie ma. Dawno temu skończyła swoją pracę na dziś. A skoro nic bezpośrednio nie zagraża waszemu życiu, jak się domyślam. To przyjdźcie rano. Wtedy ją zastaniecie - mężczyzna mówi do nas z zupełną obojętnością. Nie odrywając wzroku od monitora i klawiatury, na której zawzięcie coś pisał. Kompletnie nie obchodziło go, co takiego mamy do powiedzenia.
- To nie może czekać do rana, czy tak trudno to zrozumieć? Za kilka godzin może być na wszystko za późno - chłopak uderza ze złością w kontuar, podnosząc znacznie ton głosu. Zwracając dzięki temu na siebie uwagę policjanta.
- Radziłbym pani uspokoić swojego towarzysza. Inaczej to może się za chwilę dla niego źle skończyć - patrzy na mnie zza szklanej szyby zdenerwowany i pełen dezaprobaty dla zachowania Halvora. Był wyraźnie niezadowolony, że zakłóciliśmy mu jego nudną i monotonną pracę.
- Dla mnie? Raczej dla pana, jeśli nie zadzwoni pan do tej policjantki. Dzięki pana opieszałości, ktoś może ponieść bardzo niemiłe konsekwencje czynów pewnego chorego człowieka. Gdzie pan w ogóle ma poczucie służby i chęci zaprowadzenia spokoju w mieście? - nie ustępuje, pozostając głuchy na ostrzeżenia. Rozsierdzając stróża prawa, jeszcze bardziej. Widziałam to doskonale po jego wyrazie twarzy. Był na granicy utracenia cierpliwości. 






- Halvor, proszę cię. Po prostu odpuść. On naprawdę nie żartuje, a tobie w żadnym wypadku nie są potrzebne konflikty z policją. Przyjdziemy rano, tak jak każe - ściskam mocniej jego dłoń, której trzymałam się kurczowo od momentu przekroczenia progu tego budynku. Starając się przemówić mu do rozsądku.
- Nie ma takiej mowy. Nie wyjdę stąd, dopóki nie skontaktuje się z tą policjantką. Sophie, tu mogą liczyć się sekundy. Usiądź sobie spokojnie i poczekaj tam na mnie. Załatwię to - wskazuje poczekalnię oddaloną o kilka dobrych metrów od miejsca, w którym aktualnie staliśmy.
- Ale przecież... - nie daje mi dokończyć. Przytulając mnie do siebie.
- Zaufaj mi, dobrze? - prosi. Po chwili wahania w końcu ustępuję. Wiedząc, że mój sprzeciw i tak, nic by w tej kwestii nie zmienił.





Z narastającym coraz bardziej zdenerwowaniem, czekam na powrót Halvora. Bojąc się, że jego słowna potyczka z policjantem się zaogniła i zostaną wobec niego wyciągnięte jakieś konsekwencje z tego tytułu. Przebiegam wzrokiem, chyba z setny już raz po tablicach ogłoszeń. Rozwieszonych po wszystkich ścianach. Starając się wypełnić czymś czas, niekończącego się oczekiwania.





- Ta cała Bratt. Będzie za mniej więcej pół godziny. Oby tylko wykazała się większym poczuciem zawodowego obowiązku od swojego kolegi. Inaczej chyba do reszty zwątpię w ich przydatność - niemal podbiegam do niego, gdy tylko pojawia się w zasięgu mojego wzroku. Słuchając uważnie jego zaskakujących słów.
- Jakim cudem udało ci to załatwić? Przecież to graniczyło z cudem - nie dowierzam. Na powrót mocno się do niego przytulając. Jedynie jego bliska obecność, powstrzymywała mnie przed całkowitym załamaniem i popadnięciem w stan otępienia.
- Groźba skargi i zawiadomienia kilku osób o fatalnym funkcjonowaniu tego miejsca, okazały się wystarczające, aby skłonić tego policjanta do spełnienia naszej prośby. Wiesz, że czasami potrafię być bardzo przekonujący. Szczególnie, gdy na czymś mi zależy - siadamy na plastikowych, niezbyt wygodnych krzesłach z zamiarem poczekania na osobę, zajmującą się sprawą Niklasa.
- Co ja bym bez ciebie zrobiła? Chyba nigdy nie będę ci się w stanie za to wszystko odwdzięczyć - opieram głowę na jego ramieniu. Przymykając na kilka sekund oczy. Stres i negatywne emocje przeżywane podczas tego wieczora, potwornie mnie wykończyły.
- Wystarczy, że nie będziesz próbowała się mnie więcej pozbyć z uwagi na moje rzekome dobro. Zgoda? - kiwam delikatnie głową. Choć wcale nie byłam pewna, czy będę potrafiła dotrzymać tej obietnicy. 






- Po otrzymaniu tej wiadomości i sprawdzeniu jej zawartości od razu tu przyjechaliśmy. Choć pewnie i tak jest już za późno - kończę opowiadać kobiecie, przebieg dzisiejszych wydarzeń. Ocierając kilka łez. Czując, że na nowo wszystko zaczyna do mnie wracać. Wprowadzając mnie w fatalny stan.
- Pani Larsen, obiecuję że zrobię wszystko, co w mojej mocy, aby te zdjęcia jak najszybciej zniknęły z sieci. Doskonale rozumiem, że to dla pani trudne. Dlatego postaram się, aby prokuratura z samego rana wydała nakaz zamknięcia tej strony internetowej. Wtedy nasi eksperci od razu wezmą się do pracy. Najpóźniej do jutrzejszego południa, nie powinno być po niej żadnego śladu. Przy okazji to może nas naprowadzić na trop pana Wallera. Taka działalność zawsze pozostawia po sobie ślad. Być może nareszcie go znajdziemy. Zapewniam, że ta sprawa to dla mnie absolutny priorytet. Proszę wrócić teraz do domu i przynajmniej spróbować odpocząć. Wszystkim się na pewno zajmiemy - posyła w moją stronę słaby uśmiech. Mający zapewne na celu pocieszenie mojej osoby, co nie odnosi zamierzonego efektu.
- Dziękuję, że jednak pofatygowała się pani tutaj jeszcze dzisiaj, aby mnie wysłuchać. Do widzenia - opuszczam należący do niej gabinet. Niemal wpadając na Halvora. Który przypatruje mi się z ogromną troską i wyczekiwaniem. Będąc zapewne ciekawym, co takiego udało mi się uzyskać.






W drodze powrotnej streszczam mu cały przebieg odbytej rozmowy z komisarz Bratt. Przysłuchując się przy okazji jego negatywnym komentarzom na powolną pracę policji. Zwłaszcza w takiej sprawie, jak ta.
Sama także nie byłam zachwycona perspektywą czekania, ale na przepisy nie miałam najmniejszego wpływu. Właściwie od dłuższego czasu, praktycznie na nic nie miałam wpływu. Życie, coraz bardziej wymykało mi się spod kontroli, a ja nie mogłam w żadnym stopniu temu zaradzić.





- Musimy opatrzyć te zadrapania – idę posłusznie za nim do kuchni, patrząc jak wyciąga apteczkę z jednej z wiszących szafek.
- To nic takiego. Dajmy sobie z tym spokój – spoglądam ze wstydem na skutki swojego niekontrolowanego ataku szału.
- Trzeba to przynajmniej zdezynfekować – syczę cicho z bólu. Gdy polewa mi zewnętrzną część dłoni środkiem odkażającym.
- Gotowe – przyglądam się jego całkiem dobrze wyglądającemu opatrunkowi. Będąc pod wrażeniem jego dzisiejszej postawy. Sporego opanowania i nie panikowania w kluczowych momentach tego wieczoru. Czym ja niestety nie mogłam się pochwalić.






- Spróbuj zasnąć. Będę cały czas przy tobie – całuje mnie delikatnie w policzek. Przyciągając do siebie. Układam głowę na jego klatce piersiowej, zamykając oczy. Czekając z nadzieją na nadejście snu.
Jednak minuty upływały, a ja zaczynałam jedynie pogrążać się w pesymistycznych rozważaniach. Zniechęcona dalszą próbą zaśnięcia, wyswobadzam się delikatnie z ramion Halvora, starając się go nie obudzić. Doskonale wiedziałam, że potrzebował snu bardziej ode mnie. Wystarczyło, że i tak nieustannie dostarczam mu problemów.
Udaję się bez większego celu do kuchni bezwiednie wpatrując w okno. Przerażona tym, co jeszcze może mnie spotkać. 






💓💓💓💓💓💓💓💓💓💓💓💓






Budzę się z krótkiego snu, nie otwierając jednak oczu. Z nadzieją, że za chwilę ponownie zasnę. Mimo tych wszystkich feralnych zdarzeń sprzed kilku godzin. Miałem olbrzymią ochotę znaleźć i zabić Niklasa za to wszystko czego się dopuścił. Nie mogłem zrozumieć, jak można być tak podłym. Nie dość, że wyrządził w przeszłości ogrom krzywd osobie, którą podobno kochał. To jeszcze teraz, znowu próbuje namieszać w jej życiu. Nadszarpując po raz kolejny jej kruchą psychikę, która przez ostatnie lata otrzymywała właściwie jeden cios za drugim.





Przejeżdżam delikatnie ręką po drugiej stronie łóżka w poszukiwaniu Sophie. Zdziwiony, że nie wyczuwam obok siebie jej obecności. Natrafiam jednak na pustkę. Spoglądam na zegarek, wskazujący prawie trzecią nad ranem. Coraz mocniej zaniepokojony.
Wstaję w pośpiechu z łóżka, udając się na poszukiwania dziewczyny. Bojąc się, że mógł jej wpaść do głowy jakiś głupi pomysł.
Oddycham z ulgą, gdy dostrzegam ją siedzącą przy kuchennym stole. Słysząc jednak jej cichy szloch i schowaną twarz w dłoniach. Podchodzę bliżej doskonale wiedząc, że znajdowała się w kompletnej rozsypce. Była rozbita psychicznie i obawiałem się, że tym razem tak łatwo może się nie pozbierać. A zwykłe słowa pocieszenia, mogą okazać się niewystarczające. 






- Sophie, wiem że łatwo się mówi, ale nie możesz się teraz załamać. Masz po co walczyć i stawić czoła Niklasowi. Udowodnij mu, że jesteś od niego silniejsza - staram się ją zmotywować do trzeźwego osądu rzeczywistości. Który rozpacz, coraz bardziej jej przysłaniała. 
- Po co? Ja już nie mam dla kogo się starać. Tak naprawdę nie ma nikogo, kto zbytnio przejąłby się moim losem. Z dalszą rodziną, praktycznie w ogóle nie utrzymuję kontaktów. Therese ma swoich bliskich, o których powinna się martwić, a moi znajomi już dawno się ode mnie odwrócili. Nawet ty kiedyś w końcu odejdziesz. Myślisz, że nie wiem co się stanie, gdy nasz układ dobiegnie końca? Nasza relacja zacznie się stopniowo rozluźniać, aż w końcu zostaną wyłącznie moje comiesięczne przelewy pieniędzy na twoje konto. Mam dość tego, że całe życie starałam się gdzieś dopasować. Ale w życiu nikogo, nie ma dla mnie miejsca - niemal czułem jej ból, który krył się za wypowiedzianymi słowami.
- Przysięgam ci, że nigdy cię nie zostawię. Zawsze będę gdzieś blisko - zapewniam ją. Ściskając delikatnie jej dłoń. 
- Przecież obydwoje wiemy, że to niemożliwe. Pewnego dnia w końcu poznasz tą jedyną, z którą będziesz chciał spędzić resztę życia. Myślisz, że ona zaakceptowałaby naszą relację w tak zażyłym stopniu? Poza tym, nie chcę twojej litości - wstaje od stołu z zamiarem zakończenia tej rozmowy. Nie mogłem jej jednak na to pozwolić i sprawić, aby żyła w błędnym przekonaniu. 






- Myślisz, że to też mógłbym zrobić z litości? - zatrzymuję ją. Po czym niewiele myśląc, łącze ze sobą nasze usta w pocałunku. Po raz kolejny, tracąc nad sobą panowanie. Sophie tak jak poprzednim razem, niemal od razu go odwzajemnia z ogromnym zaangażowaniem i namiętnością, której bym się po niej w życiu nie spodziewał.
Przybliża się do mnie bliżej, praktycznie stykając nasze ciała ze sobą. Zachęcony jej poczynaniami. Podnoszę ją delikatnie, sadzając na blacie stołu, rozpoczynając następnie wędrówkę swoimi ustami po szyi i dekolcie dziewczyny. Sprawiając jej tym samym sporą przyjemność, o czym świadczyły jej ciche westchnienia i pomruki zadowolenia.
Choć w głowie, kołatały się mi ostrzeżenia, abym się wycofał. Tym razem pragnienie zaznania bliskości Sophie było silniejsze. Dlatego też, biorę ją na ręce i zanoszę do sypialni, po drodze ani na chwilę nie zaprzestając swoich pieszczot. Rozbudzając coraz bardziej nasze wzajemne pożądanie.






Układam ją na łóżku z niezwykłą, jak dla mnie delikatnością. Do tej pory wolałem od razu przechodzić do rzeczy. Nie przejmując się zbytnio komfortem, czy samopoczuciem jakiejś kolejnej dziewczyny, która była jedynie jedno nocną przygodą. Z Sophie było inaczej. Chciałem zadbać przede wszystkim o jej przyjemność, swoje potrzeby zrzucając na dalszy plan. Dzisiejszej nocy liczyła się tylko ona i próba udowodnienia, że jej osoba ma dla mnie ogromne znaczenie.






- Jeśli teraz się wycofasz, to przysięgam że chyba oszaleję – wyszeptuje nieskładnie pomiędzy naszymi zachłannymi pocałunkami. Czując, że mam zamiar pozbawić jej koszulki.
- Tym razem nie mam takiego zamiaru. Zbyt długo się już powstrzymywałem. Pragnę cię do szaleństwa – mówię, patrząc prosto w jej oczy. Ściągając w pośpiechu jej górną część ubioru.






W tym momencie, dosłownie wszystko przestaje się liczyć. Byliśmy w stanie skupić się wyłącznie na pozbawianiu się zbędnych nam w tej chwili ubrań i odczuwaniu wszystkimi zmysłami dającej sobie nawzajem przyjemności.
Patrzyłem z prawdziwym zachwytem na jej piękne ciało, starając się poznać dosłownie każdy jego szczegół. Nauczyć się go niemal na pamięć i nacieszyć każdą trwającą sekundą. Nie mając pojęcia, czy kiedykolwiek będzie nam jeszcze dane, przeżywać ze sobą takie uniesienia.






Gdy nasze ciała łączą się nareszcie w jedność, poza otrzymywaniem błogiej i upojnej rozkoszy. Dochodzi do mnie także świadomość, że to właśnie z Sophie i nikim więcej, chciałbym przeżyć resztę swojego życia. Byłem w niej po prostu bezgranicznie zakochany… Co napawało mnie prawdziwym przerażeniem. 

8 komentarzy:

  1. Och :( Tak coś przeczuwałam, że za tą niepokojącą końcówką z poprzedniego rozdziału stoi Niklas, ale nie spodziewałam się, że jednak zdecyduje się opublikować te zdjęcia... Naprawdę to jest chory człowiek i lepiej, aby policji udało się go jak najszybciej złapać, bo taki człowiek jak on nie powinien wolno chodzić po świecie. Biedna Sophie :( Całkowicie się załamała i rozsypała, w tej jednej chwili życie straciło dla niej sens. Nie wyobrażam sobie znaleźć się w takiej sytuacji... Gdy otworzyła ten link, gdy zobaczyła te feralne zdjęcia na stronie jej największe obawy się spełniły i od razu w jej głowie zaczęły pojawiać się same najczarniejsze scenariusze, co wcale w takiej sytuacji mnie nie dziwi. Jak to dobrze, że Halvor był przy niej! Pocieszył i stanowczo oświadczył, że jak najszybciej trzeba to zgłosić na policję. Całe szczęście, że przekonał do tego Sophie.
    Och, ta policja! Aż czułam tę złość Halvora, gdy ten opryskliwy policjant nie chciał przyjąć tego zgłoszenia. Czy oni tam naprawdę nic nie rozumieją? Momentami, tak samo jak Sophie bałam się o Halvora, żeby nie narobił sobie niepotrzebnych problemów, ale jak widać... Poradził sobie ze wszystkim jak trzeba i doprowadził do pojawienia się policjantki zajmującej się tą sprawą. Jego upór i determinacja robią wrażenie! Zresztą... Czego się nie robi dla jednej z najważniejszych osób w jego życiu? :) Całe szczęście, sprawa została zgłoszona i oby do rana udało się zlikwidować tę stronę! Sophie takie problemy są zupełnie niepotrzebne. Oby tak się stało i oby złapali Niklasa. Należy mu się kara za to, co wyprawia.
    Och, i ta końcówka... <3 Ukryte pragnienia ponownie dały o sobie znać i tym razem zdecydowanie doszły do głosu :) Stało się to, czego oboje pragnęli od dawna i bez przeszkód mogli zatracić się w sobie nawzajem, ciesząc się wzajemną bliskością, dotykiem... <3 I czemu oni obydwoje są tacy przerażeni tym, że się w sobie zakochali? I brawo Halvor! Teraz przyszła kolej na niego, żeby zdać sobie z tego sprawę i dobrze, że to zrobił ^^ Niech się nie boją tego uczucia, bo ja ich razem uwielbiam :)
    Czekam z niecierpliwością na nowość :)
    Pozdrawiam ;*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. http://wysokie-nadzieje.blogspot.com/ zapraszam serdecznie na piętnasty rozdział ;*

      Usuń
  2. Wiedziałam, że prędzej czy później Niklas "dotrzyma słowa" i zdjęcia dziewczyny gdzieś się pojawią. Teraz pytanie, czy tylko ona dostała ten link? I czy zobaczą to inni? Kurcze, aż mnie nosi z ciekawości! Reakcja dziewczyny kompletnie mnie nie dziwi, zresztą! Nie mam pojęcia jak sama zareagowałabym będąc na jej miejscu. To jakaś masakra! Na całe szczęście Sophie ma wsparcie Halvora, który zaciągnął ją na posterunek i "załatwił" pojawienie się tam mojej ulubionej policjantki ;) Niestety, ale zachowanie pana komisarza jest typowym zachowaniem, wiem to doświadczenia znajomej. Ale! Policja od razu się tym zajmie, chociaż Sophie na pewno czuje się niekomfortowo z faktem, że ktoś obcy będzie zmuszony zobaczyć te fotki, aby jej pomóc.
    Ale nie ma tego złego, co by na dobre nie wyszło. W relacji Halvora i Sophie nareszcie coś ruszyło <3 Teraz wiedzą, że są dla siebie kimś więcej niż tylko przyjaciółmi! Ale muszę przyznać, że rozbawił mnie tekst dziewczyny: "Jeśli teraz się wycofasz, to przysięgam że chyba oszaleję" haha to było genialne :D
    Halvor znów się zakochał i jest tym przerażony. Nie mamy co się mu dziwić, bo już raz ta miłość kopnęła go w tyłek. Ale bez ryzyka nie ma zabawy ;)

    OdpowiedzUsuń
  3. Dzisiaj będzie krócej, za co bardzo przepraszam, ale wsiadł mi komputer i do dyspozycji mam tylko telefon.
    Coś tak czułam, że końcówka poprzedniego rozdziału dotyczyła zdjęć. Ten idiota Niklas oczywiście musiał dać o sobie znać. I to w najbardziej perfidny sposób. Nawet nie chcę sobie wyobrażać co musiała czuć Sophie. Jej świat zawalił się w jednej chwili. Niestety coś czuję, że ktoś już widział te zdjęcia i poszły one w ślad.
    Na szczęście Sophie ma obok siebie Halvora, na którego zawsze może liczyć. Chłopak naprawdę zaimponował mi swoją postawą na policji. Postawił wszystkich do pionu i pokazał jak ważna jest dla niego Sophie. Mam nadzieję, że szybko uda się usunąć tę stronę. A nawet jeśli zdjęcia wypłyną, to liczę, że Halvor jakoś to zaĺatwi. Może wyda jakieś oficjalne oświadczenie albo coś podobnego?
    Końcówka wywołała u mnie szeroki uśmiech. W końcu nasza ukochana parka wyjawiła sobie uczucia. I nie tylko ;) Oczywiście na razie Halvor jest przerażony tym wszystkim, ale myślę, że niedługo mu przejdzie.
    Ode mnie na dzisiaj to tyle. Dużo weny życzę i z niecierpliwością czekam na kolejny rozdział.
    Pozdrawiam
    Violin

    OdpowiedzUsuń
  4. Czy Ty możesz raz na zawsze pozbyć się stąd Niklasa ??? Wręcz błagam Cię o to. On mnie po prostu doprowadza do szału. Jak mógł w ogóle udostępnić te zdjęcia?
    Tak Strasznie współczuję Sophie. To musiało być dla niej okropne gdy to zobaczyła. Dobrze że ma przy sobie Halvora. Który nie odpuścił i zmusił ja do pójścia na policję. A tam walczył jak lew o pojawienie się policjantki która zajmuje się sprawą Sophie. On jest kochany.
    Mam nadzieje że policji szybko uda się usunąć tą stronę. I nikt nie zobaczy tych okropnych zdjęć. Przecież dziewczyna wtedy załamie się już całkowicie.
    Końcówka cudowna. Na którą chyba wszystkie od dawna tutaj czekałyśmy.
    W końcu obydwoje dali się ponieść uczuciom.
    Halvor w końcu przyznał sam przed sobą że jest zakochany. I ta myśl narazie go przeraża. Czemu w sumie się nie dziwię po jego doświadczeniu z Astrid.
    Przepraszam że dziś krótko ale nienawidzę pisać z komórki. A jestem na powrocie z Zakopanego .
    Pozdrawiam Cię cieplutko. I z niecierpliwością czekam ba kolejny rozdział😊😊😊

    OdpowiedzUsuń
  5. Cześć!
    Ta durna szkoła wysysa ze mnie energię życiową praktycznie do cna...
    Kochana, piszesz naprawdę dobrze! Historia jest naprawdę ciekawa, a postacie barwne. Wszystko ze sobą współgra <3.
    Masz naprawdę spory talent.
    Przepraszam, że tak krótko, jak wspomniałam - szkoła to zło.
    Życzę weny i miłego wieczoru/dnia zależy kiedy czytasz :).
    Pozdrawiam,
    Shoshano.

    OdpowiedzUsuń
  6. Cudowny rozdział ❤
    Kocham tą historię!

    OdpowiedzUsuń
  7. http://wysokie-nadzieje.blogspot.com/ zapraszam na szesnasty rozdział ;*

    OdpowiedzUsuń