W
momencie, gdy samolot znajduje się w końcu w powietrzu. Opieram
głowę na oparciu fotela, wzdychając po cichu z
powodu odczuwanej bezradności. Doskonale wiedziałem, że
następne minuty lotu, będą się mi dłużyć w nieskończoność.
Podsuwając przy okazji do głowy, same czarne scenariusze. Od
wczesnego ranka, nie mogłem się pozbyć, nieznośnego
poczucia niepokoju o Sophie. Które od momentu naszego
pożegnania, zaczęło tylko przybierać na sile i zapewne będzie mi
towarzyszyć do samego powrotu i ponownego zobaczenia jej
osoby. Całej i zdrowej, uśmiechającej się w ten
niepowtarzalny dla innych sposób.
Najzwyczajniej
w świecie bałem się, że coś jej się może stać, podczas mojej
nieobecności. Przez następne kilka dni, będzie zdana
praktycznie tylko na siebie. Zbyt uparta i dumna, aby poprosić kogoś
o pomoc. Skoro nawet moją chęć pomocy, przyjmowała z wielką
niechęcią. Nie było mowy, żeby zaakceptowała ją z innej strony.
To zwyczajnie nie leżało w jej naturze. Pełnej poczucia
samodzielności i niezależności, czasem osiąganej niemal za
wszelką cenę.
Niklas
nadal nie dawał jej spokoju, próbując dopiąć swego. Coraz
mocniej zirytowany brakiem, jakiejkolwiek reakcji na jego żądania
ze strony dziewczyny. Przez co obawiałem się, że w końcu straci
cierpliwość i postanowi wystosować ostrzejsze środki w drodze po
osiągnięcie swojego celu. Mogące mieć dla niej bardzo
przykre konsekwencje.
-
Ziemia do Graneruda. Jesteś tu jeszcze w ogóle? - do
rzeczywistości. Przywołuje mnie głos Andersa. Siedzącego
obok.
-
Czego ode mnie chcesz? - pytam nieprzyjemnie. Nie mając ochoty na
żadne rozmowy. Zwłaszcza z nim. Od samego początku
kilkuletniej już znajomości, nie zapałaliśmy do siebie przesadną
sympatią.
-
Liczę, że zaspokoisz w końcu naszą ciekawość. Kim
była ta ładna brunetka, z którą się żegnałeś na
lotnisku? Powstało już kilka opinii na ten temat, czkamy tylko
na twoje potwierdzenie. Johann obstawia kogoś z rodziny, ale
ten pocałunek tu nie pasuje. Daniel twierdzi, że to twoja
dziewczyna, bo podobno ostatnio słyszał, że się z kimś
od jakiegoś czasu spotykasz. Co jest, jeszcze bardziej absurdalną
teorią od poprzedniej. Osobiście uważam, ze to
kolejna poderwana na szybko przez ciebie dziewczyna, z którą
spędziłeś ubiegłą noc. Tylko, że trafiła ci się wyjątkowo
uparta i postanowiła cię pożegnać. Licząc na wielką miłość
po powrocie, zgadza się? Powiedz, że wygrałem i dam ci spokój -
patrzę na Fannemela z politowaniem. Mając serdecznie dość jego
żałosnych komentarzy, odnośnie mojej osoby. Wiecznie się
mnie czepiał i próbował grać mi na nerwach. Jednak tym razem role
się odwróciły, przez co odczuwam, spore poczucie satysfakcji.
-
Przykro mi, ale jesteś w błędzie. Sophie to rzeczywiście moja
dziewczyna, z którą planuję poważną przyszłość. Także nici
z twojej wygranej – ucinam temat. Uśmiechając się
ironicznie w jego kierunku. Widząc przy
okazji jego zdezorientowaną minę. Następnie
zakładam słuchawki, puszczając głośno muzykę. Odcinając
się tym samym od niego i wszystkich innych.
Stawiając
pierwsze kroki na krakowskim lotnisku. Nie zwracam na nic
większej uwagi. Szukając w kieszeniach swojego telefonu.
Następnie dzwonię do Sophie, czekając z niecierpliwością, aż
odbierze.
-
Wszystko w porządku? - zaczynam na wstępie. Nie dając jej
dojść do głosu.
- Oczywiście,
że tak. Halvor, widzieliśmy się niecałe pięć godzin
temu. Co miało się przez ten czas zmienić? Naprawdę wszystko
jest w porządku i nie musisz się o nic martwić. Skup się
lepiej na swoich obowiązkach. Jak minął lot? - pyta z
ciekawości. Jak zawsze myśląc o innych, zamiast o sobie.
-
Znośnie - przez następne minuty, opowiadam jej o szczegółach,
którym przysłuchuje się ze sporym zainteresowaniem. Jakby naprawdę
ją to interesowało.
-
Muszę niestety kończyć. Mam dziś sporo pracy w
restauracji. Do usłyszenia - żegna się ze mną. W tym
samym momencie, gdy zauważam kierującego się w moją
stronę trenera.
-
Halvor, nie wiem czy wiesz. Ale ciebie też obowiązują
zasady, tak jak wszystkich. Dlaczego więc stoisz tutaj i
rozmawiasz sobie przez telefon? Zupełnie mnie
ignorując? Doskonale wiesz, że zawsze po przylocie przekazuję
wszystkim wskazówki i wytyczne na nadchodzący weekend. Oczywiście
ty, jak zawsze masz pilniejsze sprawy - patrzy na mnie z dezaprobatą.
Nie dotarliśmy jeszcze do celu, a ja już u niego podpadłem.
Jednak zupełnie zapomniałem o tej cholernej rozmowie.
Bezpieczeństwo Sophie było dla mnie priorytetowe.
-
Przepraszam, to naprawdę było coś ważnego. Obiecuję, że to się
więcej nie powtórzy - miałem nadzieję, że uda mi się go
udobruchać. Nie chciałem kłopotów z powodu takiej
błahostki.
-
To moje pierwsze i ostatnie ostrzeżenie. Jeszcze jedno i wylatujesz
z drużyny. Doskonale wiesz, że dałem ci tą szansę pod pewnymi
warunkami. Radzę ci jej nie zmarnować, bo kolejnej nie
będzie - kiwam głową z pokorą. Posłusznie dołączając
do reszty drużyny w akompaniamencie ich uśmieszków. Przede
mną, zapowiadał się trudny weekend. Szczególnie, że nie mogłem
się na niczym skupić. Będąc myślami w Asker. Przy
osobie, która stawała się dla mnie z dnia na dzień, coraz
ważniejsza.
Po
zameldowaniu się w hotelu i rozpakowaniu potrzebnych mi rzeczy.
Kładę się na łóżku, starając się przez chwilę odpocząć.
Dzisiejsza podróż nad wyraz mnie wykończyła. Przez co, nie miałam
na nic, ani ochoty, ani tym bardziej siły.
-
Po kolacji, wybieramy się na małą rundkę po mieście. Idziesz z
nami? - spoglądam na Roberta, z którym przyszło mi dzielić pokój.
Czekającego z wyczekiwaniem na moją odpowiedź.
-
Raczej sobie odpuszczę. Mam inne plany – tłumaczę mu ze
spokojem. Mając zamiar, odbyć dłuższą rozmowę z Sophie. To
będzie dużo ciekawsze zajęcie niż bezcelowe włóczenie się
po świetnie znanym mi już miasteczku.
-
Z tobą naprawdę się coś stało. Nikt cię tutaj nie poznaje.
Czyżby widmo odsunięcia na dobre od drużyny. Rzeczywiście na
ciebie podziałało? - zastanawia się na głos. Patrząc na mnie
przenikliwym spojrzeniem.
-
Każdy musi kiedyś dorosnąć. Nawet ja - odpowiadam mu, cytując
niedawno usłyszane słowa. Moja zmiana zachowania, była coraz
bardziej dla wszystkich widoczna. Choć jeszcze kilka
tygodni temu, było to nie do pomyślenia. Powoli
zaczynałem się z niej cieszyć. Powrót na właściwe tory, to
zdecydowanie najlepsza rzecz, jaka mi się przytrafiła
w ostatnim czasie. Zaczynałem odzyskiwać równowagę
i na nowo uczuć się panować nad swoim życiem, co dawało mi spore
powody do optymizmu.
-
Ta kontrola, naprawdę przestaje być zabawna. Dzwonisz niemal, co
chwilę. Czy wy tam przypadkiem, nie macie nic do
zrobienia, że masz tyle wolnego czasu? - mimowolnie się uśmiecham.
Słysząc zirytowany głos mojej udawanej dziewczyny.
-
Moje obowiązki, zaczynają się od jutra - mówię z
zadowoleniem. Nie potrafiąc przestać się z nią droczyć.
-
Więc się czymś zajmij, bo zrobiłeś się strasznie upierdliwy.
Nie mam od ciebie, ani chwili spokoju - mimo że, starała się
zachować poważny ton głosu. Doskonale wiedziałem, że wcale tak
nie myślała. Nuta rozbawienia towarzysząca wypowiedzianym
przez nią słowom, wyraźnie to sugerowała.
-
Nic nie poradzę na to, że za tobą tęsknię. Poza tym nie mam, co
robić. Zabroniłaś mi wszystkich rozrywek, więc teraz sama
dotrzymuj mi towarzystwa - żalę się żartobliwie.
- Naprawdę
jesteś nieznośny – wzdycha głośno z niezadowoleniem.
-
Taki już mój urok, kochanie - specjalnie akcentuję ostanie słowo.
Przez co zaczynamy się, obydwoje głośno śmiać.
💓💓💓💓💓💓💓💓💓
W
dość już późny sobotni wieczór, gdy za oknami od
dobrych kilkunastu minut, panowała prawdziwa ulewa z towarzyszącym
jej, dość silnym wiatrem. Mknącym żwawo po opustoszałych
ulicach. Nie zachęcając przy tym nikogo do wyjścia na
zewnątrz. Kończę sprzątać jeden z ostatnich stolików,
znajdujących się w restauracji. Poleruję starannie jego drewniany
blat, aż do uzyskania połyskującego efektu. Następnie rozkładam
na nim, świeżo wyprany i wyprasowany dzisiejszego poranka obrus.
Całość dekorując bukietem kwiatów, włożonych do szklanego
wazonu i zapachową świecą. Dodając tym samym, trochę elegancji
do wystroju tego podniszczonego przez czas wnętrza.
Ostatni
goście, opuścili restaurację prawie godzinę temu. Bez przeszkód
więc, mogłam wziąć się za rutynowe porządki, które wykonywałam
niemal codziennie po zamknięciu lokalu. Nie chcąc, odkładać tego
na następny dzień.
Mimo
zmęczenia, uśmiech zadowolenia nie schodził mi z twarzy. Od lat
nie było w końcu tu tylu osób, co podczas dzisiejszego
dobiegającego już końca dnia. Nie miałam pojęcia, co spowodowało
tak nagły wzrost popularności tego miejsca, ale nie miałam zamiaru
w żadnym wypadku narzekać. Chciałam wykorzystać, zapewne chwilowy
napływ klientów. Najlepiej, jak tylko potrafiłam. Poprawiając tym
samym, choćby w minimalny sposób, stan mojego budżetu. Poza tym,
dzięki większej ilości pracy, nie miałam czasu na zamartwianie i
zastanawianie się, jak rozwiązać sprawę z Niklasem. Nie
odczuwałam także, aż takiej tęsknoty za Halvorem. Której dość
spore nasilenie, wciąż było dla mnie czymś zdumiewającym. W
życiu bym nie podejrzewała, że będzie mi, aż tak
bardzo brakować jego osoby. Jego widoku, naszych rozmów, czy
chociażby głupiego słowa "dobranoc", jakie zawsze
wypowiadał na pożegnanie po naszych wieczornych
spotkaniach. Wczorajszego dnia, nie miał za wiele dla mnie
czasu. Tak samo, jak dzisiaj. Doskonale to jednak rozumiałam.
Potajemnie przed wszystkimi, ściskając kciuki za jego, jak
najlepszy wynik w jutrzejszych zawodach.
-
Sophie, poradzisz sobie już z resztą rzeczy sama? Chciałabym wyjść
dziś trochę wcześniej i przygotować coś na jutrzejszy przyjazd
córki z rodziną. Wiesz, że Elinor i Mats uwielbiają to
czekoladowe ciasto, na które dałaś mi kiedyś przepis. Skoro w
domu, nie często mają okazje je skosztować. To niech przynajmniej
u babci skorzystają - odwracam się w stronę Therese, słysząc jej
prośbę. Kompletnie zapomniałam, że spodziewa się długo
wyczekiwanych przez siebie gości. W innym przypadku już
dawno, namówiłabym ją do zakończenia na dziś pracy. Zdecydowanie
się jej to należało.
-
Oczywiście. Możesz spokojnie wracać do domu. Pozdrów od mnie
wszystkich i w pełni skorzystaj z wolnego dnia. Ja sobie tutaj ze
wszystkim poradzę. Do zobaczenia w poniedziałek - żegnam się z
nią. Przytulając do niej lekko. Często zazdrościłam
jej wnukom takiej babci, o której sama zawsze marzyłam. Była
wspaniałą kobietą. Tym bardziej cieszyłam się, że spędzi
trochę czasu z bliskimi. Z którymi niestety, nie widywała się za
często. Jej córka zaraz po ślubie, wyprowadziła się wraz z mężem
na drugi koniec kraju. Zadomawiając się tam na dobre, co wywołało
spory smutek u jej rodzicielki. Czasami miałam wrażenie, że
Therese nadal do końca się z tym nie pogodziła. Robiąc
wyłącznie dobrą minę do złej gry.
Kończąc
zmywanie podłogi, nagle zupełnie niespodziewanie. W całej
restauracji gaśnie światło. Pogrążając budynek w
nieprzeniknionej ciemności. Dopóki moje oczy nie przyzwyczają się
do nowej sytuacji. Stoję w jednym miejscu, zupełnie
sparaliżowana. Tracąc jakąkolwiek orientację. Biorę głęboki
wdech, starając się nie wpadać w panikę. Zakładając, że to
przez aurę panującą za oknem. Nastąpiła chwilowa, przerwa w
dostawie energii elektrycznej. Co nie kiedy, już się przecież
zdarzało. Gdy mój wzrok, zaczyna rozróżniać jakieś kontury.
Powoli i spokojnie, aby się o nic nie potknąć. Podchodzę do okna,
sięgając po telefon znajdujący się na parapecie, gdzie wcześniej
go odłożyłam. W obecnej chwili, był moim
jedynym źródłem światła.
Wyglądając
przez szklaną szybę, zauważam jedną dość niepokojącą rzecz.
Uliczne latarnie paliły się, tak jak zwykle. Także w budynkach
stojących po przeciwnej stronie ulicy oraz domach w oddali. Wszystko
wyglądało w porządku. W niemal każdym oknie, dostrzegałam
poświatę zapalnego światła. Tylko tutaj, było coś nie tak.
Widocznie mój pech, znowu dał o sobie znać.
Za
pomocą telefonu, oświetlam sobie drogę do piwnicy. Gdzie
znajdowała się skrzynka z bezpiecznikami. Będąc przekonana, że
to one ponoszą winę za brak prądu. Pokonuję z ogromną
uwagą, dość strome schody. Licząc, że za chwilę
wszystko wróci do normy i będę mogła ze spokojem udać się do
swojego mieszkania. Odpoczywając przy rozpoczętej wczorajszego
wieczoru książce.
Dlatego też, przeżywam
spory szok w momencie, gdy zauważam, że wszystko z nimi w
porządku. Każdy z nich, znajdował się we właściwej pozycji. To
na pewno nie one, spowodowały tą awarię.
W
sekundę, ogarnia mnie strach i bardzo złe przeczucie.
Które nie pozwala mi racjonalnie myśleć. Podsuwając do
głowy, jedynie najgorsze myśli.
Przypominam
sobie o ostatnich groźbach Niklasa. W tym te z dzisiaj, że zabawa
dopiero się rozpocznie. Dochodzi do mnie okropna świadomość,
że to pewnie on jest odpowiedzialny za odcięcie mnie od prądu. Być
może od dłuższego już czasu, czaił się gdzieś w pobliżu i
czekał na dogodny moment, aż będę sama. Aby bez
żadnych przeszkód, rozpocząć realizację
swojego chorego planu. Wyraźnie go nie doceniłam. W
pośpiechu biegnę niemal na oślep z powrotem na górę. Mając w
pamięci, że drzwi od restauracji są nadal otwarte. Nie
zamknęłam ich po wyjściu Therese. Czując się w pełni
bezpiecznie, co było kompletnie złudne. Za nic nie mogłam
pozwolić mu, aby znalazł się w środku. Wiedziałam już, że jest
nieobliczalny i zdolny nawet do zrobienia mi krzywdy. Na
nieszczęście praktycznie w połowie
schodów, potykam się i upadam, raniąc się dotkliwie w
lewą dłoń. Nie zważam jednak, ani na nią, ani na ból kolana.
Myśląc jedynie o jak najszybszym zaryglowaniu drzwi.
Gdy
udaję mi się w końcu przy nich znaleźć. Widzę, że są otwarte
na oścież, a silny wiatr tłucze nimi raz po raz o
futrynę. Bojąc się, że się spóźniłam i ktoś jest
już w środku. Zaczynam wybierać numer alarmowy z zamiarem
zawiadomienia policji. Nie mając zamiaru tym razem
odpuścić. Tego było stanowczo za wiele. Przez urojenia
Niklasa, stałam się kłębkiem nerwów. W dodatku, posunął się
stanowczo za daleko.
Przed
zadzwonieniem, powstrzymuje mnie jednak biała, dość sporej
wielkości prostokątna koperta. Leżąca na progu wejścia.
Sięgam
po nią niepewnie. Przeczuwając, że nie zawiera ona w sobie niczego
dobrego. W przypływie odwagi, rozrywam ją w końcu. Przebiegając
wzrokiem po wydrukowanych na niej słowach. Czując, że to wszystko
zaczyna przypominać, jakiś kiepski koszmar. Z którego za
nic, nie mogę się obudzić. Z niedowierzaniem, czytam
wiadomość jeszcze raz, ale treść nie zmienia się, ani
o jedno słowo.
„ Wiedzę,
że nadal nie potrafisz podjąć właściwej decyzji. Może
dzisiejsze wydarzenie ci w tym pomoże, bo to dopiero początek.
Jeśli w twoim postępowaniu, nadal nic się nie zmieni. Cała
Norwegia przekona się, że potrafisz być bardzo niegrzeczną
dziewczynką. Naprawdę tego chcesz, Sophie? Żeby każdy poznał
twoją gorszą stronę? Pamiętaj, że jesteś tylko moja i nigdy się
ode mnie nie uwolnisz. Nie radzę ci więc, nikomu o niczym mówić.
Inaczej bardzo gorzko tego pożałujesz.
PS. Dołączam
ci taki mały przedsmak tego, co może wejść w posiadanie
wszystkich twoich znajomych. Jeśli nadal będziesz ze mną tak
nieładnie pogrywać. Poza tym, bardzo do twarzy ci w
tym czerwonym sweterku...”
Na
podłogę wysypuje się reszta zawartości koperty. Przyprawiająca
mnie o wstyd i obrzydzenie do samej siebie. Byłam taka głupia, za
co teraz przyszło mi płacić.
Trzęsąc
się cała z nerwów. Oglądam się nerwowo za siebie,
jakbym miała spotkać tam Niklasa. Dostrzegam jednak, jedynie
nieprzeniknioną ciemność. Mimo wszystko, nie pozostawiało
to złudzeń, że musiał mnie dziś obserwować. Nie było
innego wytłumaczenia na to, skąd wiedział, w co byłam ubrana.
Teraz zapewne, napawał się gdzieś moim strachem i
poczuciem, że ma mnie w garści. Traciłam powoli nadzieję, że
wszystko się jakoś ułoży. Czułam, że prędzej czy później
będę musiała spełnić jego warunki. Po raz kolejny,
zamieniając swoje życie w prawdziwe piekło.
Doskonale
wiedząc, że nie mogę tu zostać, ani sekundy dłużej. Zamykam
drzwi od restauracji z głośnym trzaskiem. Upewniając się dwa
razy, że na pewno są zamknięte. Następnie udaję się do
swojego mieszkania. Zapalając kilka świec, w świetle których
pakuję, najpotrzebniejsze mi rzeczy. Szukając w
pośpiechu kluczy otrzymanych od Halvora. Mając nadzieję,
że przeczekam bezpiecznie w posiadanym przez niego
mieszkaniu czas, jaki pozostał do jego powrotu. O resztę, będę
się martwiła potem. Teraz chciałam tylko, jak najszybciej
zniknąć z tego miejsca.
Dopiero
znajdując się w spokojnym i cichym wnętrzu, znanego
mi już mieszkania. Pozwalam sobie na głośny płacz,
pełen bezsilności i poczucia zupełnej bezradności. Osuwam
się na podłogę w niewielkim korytarzu. Nie potrafiąc zapanować
nad swoją histerią. Nie mogłam zrozumieć, dlaczego to właśnie
na mnie, los postanowił się, aż tak uwziąć. Najpierw odbierając
mi rodzinę, a teraz stawiając na mojej drodze Niklasa zmieniającego
się w szalonego prześladowcę. Byłam tym wszystkim wykończona.
Nieustannymi problemami i strachem o własne
bezpieczeństwo. Czułam się po prostu załamana.
W
przypływie desperacji, szukam numeru Karoline. Wiedząc, że
jest właściwie jedyną osobą, do której mogę
się teraz zwrócić. Nie chciałam być sama, jednocześnie
nie byłam przekona, czy powinnam mieszać w swoje problemy siostrę
Halvora. Dopiero, co się w końcu poznałyśmy. Jakby tego było
mało, perfidnie ją okłamywałam, udając dziewczynę jej
brata. Nie miałam prawa, wykorzystywać jej, jeszcze bardziej.
Mimo targających mną
wątpliwości, dzwonię w końcu do niej. Wsłuchując
się w sygnał połączenia. Czekam cierpliwie,
aż odbierze.
-
Słucham - słyszę jej niepewny głos. Zapewne z powodu niewiedzy z
kim rozmawia.
-
Z tej strony, Sophie. Przepraszam, że dzwonię tak
późno. Mogłabyś się jednak ze mną spotkać? -
pytam płaczliwym tonem, którego nie potrafię niczym powstrzymać.
-
Sophie? Co się stało? Ty płaczesz? - zasypuje mnie pytaniami.
Będąc wyraźnie zdenerwowana i nie do końca rozumiejąca, co
tak właściwie się dzieje.
-
To nie jest rozmowa na telefon - wychlipuję tylko, będąc w coraz
gorszym stanie.
-
Gdzie jesteś? - niemal od razu podaję jej te informacje. Błagając
w myślach, aby mnie niczym nie zbyła.
-
Niedługo będę. Obiecuję - zapewnia mnie. Po czym nasze
połączenie, zostaje przerwane.
💓💓💓💓💓💓💓💓💓
Żegnając
się ze starszym taksówkarzem. Wyciągam swoją niewielką walizkę
z bagażnika jego samochodu. Podążam następnie z nią w
stronę budynku, gdzie znajdowało się moje mieszkanie. Ciesząc
przy tym, że sztab nie miał nic przeciwko mojej prośbie i
pozwolono mi wrócić już dzisiaj do Norwegii. Bez konieczności
czekania do jutra na resztę drużyny. Dzięki czemu, mogłem spędzić
jutrzejszy dzień z Sophie. Nie mając nic innego w planach.
Strasznie się za nią stęskniłem, podczas tych ostatnich czterech
dni. I choć wiedziałem, że teraz takie rozłąki będą nam
towarzyszyły, niemal każdego tygodnia. Nie zamierzałem się nad
tym dziś więcej zastanawiać.
Marzyłem
jedynie o prysznicu i pójściu spać. Dzisiejszy konkurs i
nieplanowany powrotny lot, dały mi mocno w kość. Choć nie do
końca, byłem usatysfakcjonowany z dwudziestego czwartego miejsca,
jakie zająłem. Pocieszałem
się tym, że przynajmniej awansowałem do drugiej serii i zdobyłem
pierwsze punkty. Biorąc pod uwagę ostanie zawirowania, jakich
doświadczyłem. Brak optymalnej formy i tryb życia, jaki jeszcze do
niedawna prowadziłem. Był to naprawdę przyzwoity wynik. Oraz
perspektywa dająca nadzieję, że z czasem będzie zdecydowanie
lepiej.
Praktycznie
od samego rana miałem wrażenie, że nie wszystko u Sophie jest w
porządku. Choć w ciągu naszej porannej rozmowy,
kilkukrotnie zapewniała, że nic się nie dzieje. Doskonale
słyszałem, że miała dziwnie zmartwiony i zmęczony głos. Jakby
nie przespała, ani minuty podczas ubiegłej nocy. Nie dawało mi to
po prostu spokoju.
Przekręcam
klucz w zamku. Otwierając drzwi od mieszkania. Mrużąc ze
zdziwieniem oczy, gdy zauważam światło palące się w kuchni.
Byłem pewien, że przed wyjazdem wszystko powyłączałem.
Udaję
się więc wprost do niej. Zauważając swoją siostrę,
siedzącą przy stole. Nic z tego nie rozumiałem. Nie miałem
pojęcia, skąd się ona tutaj w ogóle wzięła.
-
Karoline, co ty tutaj robisz? - pytam kompletnie zaskoczony jej
obecnością, wyrywając ją z głębokich rozmyślań. Odwraca się
gwałtownie w moją stronę z niezrozumieniem wypisanym w
oczach.
-
O to samo, mogłabym zapytać ciebie. Miałeś wrócić dopiero jutro
po południu, jak zawsze. Skąd się więc tutaj wziąłeś? Kilka
godzin po zakończeniu zawodów - wydawało mi się, że moja
obecność jest jej bardzo nie na rękę. Coś tutaj wyraźnie nie
grało.
-
Poprosiłem trenera o wcześniejszy powrót. Zgodził się
i oto jestem. Lepiej mi powiedz, dlaczego to ciebie tu
spotkałem. Powinnaś być przecież w domu. Pokłóciłaś się
z rodzicami? - choć ten pomysł był absurdalny. Nic innego, nie
przychodziło mi do głowy.
-
Halvor, usiądź. Musimy porozmawiać. Stało się coś, o czym nie
wiesz. Nie chciałyśmy ci mówić, abyś w spokoju, mógł się
skupić na konkursie - słysząc te słowa, ogarnia mnie poczucie
przerażenia.
-
Chodzi o Sophie, tak? Coś się jej stało? Gdzie ona jest?
Karoline, powiedz mi, bo za chwilę oszaleję - zaczynam panikować.
Żądając od siostry jakichś wyjaśnień.
-
Uspokój się. Sophie jest w salonie. Niedawno w końcu zasnęła. Na
szczęście, nic się jej poważnego nie stało. Ale nadal jest
przerażona, wczorajszymi wydarzeniami - przez następne minuty,
słucham o wszystkim, co spotkało moją rzekomą dziewczynę. Nie
mogąc uwierzyć, że Niklas odważył się posunąć do czegoś
takiego. Tym razem, nie miałem zamiaru pozwolić, aby uszło mu to
płazem. Nadszedł najwyższy czas, aby zrobić z nim porządek.
-
Dziękuję, że z nią zostałaś i zajęłaś. Naprawdę jestem ci
bardzo wdzięczny - gdyby nie moja siostra. Sophie mogłaby się do
reszty załamać. Czego żadne z nas by nie chciało.
-
Nie masz za co. Wiesz, że bardzo ją polubiłam i w żadnym wypadku,
nie mogłabym jej zostawić samej w takiej sytuacji. Musimy jednak,
coś zrobić z tym jej byłym chłopakiem. On jest zdolny do
wszystkiego. Niestety nie udało mi się jej namówić, aby złożyła
zawiadomienie na niego na policję. Twierdzi, że nie może tego
zrobić. Nie chce jednak powiedzieć, dlaczego. Może ty wiesz, o co
chodzi? - kręcę przecząco głową. Mimo wszystko czułem,
że Sophie czegoś mi nie mówi. Czegoś, co powstrzymuje ją przed
zawiadomieniem służb o tym, że jest nękana i prześladowana przez
byłego chłopaka.
-
Porozmawiam z nią. Może mnie się uda, przekonać ją do zmiany
zdania - posyłam Karoline uspokajający uśmiech. Nie chcąc, aby i
ona nieustannie zamartwiała się tą sprawą.
-
Mam taką nadzieję. Sophie naprawdę jest w nie najlepszym
stanie. Wygląda na zupełnie rozbitą. Pójdę się położyć.
Jutro od samego rana mam zajęcia. Dobranoc - żegna się ze mną. Po
czym znika za drzwiami pokoju, który kilka dni wcześniej zajmowała
Sophie.
Wchodzę
po cichu do salonu. Zauważając pogrążoną we śnie dziewczynę.
Przykrytą ciepłym kocem. Podchodzę do niej bliżej, odgarniając
delikatnie z jej twarzy kosmyk włosów.
Przyglądając
się jej przez dłuższą chwilę. Uświadamiam sobie, jeszcze
mocniej jaka jest bezbronna i wrażliwa. Doskonale
wiedziałem, że można ją było bardzo łatwo zranić. Co
ten podły typek z premedytacją wykorzystywał.
Gładzę
delikatnie jej zabandażowaną dłoń. W myślach dziękując, że
nie stało się jej nic poważniejszego. Wiedziałem, że muszę ją
chronić przed Niklasem. Choćby wbrew jej woli. Sama w życiu sobie
z nim nie poradzi. Była na to za delikatna.
To
w głównej mierze dlatego, waham się tylko przez chwilę. Po czym
łamiąc daną jej obietnicę, że będziemy szanować swoją
prywatność. Sięgam po jej telefon. Przepisując do swojego numer
Niklasa. Następnie odkładam go bezszelestnie na miejsce. Robiłem
to dla jej dobra. Musiałem w
końcu, skończyć tą jego pozbawioną sensu grę. Zanim
nie będzie na to za późno.
Biorę
delikatnie Sophie na ręce z zamiarem przeniesienia jej na łóżko. Z
nadzieją, że jej nie obudzę. Nie miałem zamiaru, pozwolić
jej na spędzenie nocy na tej niewygodnej do spania kanapie. Niestety
po zrobieniu kilku kroków, zauważam że otwiera oczy i przygląda
mi się z zupełnym zdezorientowaniem.
-
Halvor? Co ty tutaj robisz? Która jest w ogóle godzina? - pyta
zaspanym głosem. Wciąż nie do końca obudzona.
-
Wróciłem wcześniej, ale to teraz nie ważne.
Spróbuj ponownie zasnąć. Porozmawiamy rano - mówię,
gdy kładę ją na swoje łóżko. Przykrywając dokładnie kołdrą.
Całując przy tym delikatnie w czoło.
Wiedziałam,
że ze względu na obecność Karoline, znowu będziemy musieli spać
razem. W innym przypadku, moja siostra mogła by nabrać
podejrzeń, co do naszego związku. Dlatego kładę się na swojej
połówce. Starając zachować, jak największą odległość od
Sophie. Nie chcąc, aby jutro poczuła się niezręcznie. Po
chwili jednak, sama robi coś, czego bym się za nic po niej nie
spodziewał.
-
Dobrze, że już jesteś. Tęskniłam - nie do końca świadomie.
Błądząc na granicy jawy i snu. Przesuwa się bliżej. Ufnie się
we mnie wtulając. Moment później, ponownie zapadając w
głęboki sen.
Będąc
kompletnie zaskoczony jej poczynaniami. Sam także obejmuję ją
lekko. Odczuwając zupełnie niespodziewanie i bez żadnego powodu.
Poczucie spokoju i złudnego szczęścia. Coś identycznego poczułem
już kiedyś przy Astrid. Co wcale nie było pocieszającą myślą.
Byłem jednak, zbyt zmęczony, aby się nad tym zastanawiać.
Niedługo potem sam zapadam w
sen. Mimo wszystko podświadomie, wciąż wyczuwając. obecność Sophie tuż przy mnie.
💓💓💓💓💓💓💓💓💓
Budzę
się rano w zadziwiająco dobrym nastroju. Szczególnie biorąc
pod uwagę ostatnie wydarzenia. Otwieram oczy, dostrzegając że
wcale nie znajduję się na kanapie w salonie, a w sypialni Halvora.
Na dodatek w jego objęciach. Dopiero teraz dochodzi do mnie, że coś
co wzięłam wcześniej za zwykły sen. Wydarzyło
się naprawdę.
Wykorzystując
to, że chłopak śpi. Pozwalam sobie na pozostanie w jego
ramionach, jeszcze przez chwilę, przybliżając się przy
okazji bliżej do niego. Czując się bezpiecznie i właściwie.
Jakby to właśnie było moje miejsce, którego od dawna
szukałam. Przez jeden krótki moment, chciałabym aby tak
wyglądała większość naszych poranków. Co oczywiście było
czymś nierealnym i niemożliwym do spełnienia.
Wiedziałam,
że popełniam spory błąd. Nie powinnam była, aż tak się do
niego przywiązywać. Doskonale wiedząc, że nasz układ prędzej
czy później się zakończy. Pozostawiając mnie wyłącznie z
wspomnieniami naszych wspólnych chwil.
-
Halvor, wstawaj! Dość tego lenistwa. Zrobiłam śniadanie -
niespodziewanie Karoline pojawia się w drzwiach. Uśmiechając
radośnie. Zawstydzona jej obecnością. Podnoszę się w
pośpiechu na równe nogi, budząc przy okazji jej brata.
-
Musisz się od samego rana wydzierać? Zacznijmy w ogóle od tego, że
się puka. Jak chcesz do kogoś wejść. Kiedyś naprawdę, narobisz
sobie przez coś takiego problemów - Halvor podnosi się
zadziwiająco szybko z łóżka. Jakby od dłuższego już czasu,
wcale nie spał. Ale przecież to było niemożliwe. Gdyby tak było
już dawno by wstał, a nie nadal mnie do siebie przytulał. To nie
miało zwyczajnie sensu.
-
Cholera, przepraszam. Kompletnie zapomniałam, że pewnie śpicie
razem. Naprawdę mi głupio - dziewczyna znika w pośpiechu.
Zamykając za sobą głośno drzwi.
-
Wiesz, że musimy ze sobą poważnie porozmawiać? - słyszę pytanie
Halvora, gdy próbuję dołączyć do Karoline. Zupełnie nie
wiedząc, jak powinnam się zachować.
-
Wiem. Możemy jednak zrobić to później, gdy będziemy sami? -
próbuję odciągnąć w czasie tę rozmowę.
-
Zgoda. Idziemy na to śniadanie? - kiwam głową na znak zgody.
Udając się do kuchni.
Po
wspólnie zjedzonym posiłku przez naszą trójkę. Podczas którego,
staraliśmy się rozmawiać ze sobą, wyłącznie na jakieś lekkie
tematy. Widzę, jak Karoline szykuje się do wyjścia. Korzystając z
okazji, postanawiam jej podziękować za wszystko, co dla mnie
zrobiła w ciągu ostatnich dwóch dni.
-
Jestem ci bardzo wdzięczna za pomoc. Gdyby nie ty. Na pewno nie
udałoby mi się uspokoić - przygląda mi się z zaskoczeniem.
-
Mówiłam ci już tyle razy, że naprawdę nie masz za co dziękować.
Dla mnie to była przyjemność, spędzić z tobą ten czas. Liczę,
że niedługo to powtórzymy. Tylko w dużo
lepszych okolicznościach - uśmiecha się do mnie, przytulając
lekko do siebie.
-
Jesteś naprawdę wspaniałą osobą. Cieszę się, że miałam
okazję cię poznać - od czasu przyjaźni z Inge. Nie miałam
nikogo, komu mogłabym się wygadać. Aż do teraz.
-
Ja chyba, jeszcze bardziej się cieszę. Nie dość, że
poznałam cudowną osobę, to na dodatek, dzięki tobie zaczynam
odzyskiwać brata. Dlatego to ja powinnam, podziękować tobie.
Jesteście dla siebie stworzeni, a wasz dzisiejszy widok razem. Tylko
mnie w tym upewnił - czuję się strasznie głupio, słysząc te
słowa. Wiedząc, że kiedyś bardzo ją rozczarujemy.
-
Do zobaczenia. Miłego dnia - żegnam się z nią w końcu.
-
Nawzajem - odpowiada mi, zamykając za sobą drzwi.
Wracam
do kuchni. Siadając naprzeciwko zamyślonego Halvora. Próbując
tym samym , zwrócić na siebie jego uwagę.
-
Mógłbyś pojechać ze mną do restauracji? Muszę zadzwonić po
jakiegoś elektryka, aby oszacował co się tak właściwie stało i
powiedział mi, ile zajmie naprawa. A nie chciałabym, być tam sama
- proszę go.
-
Oczywiście, że razem się tam wybierzemy. W życiu nie puściłbym
cię teraz nigdzie samej. Jednak najpierw, powinniśmy
odwiedzić posterunek policji. Sophie, odcięcie prądu, pogróżki.
To już nie są żarty - wiedziałam, że będzie nalegał. Tak samo,
jak jego siostra. Ja jednak, choć bardzo chciałam. Nie
mogłam się na to zgodzić. Inaczej w mgnieniu oka, Niklas spełniłby
groźby, których obawiałam się najbardziej.
-
Żadnej policji. Znajdę inne rozwiązanie tej chorej sytuacji -
odpowiadam mu cicho, dostrzegając gniew w jego oczach.
- Niby
jakie? Będziesz czekać, aż wykończy cię psychicznie? Albo stanie
się coś, jeszcze gorszego? - uderza ze złością w
blat stołu. Podnosząc się od niego. Następnie znikając
w dalszej części mieszkania. Czułam, że był na mnie
wściekły. Jednak ja nie potrafiłam, ani ulec jego prośbom, ani
wyznać całej prawdy. Dzięki której, być może spojrzałby na to
wszystko z innej perspektywy.
Droga
do restauracji, upływa nam w grobowej ciszy. Przez co, moja
nienawiść do Niklasa, przybiera tylko na sile. Nie dość, że
przez niego poniosę kosztowny wydatek naprawy i przywrócenia prądu
do lokalu i mieszkania. Przez kilka dni restauracja będzie
zamknięta, co oznacza brak zysku i kolejne problemy ze spłatą
długów. To w dodatku moje relacje z Halvorem, zaczynają
się psuć. Najgorszego było jednak, że są to
jedynie konsekwencje mojej naiwności sprzed lat.
Wysiadam
z samochodu, nie czekając na mojego towarzysza. Który i tak
nie był skory do rozmowy ze mną.
Zapinam
swoją kurtkę, czując przenikający chłód. Przy okazji, szukając
kluczy od restauracji. Wchodząc na niewielkie schody, prowadzące do
niej. Zamieram w jednym miejscu z szokiem wypisanym na twarzy. Przed
samymi drzwiami stał Niklas z szyderczym uśmiechem.
Spanikowana jego niespodziewaną obecnością, odwracam
się za siebie, wpadając na Halvora. Który opiekuńczo obejmuje
mnie ramieniem.
-
Myślałem, że jednak zmądrzałaś, Sophie. Wysyłając mi tą
wiadomość z prośbą o spotkanie. Ale się kolejny
raz pomyliłem. Widzę, że naprawdę chcesz się doigrać -
Niklas patrzy na mnie, niemal z furią wypisaną w oczach. Zapewne
z tego powodu, że znajduję się w objęciach innego.
-
Niczego ci nie wysyłałam. Nie mam pojęcia, o czym ty w ogóle
mówisz. Niklas, proszę cię. Zostaw mnie w spokoju. Choćby ze
względu na naszą wspólną przeszłość. Zapomnijmy o
wszystkim i niech każde z nas pójdzie w swoją stronę - nie
rozumiałam o jakiej wiadomości mówił. Przy okazji, próbuję
przemówić mu do rozsądku. Nie przynosi to
jednak żadnego rezultatu, a jedynie jego pełen
rozbawienia śmiech.
-
Sophie, czy ty naprawdę nie rozumiesz, że jesteś moja i tylko
moja? Nigdy nie dam ci spokoju, bo należysz tylko do mnie. Sama
to kiedyś powiedziałaś, nie pamiętasz już? Tym
bardziej, że teraz sama
prosisz o spotkanie. Zastanów się, czego ty chcesz - pozostaje głuchy na moje słowa. Nic do
niego nie docierało.
-
To ja wysłałem tą wiadomość w jej imieniu. Czas sobie wszystko
wyjaśnić. Na razie grzecznie cię proszę, abyś dał jej spokój.
Jednak jeśli nie zrozumiesz, przestanie być tak miło
- do naszej wymiany zdań, dołącza Halvor. Do reszty mnie szokując.
W życiu bym nie podejrzewała, że zrobił coś takiego. Okropnie
się na nim zawiodłam.
-
Proszę, proszę. Wielki obrońca w końcu przemówił. Tobie też
zawróciła w głowie? W sumie nic dziwnego. Zawsze miała w sobie to
coś. Radzę ci jednak odpuścić, bo prędzej czy później ona do
mnie wróci, rozumiesz? - Niklas przejeżdża pożądliwym wzrokiem po
moim ciele. Wywołując u mnie, jedynie uczucie mdłości i
obrzydzenia.
-
Sophie nigdy do ciebie nie wróci. Wbij sobie to w końcu do tej
chorej głowy. Więcej już jej nie skrzywdzisz. Nie pozwolę ci
na to. Ona niczym sobie nie zasłużyła na takie traktowanie -
Halvor staje w mojej obronie. Widziałam, jak z każdą sekundą
robił się, coraz bardziej wściekły i tracił panowanie nad sobą,
co nie wróżyło niczego dobrego.
-
Widzę, że i jego nabrałaś na tą swoją grzeczność, dobre
maniery i przykładne wychowanie. Sophie, naprawdę ci nie wstyd,
oszukiwać tak innych? Zapomniałaś już, że czasami potrafisz się
nieźle zabawić? - mój były chłopak, uderza w bardzo
niebezpieczne tony. Byłam pewna, że nic go nie powstrzyma przed
ujawnieniem Halvorowi prawdy. Której miał nigdy nie poznać.
-
Nie rób tego, proszę - mówię ledwo słyszalnie. Czując, że
grunt usuwa mi się spod nóg.
-
Za późno. Dostałaś wystarczająco dużo czasu na
powrót do mnie. Teraz twój chłoptaś i wszyscy inni. Przekonają
się, co tak naprawdę potrafisz.
-
Proszę, zobacz z kim tak naprawdę się związałeś - Niklas podaje
Halvorowi swój telefon. Na
ekranie którego, widnieją wszystkie dowody mojej kompromitacji i
poniżenia. W tym momencie wiedziałam, że to koniec. Nic mi już
nie pomoże. Nie zważając więc na nic, a przede wszystkim nie
chcąc oglądać zawodu moją osobą w oczach Halvora. Otwieram drzwi
od restauracji, wbiegając do środka. Zobojętniała na całą
otaczającą mnie rzeczywistość.
Rzucam
się na łóżko w swoim mieszkaniu, zanosząc gorzkim
płaczem. Spełnił się ten scenariusz, którego obawiałam
się najbardziej. Byłam pewna, że Niklas po raz kolejny, odebrał
mi ważną i bliską osobę, która zaczynała dla mnie znaczyć
bardzo wiele. Byłam załamana i chciałam po prostu zniknąć, aby
nigdy więcej, nie musieć spojrzeć komukolwiek w oczu. Czy
zastanawiać się nad tym, co będzie dalej.
Mam nadzieję, że skomentuje to pierwsza 😀
OdpowiedzUsuńChyba będę lecieć z komentarzem od początku, bo tak będzie łatwiej, więc zaczynamy od Halvora który w tym rozdziale zdobył moje serce w 100%! Po prostu jak czytałam, jak wydzwanial do Sophie i był taki zainteresowany, co u niej, a jak się o nią martwił. Błagam...jak długo będzie jeszcze udawał, że nic się nie dzieje? Przecież to początek miłości! Jak usłyszał, co Niklas zrobił Sophie podczas jego nieobecności to wariował w środku, nawet złamał zasadę i wtrącił się w jej prywatne życie wysyłając SMS do tego świra. I jak bronił dziewczyny! No mistrz i jestem pewna, że pomimo tego, że zobaczył coś o "niegrzecznej Sophie w tel" to i tak nie zmieni o niej zdania. Mam nadzieje, że pomoże jej się uporać z tym świrem!
Sophie miała ciężko w tym rozdziale. Współczuję jej, bo jak czytałam jak te światła w restauracji zgasły i ta wiadomość od Niklasa, to aż mnie ciarki przeszły. Biedna musiała uciekać i znalazła pomoc u Karoline. W ogóle jak się ucieszyłam, że przytuliła się do Halvora 😀 to jest moja para! Ja im tak kibicuje, że to szok.
A co do Niklasa, to jest żałosny. Życie mu się posypało i wyżywa się na innych, szukając ratunku, bo znalazł się w beznadziejnej sytuacji. Niech go zalatwi Halvor, policja czy ktokolwiek, bo gość mnie wkurza.
Nieźle się tu wszystko rozwija, oczywiście zostawiasz mnie z burza myśli, bo końcówka mocna 😎
Życzę dużo, dużo weny i pisz nam rozdział szybciutko, bo mam wrażenie, że Sophie wpadnie w depresje...A tu musi wpaść Halvor i powiedzieć, że jej pomoże.
Pozdrawiam,
N
Okej, postaram się żeby ten komentarz był jak najbardziej logiczny, ale niczego nie obiecuję. Nadal jestem pełna emocji po końcówce i ręce dosłownie mi się trzęsą.
OdpowiedzUsuńZacznę może od Halvory, który po raz kolejny skradł moje serduszko ( co nie jest specjalnie trudne). Jest taki uroczy w tym, jak martwi się o Sophie, jak o nią dba. Miała mu tylko pomóc w odzyskaniu pozycji w kadrze, a teraz okazuje się, że chyba zaczyna przesadzać w drugą stronę. Bo nagle Halvor ma problemy nie dlatego, że imprezuje czy jest leniwy, ale dlatego, że nie może przestać myśleć o pewnej dziewczynie.
Co oczywiście od razu zauważyli jego przyjaciele. I nie omieszkali stronić sobie żartów. Ale nie ma to tamto, Halvor wszystkich zaskoczył, bo w końcu związał się z jakąś dziewczyną na poważnie. I z poważną dziewczyną, co pewnie dla jego kumpli wydaje się być nierealne.
Za to sam Halvor chyba w końcu doszedł do tego, że Sophie stała się dla niego naprawdę ważna, że może chciałby czegoś więcej niż tylko udawanego związku.
Sama Sophie ma przerąbane. Przyznam, że jak czytałam o akcji w restauracji, to aż miałam ciarki. Naprawdę, świetnie to opisałaś. Dosłownie „widziałam” tę ciemność, słyszałam wiatr, stukające drzwi. Coś genialnego.
Nie dziwię się, że Sophie się bała. Ale nie spodziewałam się, że poprosi o pomoc Karoline. Jednak cieszę się, że w końcu znalazła kogoś, komu może zaufać, zwierzyć się. Może przez przypadek znalazła prawdziwą przyjaciółkę.
Nie jestem tylko przekonana, czy Halvor powinien umawiać się z Niklasem bez ustalenia tego z Sophie. Bo w ten sposób działał za jej plecami, a to nie fajne.
Końcówka sprawiła, że jeszcze bardziej nie mogę doczekać kolejnego rozdział. To, że Niklas jest skończonym dupkiem to już wiemy. Biedna Sophie, jest teraz przekonana, że całe jej życie zostało zniszczone. Strasznie ciekawi mnie jednak, jak zareaguje Halvor. Po cichu liczę, że się nie wścieknie, że będzie chciał porozmawiać z Sophie.
Ode mnie to tyle. Dużo weny życzę i z niecierpliwością czekam na kolejny rozdział.
Pozdrawiam
Violin
Oj ja to coraz mocniej kocham Halvora. On jest taki uroczy gdy sie tak zamartwia o Sophie. Te jego ciągłe telefony do dziewczyny mnie rozczuliły.
OdpowiedzUsuńWydaje mi się że on już pomału zaczyna zdawać sobie sprawę że my na niej zwyczajnie zależy. Ja tylko nie wiem czemu Ty akurat z Fannemelka zrobiłaś takiego czepialskiego 😂😂😂
Teraz czas na tą mniej przyjemną część.
Niklas to po prostu nieobliczalny idiota. Gdy czytałam jak zgasło światło w restauracji miałam ciarki. Ja na jej miejscu chyba umarłabym ze strachu.
Dobrze że Sophie zdecydowała się w końcu przenieść do mieszkania chłopaka. I że zadzwoniła po jego siostrę. Sama pewno by zwariowala.
Nadal uważam że cokolwiek by kiedyś nie zrobiła powinna sama im o wszystkim opowiedzieć. Choć teraz na to już zwyczajnie za późno.
Jestem pod wrażeniem że Halvor wysłał smsa temu dupkowi.
I mam tylko nadzieję że teraz po tym jak poznał prawdę w dość nieciekawy sposób. Nie zawiedzie mnie. I nie będzie miał pretensji do Sophie. Tylko nadal będzie ja wspierał. A to wszystko jeszcze ich do siebie zbliży.
Nie muszę dodawać co Ci zrobię za tą końcówkę?😂
Dlatego błagam pisz szybko . Bo zwariuje.
Pozdrawiam i czeeeeeekam.
Parę dni temu rzuciło mi się w oczy ogłoszenie kursu na szybkie czytanie. I teraz tak sobie myślę, po co byłoby mi takie coś potrzebne ... wystarczy, że czytam Twoje rozdziały ^^ Wręcz połykam słowo za słowem!
OdpowiedzUsuńZacznę od Halvora. Większość jego myśli krąży wokół Sophie i wątpię, aby to miało jedynie związek z obawą o jej osobę. Jest dla niego ważna i z każdym dniem co raz bliska. Chce ją chronić nie wyobrażając sobie, aby cokolwiek złego mogło się jej stać. Co wcześniej mogłoby być nie do pomyślenia ^^ zresztą, reakcja kolegów mówi sama za siebie. Nie dziwię się Andersowi, że "obstawił" iż to kolejna panienka na noc. W końcu w ostatnim czasie Halvor go do tego przyzwyczaił. Więc trudno mu było uwierzyć w nagłą zmianę. Ale sądzę, że ta nowa wersja kolegi spodoba się mu bardziej :)
Nawet sobie nie chcę wyobrazić co czuła Sophie gdy zgasły wszystkie światła, a następnie zorientowała się że to wcale nie jest niewinna awaria. Podziwiam ją za to, że w ogóle pomyślała o zamknięciu drzwi, ja chyba schowałabym się w kat nadsłuchując podejrzanych dźwięków. Niklas chyba nie jest do końca poczytalny! Bo ok, rozumiem że jest lekko zdesperowany, ale są jakieś granice!
Na całe szczęście nie skończyło się to gorzej, a Sophie znalazła w Karoline wsparcie, czego wówczas bardzo potrzebowała. Dzięki temu dziewczyny zbliżyły się do siebie i kto wie, czy to nie jest początek przyjaźni :)
Halvor wrócił niespodziewanie i dowiedział się co się stało. Mimo wszystko, ja uważam że tym razem dobrze postąpił zapisując sobie numer do Niklasa. Postawmy się na jego miejscu. Sophie nie mówi mu żadnych szczegółów, nie chce słyszeć o żadnej policji ... jest zdesperowany, aby jej pomóc sądząc że to jedynie były, który nie może się pogodzić z odrzuceniem. Prawda niestety jest inna i bardzo mnie ciekawi jego reakcja na to, co pokazał mu Niklas. Jak również to, co jest owymi dowodami! ^^ Sophie sądzi, że przez to go straciła. Hmm ... nie mogę się doczekać rozwiązania tej "zagadki". Halvor nie zawiedź mnie ^^
Na początku to miał być jedynie układ, umowa dzięki której obydwoje skorzystają. Ale! Zbliżyli się do siebie niesamowicie i to już nie jest tylko przyjaźń. Oczywiście, że Halvor wówczas nie spał. Sądzę, że czuł to samo co Sophie i nie chciał się od niej odsuwać :) Czekam na dzień w którym obydwoje to zrozumieją!
PS. Zapraszam na nowość u Nati ;)
Halvor z każdym kolejnym rozdziałem skrada moje serce coraz bardziej <3 Jego troska i ciągłe telefony do Sophie bardzo mnie rozczuliły. Koledzy z drużyny bardzo szybko zauważyli zmianę, jaka w nim zaszła, czemu nie trudno się dziwić. Choć na początku żaden z nich nie wiedział, co tę zmianę spowodowało ^^ Jednak Halvor rozwiał ich wszelkie wątpliwości :D I wielkie brawa dla niego, że zamiast imprezowania wolał zostać w pokoju i spędzić ten czas na rozmowie z Sophie. Dumna jestem! :D
OdpowiedzUsuńCo do Sophie... Wiedziałam, że Niklas ot tak nie da jej spokoju! Ale to co zrobił przeszło moje najśmielsze oczekiwania. Wyczekał, aż Sophie zostania sama w restauracji i spowodował odcięcie prądu. Ja bym tam zawału na miejscu dostała i nie byłabym w stanie ruszyć się do piwnicy, a co dopiero z niej wyjść i spotkać się z otwartymi drzwiami i z groźbą... Dlatego ją podziwiam! Choć co się strachu najadła to jej... Niestety :( Szczęście w tej całej sytuacji jest takie, że skończyło się "tylko" na tym, bo bałam się, że może się gdzieś tam czaić i zaatakować... Z takim to nigdy nic nie wiadomo!
Sophie postanowiła skorzystać z propozycji Halvora i udała się do jego mieszkania wcześniej dzwoniąc do Karoline. I bardzo dobrze zrobiła, bo obecność siostry skoczka zdecydowanie wyszła jej na dobre :) Znalazła w niej wsparcie i mogła się wygadać. Co prawda nie wyznała całej prawdy, jednak zrzuciła z siebie część ciężaru.
Halvor niespodziewanie wrócił wcześniej do kraju i zdziwiony zastał w swoim mieszkaniu siostrę i Sophie. Dowiedział się o całym zdarzeniu i dobrze, że w takiej sytuacji zapisał sobie numer Niklasa. Widać jak bardzo martwi się o dziewczynę i chce dla niej jak najlepiej. Ich kolejna wspólna noc w jednym łóżku, a raczej ten poranek i motyw z przytulaniem kompletnie mnie rozczulił <3 To naprawdę było urocze :)
Obydwoje stali się dla siebie bardzo ważni i może początkowo był to tylko czysty układ, ale z biegiem czasu to wszystko uległo zmianie i teraz są dla siebie naprawdę bliscy... Bardzo bliscy! :) Tylko, że żadne z nich nie chce się do tego głośno przyznać... Ale może z biegiem czasu ^^
Ta końcówka... Halvor wysłał Niklasowi wiadomość z prośbą o spotkanie i koniec końców dowiedział się prawdy, którą Sophie starała się przed nim ukryć. Tylko co jest owym wydarzeniem, którego tak wstydziła się dziewczyna?? Mam głęboką nadzieję, że Halvor pod wpływem swojej zmiany zachowa się po męsku i da sobie wszystko na spokojnie wytłumaczyć. Bo Sophie teraz nie potrzebuje dodatkowych kłopotów tylko wsparcia od niego... Także ja z niecierpliwością czekam na nowość :)
Pozdrawiam ;*
http://wysokie-nadzieje.blogspot.com/ zapraszam na rozdział dziesiąty ;*
Usuń