piątek, 7 września 2018

Rozdział 11


W momencie, gdy samolot znajduje się w końcu w powietrzu. Opieram głowę na oparciu fotela, wzdychając po cichu z powodu odczuwanej bezradności. Doskonale wiedziałem, że następne minuty lotu, będą się mi dłużyć w nieskończoność. Podsuwając przy okazji do głowy, same czarne scenariusze. Od wczesnego ranka, nie mogłem się pozbyć, nieznośnego poczucia niepokoju o Sophie. Które od momentu naszego pożegnania, zaczęło tylko przybierać na sile i zapewne będzie mi towarzyszyć do samego powrotu i ponownego zobaczenia jej osoby. Całej i zdrowej, uśmiechającej się w ten niepowtarzalny dla innych sposób.





Najzwyczajniej w świecie bałem się, że coś jej się może stać, podczas mojej nieobecności. Przez następne kilka dni, będzie zdana praktycznie tylko na siebie. Zbyt uparta i dumna, aby poprosić kogoś o pomoc. Skoro nawet moją chęć pomocy, przyjmowała z wielką niechęcią. Nie było mowy, żeby zaakceptowała ją z innej strony. To zwyczajnie nie leżało w jej naturze. Pełnej poczucia samodzielności i niezależności, czasem osiąganej niemal za wszelką cenę.






Niklas nadal nie dawał jej spokoju, próbując dopiąć swego. Coraz mocniej zirytowany brakiem, jakiejkolwiek reakcji na jego żądania ze strony dziewczyny. Przez co obawiałem się, że w końcu straci cierpliwość i postanowi wystosować ostrzejsze środki w drodze po osiągnięcie swojego celu. Mogące mieć dla niej bardzo przykre konsekwencje.





- Ziemia do Graneruda. Jesteś tu jeszcze w ogóle? - do rzeczywistości. Przywołuje mnie głos Andersa. Siedzącego obok. 
- Czego ode mnie chcesz? - pytam nieprzyjemnie. Nie mając ochoty na żadne rozmowy. Zwłaszcza z nim. Od samego początku kilkuletniej już znajomości, nie zapałaliśmy do siebie przesadną sympatią. 
- Liczę, że zaspokoisz w końcu naszą ciekawość. Kim była ta ładna brunetka, z którą się żegnałeś na lotnisku? Powstało już kilka opinii na ten temat, czkamy tylko na twoje potwierdzenie. Johann obstawia kogoś z rodziny, ale ten pocałunek tu nie pasuje. Daniel twierdzi, że to twoja dziewczyna, bo podobno ostatnio słyszał, że się z kimś od jakiegoś czasu spotykasz. Co jest, jeszcze bardziej absurdalną teorią od poprzedniej. Osobiście uważam, ze to kolejna poderwana na szybko przez ciebie dziewczyna, z którą spędziłeś ubiegłą noc. Tylko, że trafiła ci się wyjątkowo uparta i postanowiła cię pożegnać. Licząc na wielką miłość po powrocie, zgadza się? Powiedz, że wygrałem i dam ci spokój - patrzę na Fannemela z politowaniem. Mając serdecznie dość jego żałosnych komentarzy, odnośnie mojej osoby. Wiecznie się mnie czepiał i próbował grać mi na nerwach. Jednak tym razem role się odwróciły, przez co odczuwam, spore poczucie satysfakcji.
- Przykro mi, ale jesteś w błędzie. Sophie to rzeczywiście moja dziewczyna, z którą planuję poważną przyszłość. Także nici z twojej wygranej – ucinam temat. Uśmiechając się ironicznie w jego kierunku. Widząc przy okazji jego zdezorientowaną minę. Następnie zakładam słuchawki, puszczając głośno muzykę. Odcinając się tym samym od niego i wszystkich innych.




Stawiając pierwsze kroki na krakowskim lotnisku. Nie zwracam na nic większej uwagi. Szukając w kieszeniach swojego telefonu. Następnie dzwonię do Sophie, czekając z niecierpliwością, aż odbierze.
- Wszystko w porządku? - zaczynam na wstępie. Nie dając jej dojść do głosu. 
- Oczywiście, że tak. Halvor, widzieliśmy się niecałe pięć godzin temu. Co miało się przez ten czas zmienić? Naprawdę wszystko jest w porządku i nie musisz się o nic martwić. Skup się lepiej na swoich obowiązkach. Jak minął lot? - pyta z ciekawości. Jak zawsze myśląc o innych, zamiast o sobie. 
- Znośnie - przez następne minuty, opowiadam jej o szczegółach, którym przysłuchuje się ze sporym zainteresowaniem. Jakby naprawdę ją to interesowało. 
- Muszę niestety kończyć. Mam dziś sporo pracy w restauracji. Do usłyszenia - żegna się ze mną. W tym samym momencie, gdy zauważam kierującego się w moją stronę trenera.





- Halvor, nie wiem czy wiesz. Ale ciebie też obowiązują zasady, tak jak wszystkich. Dlaczego więc stoisz tutaj i rozmawiasz sobie przez telefon? Zupełnie mnie ignorując? Doskonale wiesz, że zawsze po przylocie przekazuję wszystkim wskazówki i wytyczne na nadchodzący weekend. Oczywiście ty, jak zawsze masz pilniejsze sprawy - patrzy na mnie z dezaprobatą. Nie dotarliśmy jeszcze do celu, a ja już u niego podpadłem. Jednak zupełnie zapomniałem o tej cholernej rozmowie. Bezpieczeństwo Sophie było dla mnie priorytetowe.
- Przepraszam, to naprawdę było coś ważnego. Obiecuję, że to się więcej nie powtórzy - miałem nadzieję, że uda mi się go udobruchać. Nie chciałem kłopotów z powodu takiej błahostki. 
- To moje pierwsze i ostatnie ostrzeżenie. Jeszcze jedno i wylatujesz z drużyny. Doskonale wiesz, że dałem ci tą szansę pod pewnymi warunkami. Radzę ci jej nie zmarnować, bo kolejnej nie będzie - kiwam głową z pokorą. Posłusznie dołączając do reszty drużyny w akompaniamencie ich uśmieszków. Przede mną, zapowiadał się trudny weekend. Szczególnie, że nie mogłem się na niczym skupić. Będąc myślami w Asker. Przy osobie, która stawała się dla mnie z dnia na dzień, coraz ważniejsza. 






Po zameldowaniu się w hotelu i rozpakowaniu potrzebnych mi rzeczy. Kładę się na łóżku, starając się przez chwilę odpocząć. Dzisiejsza podróż nad wyraz mnie wykończyła. Przez co, nie miałam na nic, ani ochoty, ani tym bardziej siły.
- Po kolacji, wybieramy się na małą rundkę po mieście. Idziesz z nami? - spoglądam na Roberta, z którym przyszło mi dzielić pokój. Czekającego z wyczekiwaniem na moją odpowiedź.
- Raczej sobie odpuszczę. Mam inne plany – tłumaczę mu ze spokojem. Mając zamiar, odbyć dłuższą rozmowę z Sophie. To będzie dużo ciekawsze zajęcie niż bezcelowe włóczenie się po świetnie znanym mi już miasteczku. 
- Z tobą naprawdę się coś stało. Nikt cię tutaj nie poznaje. Czyżby widmo odsunięcia na dobre od drużyny. Rzeczywiście na ciebie podziałało? - zastanawia się na głos. Patrząc na mnie przenikliwym spojrzeniem. 
- Każdy musi kiedyś dorosnąć. Nawet ja - odpowiadam mu, cytując niedawno usłyszane słowa. Moja zmiana zachowania, była coraz bardziej dla wszystkich widoczna. Choć jeszcze kilka tygodni temu, było to nie do pomyślenia. Powoli zaczynałem się z niej cieszyć. Powrót na właściwe tory, to zdecydowanie najlepsza rzecz, jaka mi się przytrafiła w ostatnim czasie. Zaczynałem odzyskiwać równowagę i na nowo uczuć się panować nad swoim życiem, co dawało mi spore powody do optymizmu. 






- Ta kontrola, naprawdę przestaje być zabawna. Dzwonisz niemal, co chwilę. Czy wy tam przypadkiem, nie macie nic do zrobienia, że masz tyle wolnego czasu? - mimowolnie się uśmiecham. Słysząc zirytowany głos mojej udawanej dziewczyny.
- Moje obowiązki, zaczynają się od jutra - mówię z zadowoleniem. Nie potrafiąc przestać się z nią droczyć. 
- Więc się czymś zajmij, bo zrobiłeś się strasznie upierdliwy. Nie mam od ciebie, ani chwili spokoju - mimo że, starała się zachować poważny ton głosu. Doskonale wiedziałem, że wcale tak nie myślała. Nuta rozbawienia towarzysząca wypowiedzianym przez nią słowom, wyraźnie to sugerowała.
- Nic nie poradzę na to, że za tobą tęsknię. Poza tym nie mam, co robić. Zabroniłaś mi wszystkich rozrywek, więc teraz sama dotrzymuj mi towarzystwa - żalę się żartobliwie.
- Naprawdę jesteś nieznośny – wzdycha głośno z niezadowoleniem. 
- Taki już mój urok, kochanie - specjalnie akcentuję ostanie słowo. Przez co zaczynamy się, obydwoje głośno śmiać.





💓💓💓💓💓💓💓💓💓






W dość już późny sobotni wieczór, gdy za oknami od dobrych kilkunastu minut, panowała prawdziwa ulewa z towarzyszącym jej, dość silnym wiatrem. Mknącym żwawo po opustoszałych ulicach. Nie zachęcając przy tym nikogo do wyjścia na zewnątrz. Kończę sprzątać jeden z ostatnich stolików, znajdujących się w restauracji. Poleruję starannie jego drewniany blat, aż do uzyskania połyskującego efektu. Następnie rozkładam na nim, świeżo wyprany i wyprasowany dzisiejszego poranka obrus. Całość dekorując bukietem kwiatów, włożonych do szklanego wazonu i zapachową świecą. Dodając tym samym, trochę elegancji do wystroju tego podniszczonego przez czas wnętrza.






Ostatni goście, opuścili restaurację prawie godzinę temu. Bez przeszkód więc, mogłam wziąć się za rutynowe porządki, które wykonywałam niemal codziennie po zamknięciu lokalu. Nie chcąc, odkładać tego na następny dzień.
Mimo zmęczenia, uśmiech zadowolenia nie schodził mi z twarzy. Od lat nie było w końcu tu tylu osób, co podczas dzisiejszego dobiegającego już końca dnia. Nie miałam pojęcia, co spowodowało tak nagły wzrost popularności tego miejsca, ale nie miałam zamiaru w żadnym wypadku narzekać. Chciałam wykorzystać, zapewne chwilowy napływ klientów. Najlepiej, jak tylko potrafiłam. Poprawiając tym samym, choćby w minimalny sposób, stan mojego budżetu. Poza tym, dzięki większej ilości pracy, nie miałam czasu na zamartwianie i zastanawianie się, jak rozwiązać sprawę z Niklasem. Nie odczuwałam także, aż takiej tęsknoty za Halvorem. Której dość spore nasilenie, wciąż było dla mnie czymś zdumiewającym. W życiu bym nie podejrzewała, że będzie mi, aż tak bardzo brakować jego osoby. Jego widoku, naszych rozmów, czy chociażby głupiego słowa "dobranoc", jakie zawsze wypowiadał na pożegnanie po naszych wieczornych spotkaniach. Wczorajszego dnia, nie miał za wiele dla mnie czasu. Tak samo, jak dzisiaj. Doskonale to jednak rozumiałam. Potajemnie przed wszystkimi, ściskając kciuki za jego, jak najlepszy wynik w jutrzejszych zawodach. 





- Sophie, poradzisz sobie już z resztą rzeczy sama? Chciałabym wyjść dziś trochę wcześniej i przygotować coś na jutrzejszy przyjazd córki z rodziną. Wiesz, że Elinor i Mats uwielbiają to czekoladowe ciasto, na które dałaś mi kiedyś przepis. Skoro w domu, nie często mają okazje je skosztować. To niech przynajmniej u babci skorzystają - odwracam się w stronę Therese, słysząc jej prośbę. Kompletnie zapomniałam, że spodziewa się długo wyczekiwanych przez siebie gości. W innym przypadku już dawno, namówiłabym ją do zakończenia na dziś pracy. Zdecydowanie się jej to należało.
- Oczywiście. Możesz spokojnie wracać do domu. Pozdrów od mnie wszystkich i w pełni skorzystaj z wolnego dnia. Ja sobie tutaj ze wszystkim poradzę. Do zobaczenia w poniedziałek - żegnam się z nią. Przytulając do niej lekko. Często zazdrościłam jej wnukom takiej babci, o której sama zawsze marzyłam. Była wspaniałą kobietą. Tym bardziej cieszyłam się, że spędzi trochę czasu z bliskimi. Z którymi niestety, nie widywała się za często. Jej córka zaraz po ślubie, wyprowadziła się wraz z mężem na drugi koniec kraju. Zadomawiając się tam na dobre, co wywołało spory smutek u jej rodzicielki. Czasami miałam wrażenie, że Therese nadal do końca się z tym nie pogodziła. Robiąc wyłącznie dobrą minę do złej gry. 






Kończąc zmywanie podłogi, nagle zupełnie niespodziewanie. W całej restauracji gaśnie światło. Pogrążając budynek w nieprzeniknionej ciemności. Dopóki moje oczy nie przyzwyczają się do nowej sytuacji. Stoję w jednym miejscu, zupełnie sparaliżowana. Tracąc jakąkolwiek orientację. Biorę głęboki wdech, starając się nie wpadać w panikę. Zakładając, że to przez aurę panującą za oknem. Nastąpiła chwilowa, przerwa w dostawie energii elektrycznej. Co nie kiedy, już się przecież zdarzało. Gdy mój wzrok, zaczyna rozróżniać jakieś kontury. Powoli i spokojnie, aby się o nic nie potknąć. Podchodzę do okna, sięgając po telefon znajdujący się na parapecie, gdzie wcześniej go odłożyłam. W obecnej chwili, był moim jedynym źródłem światła.
Wyglądając przez szklaną szybę, zauważam jedną dość niepokojącą rzecz. Uliczne latarnie paliły się, tak jak zwykle. Także w budynkach stojących po przeciwnej stronie ulicy oraz domach w oddali. Wszystko wyglądało w porządku. W niemal każdym oknie, dostrzegałam poświatę zapalnego światła. Tylko tutaj, było coś nie tak. Widocznie mój pech, znowu dał o sobie znać.





Za pomocą telefonu, oświetlam sobie drogę do piwnicy. Gdzie znajdowała się skrzynka z bezpiecznikami. Będąc przekonana, że to one ponoszą winę za brak prądu. Pokonuję z ogromną uwagą, dość strome schody. Licząc, że za chwilę wszystko wróci do normy i będę mogła ze spokojem udać się do swojego mieszkania. Odpoczywając przy rozpoczętej wczorajszego wieczoru książce.







Dlatego też, przeżywam spory szok w momencie, gdy zauważam, że wszystko z nimi w porządku. Każdy z nich, znajdował się we właściwej pozycji. To na pewno nie one, spowodowały tą awarię.
W sekundę, ogarnia mnie strach i bardzo złe przeczucie. Które nie pozwala mi racjonalnie myśleć. Podsuwając do głowy, jedynie najgorsze myśli.






Przypominam sobie o ostatnich groźbach Niklasa. W tym te z dzisiaj, że zabawa dopiero się rozpocznie. Dochodzi do mnie okropna świadomość, że to pewnie on jest odpowiedzialny za odcięcie mnie od prądu. Być może od dłuższego już czasu, czaił się gdzieś w pobliżu i czekał na dogodny moment, aż będę sama. Aby bez żadnych przeszkód, rozpocząć realizację swojego chorego planu. Wyraźnie go nie doceniłam. W pośpiechu biegnę niemal na oślep z powrotem na górę. Mając w pamięci, że drzwi od restauracji są nadal otwarte. Nie zamknęłam ich po wyjściu Therese. Czując się w pełni bezpiecznie, co było kompletnie złudne. Za nic nie mogłam pozwolić mu, aby znalazł się w środku. Wiedziałam już, że jest nieobliczalny i zdolny nawet do zrobienia mi krzywdy. Na nieszczęście praktycznie w połowie schodów, potykam się i upadam, raniąc się dotkliwie w lewą dłoń. Nie zważam jednak, ani na nią, ani na ból kolana. Myśląc jedynie o jak najszybszym zaryglowaniu drzwi.






Gdy udaję mi się w końcu przy nich znaleźć. Widzę, że są otwarte na oścież, a silny wiatr tłucze nimi raz po raz o futrynę. Bojąc się, że się spóźniłam i ktoś jest już w środku. Zaczynam wybierać numer alarmowy z zamiarem zawiadomienia policji. Nie mając zamiaru tym razem odpuścić. Tego było stanowczo za wiele. Przez urojenia Niklasa, stałam się kłębkiem nerwów. W dodatku, posunął się stanowczo za daleko.





Przed zadzwonieniem, powstrzymuje mnie jednak biała, dość sporej wielkości prostokątna koperta. Leżąca na progu wejścia.
Sięgam po nią niepewnie. Przeczuwając, że nie zawiera ona w sobie niczego dobrego. W przypływie odwagi, rozrywam ją w końcu. Przebiegając wzrokiem po wydrukowanych na niej słowach. Czując, że to wszystko zaczyna przypominać, jakiś kiepski koszmar. Z którego za nic, nie mogę się obudzić. Z niedowierzaniem, czytam wiadomość jeszcze raz, ale treść nie zmienia się, ani o jedno słowo.






„ Wiedzę, że nadal nie potrafisz podjąć właściwej decyzji. Może dzisiejsze wydarzenie ci w tym pomoże, bo to dopiero początek. Jeśli w twoim postępowaniu, nadal nic się nie zmieni. Cała Norwegia przekona się, że potrafisz być bardzo niegrzeczną dziewczynką. Naprawdę tego chcesz, Sophie? Żeby każdy poznał twoją gorszą stronę? Pamiętaj, że jesteś tylko moja i nigdy się ode mnie nie uwolnisz. Nie radzę ci więc, nikomu o niczym mówić. Inaczej bardzo gorzko tego pożałujesz.
PS. Dołączam ci taki mały przedsmak tego, co może wejść w posiadanie wszystkich twoich znajomych. Jeśli nadal będziesz ze mną tak nieładnie pogrywać. Poza tym, bardzo do twarzy ci w tym czerwonym sweterku...”





Na podłogę wysypuje się reszta zawartości koperty. Przyprawiająca mnie o wstyd i obrzydzenie do samej siebie. Byłam taka głupia, za co teraz przyszło mi płacić.
Trzęsąc się cała z nerwów. Oglądam się nerwowo za siebie, jakbym miała spotkać tam Niklasa. Dostrzegam jednak, jedynie nieprzeniknioną ciemność. Mimo wszystko, nie pozostawiało to złudzeń, że musiał mnie dziś obserwować. Nie było innego wytłumaczenia na to, skąd wiedział, w co byłam ubrana. Teraz zapewne, napawał się gdzieś moim strachem i poczuciem, że ma mnie w garści. Traciłam powoli nadzieję, że wszystko się jakoś ułoży. Czułam, że prędzej czy później będę musiała spełnić jego warunki. Po raz kolejny, zamieniając swoje życie w prawdziwe piekło.





Doskonale wiedząc, że nie mogę tu zostać, ani sekundy dłużej. Zamykam drzwi od restauracji z głośnym trzaskiem. Upewniając się dwa razy, że na pewno są zamknięte. Następnie udaję się do swojego mieszkania. Zapalając kilka świec, w świetle których pakuję, najpotrzebniejsze mi rzeczy. Szukając w pośpiechu kluczy otrzymanych od Halvora. Mając nadzieję, że przeczekam bezpiecznie w posiadanym przez niego mieszkaniu czas, jaki pozostał do jego powrotu. O resztę, będę się martwiła potem. Teraz chciałam tylko, jak najszybciej zniknąć z tego miejsca.





Dopiero znajdując się w spokojnym i cichym wnętrzu, znanego mi już mieszkania. Pozwalam sobie na głośny płacz, pełen bezsilności i poczucia zupełnej bezradności. Osuwam się na podłogę w niewielkim korytarzu. Nie potrafiąc zapanować nad swoją histerią. Nie mogłam zrozumieć, dlaczego to właśnie na mnie, los postanowił się, aż tak uwziąć. Najpierw odbierając mi rodzinę, a teraz stawiając na mojej drodze Niklasa zmieniającego się w szalonego prześladowcę. Byłam tym wszystkim wykończona. Nieustannymi problemami i strachem o własne bezpieczeństwo. Czułam się po prostu załamana.





W przypływie desperacji, szukam numeru Karoline. Wiedząc, że jest właściwie jedyną osobą, do której mogę się teraz zwrócić. Nie chciałam być sama, jednocześnie nie byłam przekona, czy powinnam mieszać w swoje problemy siostrę Halvora. Dopiero, co się w końcu poznałyśmy. Jakby tego było mało, perfidnie ją okłamywałam, udając dziewczynę jej brata. Nie miałam prawa, wykorzystywać jej, jeszcze bardziej.






Mimo targających mną wątpliwości, dzwonię w końcu do niej. Wsłuchując się w sygnał połączenia. Czekam cierpliwie, aż odbierze.
- Słucham - słyszę jej niepewny głos. Zapewne z powodu niewiedzy z kim rozmawia.
- Z tej strony, Sophie. Przepraszam, że dzwonię tak późno. Mogłabyś się jednak ze mną spotkać? - pytam płaczliwym tonem, którego nie potrafię niczym powstrzymać.
- Sophie? Co się stało? Ty płaczesz? - zasypuje mnie pytaniami. Będąc wyraźnie zdenerwowana i nie do końca rozumiejąca, co tak właściwie się dzieje. 
- To nie jest rozmowa na telefon - wychlipuję tylko, będąc w coraz gorszym stanie.
- Gdzie jesteś? - niemal od razu podaję jej te informacje. Błagając w myślach, aby mnie niczym nie zbyła. 
- Niedługo będę. Obiecuję - zapewnia mnie. Po czym nasze połączenie, zostaje przerwane.






💓💓💓💓💓💓💓💓💓





Żegnając się ze starszym taksówkarzem. Wyciągam swoją niewielką walizkę z bagażnika jego samochodu. Podążam następnie z nią w stronę budynku, gdzie znajdowało się moje mieszkanie. Ciesząc przy tym, że sztab nie miał nic przeciwko mojej prośbie i pozwolono mi wrócić już dzisiaj do Norwegii. Bez konieczności czekania do jutra na resztę drużyny. Dzięki czemu, mogłem spędzić jutrzejszy dzień z Sophie. Nie mając nic innego w planach. Strasznie się za nią stęskniłem, podczas tych ostatnich czterech dni. I choć wiedziałem, że teraz takie rozłąki będą nam towarzyszyły, niemal każdego tygodnia. Nie zamierzałem się nad tym dziś więcej zastanawiać.
Marzyłem jedynie o prysznicu i pójściu spać. Dzisiejszy konkurs i nieplanowany powrotny lot, dały mi mocno w kość. Choć nie do końca, byłem usatysfakcjonowany z dwudziestego czwartego miejsca, jakie zająłem. Pocieszałem się tym, że przynajmniej awansowałem do drugiej serii i zdobyłem pierwsze punkty. Biorąc pod uwagę ostanie zawirowania, jakich doświadczyłem. Brak optymalnej formy i tryb życia, jaki jeszcze do niedawna prowadziłem. Był to naprawdę przyzwoity wynik. Oraz perspektywa dająca nadzieję, że z czasem będzie zdecydowanie lepiej. 





Praktycznie od samego rana miałem wrażenie, że nie wszystko u Sophie jest w porządku. Choć w ciągu naszej porannej rozmowy, kilkukrotnie zapewniała, że nic się nie dzieje. Doskonale słyszałem, że miała dziwnie zmartwiony i zmęczony głos. Jakby nie przespała, ani minuty podczas ubiegłej nocy. Nie dawało mi to po prostu spokoju.





Przekręcam klucz w zamku. Otwierając drzwi od mieszkania. Mrużąc ze zdziwieniem oczy, gdy zauważam światło palące się w kuchni. Byłem pewien, że przed wyjazdem wszystko powyłączałem.
Udaję się więc wprost do niej. Zauważając swoją siostrę, siedzącą przy stole. Nic z tego nie rozumiałem. Nie miałem pojęcia, skąd się ona tutaj w ogóle wzięła.





- Karoline, co ty tutaj robisz? - pytam kompletnie zaskoczony jej obecnością, wyrywając ją z głębokich rozmyślań. Odwraca się gwałtownie w moją stronę z niezrozumieniem wypisanym w oczach. 
- O to samo, mogłabym zapytać ciebie. Miałeś wrócić dopiero jutro po południu, jak zawsze. Skąd się więc tutaj wziąłeś? Kilka godzin po zakończeniu zawodów - wydawało mi się, że moja obecność jest jej bardzo nie na rękę. Coś tutaj wyraźnie nie grało.
- Poprosiłem trenera o wcześniejszy powrót. Zgodził się i oto jestem. Lepiej mi powiedz, dlaczego to ciebie tu spotkałem. Powinnaś być przecież w domu. Pokłóciłaś się z rodzicami? - choć ten pomysł był absurdalny. Nic innego, nie przychodziło mi do głowy.





- Halvor, usiądź. Musimy porozmawiać. Stało się coś, o czym nie wiesz. Nie chciałyśmy ci mówić, abyś w spokoju, mógł się skupić na konkursie - słysząc te słowa, ogarnia mnie poczucie przerażenia.
- Chodzi o Sophie, tak? Coś się jej stało? Gdzie ona jest? Karoline, powiedz mi, bo za chwilę oszaleję - zaczynam panikować. Żądając od siostry jakichś wyjaśnień.
- Uspokój się. Sophie jest w salonie. Niedawno w końcu zasnęła. Na szczęście, nic się jej poważnego nie stało. Ale nadal jest przerażona, wczorajszymi wydarzeniami - przez następne minuty, słucham o wszystkim, co spotkało moją rzekomą dziewczynę. Nie mogąc uwierzyć, że Niklas odważył się posunąć do czegoś takiego. Tym razem, nie miałem zamiaru pozwolić, aby uszło mu to płazem. Nadszedł najwyższy czas, aby zrobić z nim porządek.
- Dziękuję, że z nią zostałaś i zajęłaś. Naprawdę jestem ci bardzo wdzięczny - gdyby nie moja siostra. Sophie mogłaby się do reszty załamać. Czego żadne z nas by nie chciało. 
- Nie masz za co. Wiesz, że bardzo ją polubiłam i w żadnym wypadku, nie mogłabym jej zostawić samej w takiej sytuacji. Musimy jednak, coś zrobić z tym jej byłym chłopakiem. On jest zdolny do wszystkiego. Niestety nie udało mi się jej namówić, aby złożyła zawiadomienie na niego na policję. Twierdzi, że nie może tego zrobić. Nie chce jednak powiedzieć, dlaczego. Może ty wiesz, o co chodzi? - kręcę przecząco głową. Mimo wszystko czułem, że Sophie czegoś mi nie mówi. Czegoś, co powstrzymuje ją przed zawiadomieniem służb o tym, że jest nękana i prześladowana przez byłego chłopaka.
- Porozmawiam z nią. Może mnie się uda, przekonać ją do zmiany zdania - posyłam Karoline uspokajający uśmiech. Nie chcąc, aby i ona nieustannie zamartwiała się tą sprawą.
- Mam taką nadzieję. Sophie naprawdę jest w nie najlepszym stanie. Wygląda na zupełnie rozbitą. Pójdę się położyć. Jutro od samego rana mam zajęcia. Dobranoc - żegna się ze mną. Po czym znika za drzwiami pokoju, który kilka dni wcześniej zajmowała Sophie.





Wchodzę po cichu do salonu. Zauważając pogrążoną we śnie dziewczynę. Przykrytą ciepłym kocem. Podchodzę do niej bliżej, odgarniając delikatnie z jej twarzy kosmyk włosów.
Przyglądając się jej przez dłuższą chwilę. Uświadamiam sobie, jeszcze mocniej jaka jest bezbronna i wrażliwa. Doskonale wiedziałem, że można ją było bardzo łatwo zranić. Co ten podły typek z premedytacją wykorzystywał.
Gładzę delikatnie jej zabandażowaną dłoń. W myślach dziękując, że nie stało się jej nic poważniejszego. Wiedziałem, że muszę ją chronić przed Niklasem. Choćby wbrew jej woli. Sama w życiu sobie z nim nie poradzi. Była na to za delikatna. 
To w głównej mierze dlatego, waham się tylko przez chwilę. Po czym łamiąc daną jej obietnicę, że będziemy szanować swoją prywatność. Sięgam po jej telefon. Przepisując do swojego numer Niklasa. Następnie odkładam go bezszelestnie na miejsce. Robiłem to dla jej dobra. Musiałem w końcu, skończyć tą jego pozbawioną sensu grę. Zanim nie będzie na to za późno. 





Biorę delikatnie Sophie na ręce z zamiarem przeniesienia jej na łóżko. Z nadzieją, że jej nie obudzę. Nie miałem zamiaru, pozwolić jej na spędzenie nocy na tej niewygodnej do spania kanapie. Niestety po zrobieniu kilku kroków, zauważam że otwiera oczy i przygląda mi się z zupełnym zdezorientowaniem.
- Halvor? Co ty tutaj robisz? Która jest w ogóle godzina? - pyta zaspanym głosem. Wciąż nie do końca obudzona. 
- Wróciłem wcześniej, ale to teraz nie ważne. Spróbuj ponownie zasnąć. Porozmawiamy rano - mówię, gdy kładę ją na swoje łóżko. Przykrywając dokładnie kołdrą. Całując przy tym delikatnie w czoło.





Wiedziałam, że ze względu na obecność Karoline, znowu będziemy musieli spać razem. W innym przypadku, moja siostra mogła by nabrać podejrzeń, co do naszego związku. Dlatego kładę się na swojej połówce. Starając zachować, jak największą odległość od Sophie. Nie chcąc, aby jutro poczuła się niezręcznie. Po chwili jednak, sama robi coś, czego bym się za nic po niej nie spodziewał.





- Dobrze, że już jesteś. Tęskniłam - nie do końca świadomie. Błądząc na granicy jawy i snu. Przesuwa się bliżej. Ufnie się we mnie wtulając. Moment później, ponownie zapadając w głęboki sen.
Będąc kompletnie zaskoczony jej poczynaniami. Sam także obejmuję ją lekko. Odczuwając zupełnie niespodziewanie i bez żadnego powodu. Poczucie spokoju i złudnego szczęścia. Coś identycznego poczułem już kiedyś przy Astrid. Co wcale nie było pocieszającą myślą. Byłem jednak, zbyt zmęczony, aby się nad tym zastanawiać. Niedługo potem sam zapadam w sen. Mimo wszystko podświadomie, wciąż wyczuwając. obecność Sophie tuż przy mnie.






💓💓💓💓💓💓💓💓💓





Budzę się rano w zadziwiająco dobrym nastroju. Szczególnie biorąc pod uwagę ostatnie wydarzenia. Otwieram oczy, dostrzegając że wcale nie znajduję się na kanapie w salonie, a w sypialni Halvora. Na dodatek w jego objęciach. Dopiero teraz dochodzi do mnie, że coś co wzięłam wcześniej za zwykły sen. Wydarzyło się naprawdę.
Wykorzystując to, że chłopak śpi. Pozwalam sobie na pozostanie w jego ramionach, jeszcze przez chwilę, przybliżając się przy okazji bliżej do niego. Czując się bezpiecznie i właściwie. Jakby to właśnie było moje miejsce, którego od dawna szukałam. Przez jeden krótki moment, chciałabym aby tak wyglądała większość naszych poranków. Co oczywiście było czymś nierealnym i niemożliwym do spełnienia.
Wiedziałam, że popełniam spory błąd. Nie powinnam była, aż tak się do niego przywiązywać. Doskonale wiedząc, że nasz układ prędzej czy później się zakończy. Pozostawiając mnie wyłącznie z wspomnieniami naszych wspólnych chwil.





- Halvor, wstawaj! Dość tego lenistwa. Zrobiłam śniadanie - niespodziewanie Karoline pojawia się w drzwiach. Uśmiechając radośnie. Zawstydzona jej obecnością. Podnoszę się w pośpiechu na równe nogi, budząc przy okazji jej brata.
- Musisz się od samego rana wydzierać? Zacznijmy w ogóle od tego, że się puka. Jak chcesz do kogoś wejść. Kiedyś naprawdę, narobisz sobie przez coś takiego problemów - Halvor podnosi się zadziwiająco szybko z łóżka. Jakby od dłuższego już czasu, wcale nie spał. Ale przecież to było niemożliwe. Gdyby tak było już dawno by wstał, a nie nadal mnie do siebie przytulał. To nie miało zwyczajnie sensu.
- Cholera, przepraszam. Kompletnie zapomniałam, że pewnie śpicie razem. Naprawdę mi głupio - dziewczyna znika w pośpiechu. Zamykając za sobą głośno drzwi.





- Wiesz, że musimy ze sobą poważnie porozmawiać? - słyszę pytanie Halvora, gdy próbuję dołączyć do Karoline. Zupełnie nie wiedząc, jak powinnam się zachować. 
- Wiem. Możemy jednak zrobić to później, gdy będziemy sami? - próbuję odciągnąć w czasie tę rozmowę.
- Zgoda. Idziemy na to śniadanie? - kiwam głową na znak zgody. Udając się do kuchni.





Po wspólnie zjedzonym posiłku przez naszą trójkę. Podczas którego, staraliśmy się rozmawiać ze sobą, wyłącznie na jakieś lekkie tematy. Widzę, jak Karoline szykuje się do wyjścia. Korzystając z okazji, postanawiam jej podziękować za wszystko, co dla mnie zrobiła w ciągu ostatnich dwóch dni.
- Jestem ci bardzo wdzięczna za pomoc. Gdyby nie ty. Na pewno nie udałoby mi się uspokoić - przygląda mi się z zaskoczeniem.
- Mówiłam ci już tyle razy, że naprawdę nie masz za co dziękować. Dla mnie to była przyjemność, spędzić z tobą ten czas. Liczę, że niedługo to powtórzymy. Tylko w dużo lepszych okolicznościach - uśmiecha się do mnie, przytulając lekko do siebie.
- Jesteś naprawdę wspaniałą osobą. Cieszę się, że miałam okazję cię poznać - od czasu przyjaźni z Inge. Nie miałam nikogo, komu mogłabym się wygadać. Aż do teraz.
- Ja chyba, jeszcze bardziej się cieszę. Nie dość, że poznałam cudowną osobę, to na dodatek, dzięki tobie zaczynam odzyskiwać brata. Dlatego to ja powinnam, podziękować tobie. Jesteście dla siebie stworzeni, a wasz dzisiejszy widok razem. Tylko mnie w tym upewnił - czuję się strasznie głupio, słysząc te słowa. Wiedząc, że kiedyś bardzo ją rozczarujemy.
- Do zobaczenia. Miłego dnia - żegnam się z nią w końcu.
- Nawzajem - odpowiada mi, zamykając za sobą drzwi.





Wracam do kuchni. Siadając naprzeciwko zamyślonego Halvora. Próbując tym samym , zwrócić na siebie jego uwagę. 
- Mógłbyś pojechać ze mną do restauracji? Muszę zadzwonić po jakiegoś elektryka, aby oszacował co się tak właściwie stało i powiedział mi, ile zajmie naprawa. A nie chciałabym, być tam sama - proszę go.
- Oczywiście, że razem się tam wybierzemy. W życiu nie puściłbym cię teraz nigdzie samej. Jednak najpierw, powinniśmy odwiedzić posterunek policji. Sophie, odcięcie prądu, pogróżki. To już nie są żarty - wiedziałam, że będzie nalegał. Tak samo, jak jego siostra. Ja jednak, choć bardzo chciałam. Nie mogłam się na to zgodzić. Inaczej w mgnieniu oka, Niklas spełniłby groźby, których obawiałam się najbardziej.
- Żadnej policji. Znajdę inne rozwiązanie tej chorej sytuacji - odpowiadam mu cicho, dostrzegając gniew w jego oczach.
- Niby jakie? Będziesz czekać, aż wykończy cię psychicznie? Albo stanie się coś, jeszcze gorszego? - uderza ze złością w blat stołu. Podnosząc się od niego. Następnie znikając w dalszej części mieszkania. Czułam, że był na mnie wściekły. Jednak ja nie potrafiłam, ani ulec jego prośbom, ani wyznać całej prawdy. Dzięki której, być może spojrzałby na to wszystko z innej perspektywy.





Droga do restauracji, upływa nam w grobowej ciszy. Przez co, moja nienawiść do Niklasa, przybiera tylko na sile. Nie dość, że przez niego poniosę kosztowny wydatek naprawy i przywrócenia prądu do lokalu i mieszkania. Przez kilka dni restauracja będzie zamknięta, co oznacza brak zysku i kolejne problemy ze spłatą długów. To w dodatku moje relacje z Halvorem, zaczynają się psuć. Najgorszego było jednak, że są to jedynie konsekwencje mojej naiwności sprzed lat.





Wysiadam z samochodu, nie czekając na mojego towarzysza. Który i tak nie był skory do rozmowy ze mną.
Zapinam swoją kurtkę, czując przenikający chłód. Przy okazji, szukając kluczy od restauracji. Wchodząc na niewielkie schody, prowadzące do niej. Zamieram w jednym miejscu z szokiem wypisanym na twarzy. Przed samymi drzwiami stał Niklas z szyderczym uśmiechem. Spanikowana jego niespodziewaną obecnością, odwracam się za siebie, wpadając na Halvora. Który opiekuńczo obejmuje mnie ramieniem.





- Myślałem, że jednak zmądrzałaś, Sophie. Wysyłając mi tą wiadomość z prośbą o spotkanie. Ale się kolejny raz pomyliłem. Widzę, że naprawdę chcesz się doigrać - Niklas patrzy na mnie, niemal z furią wypisaną w oczach. Zapewne z tego powodu, że znajduję się w objęciach innego. 
- Niczego ci nie wysyłałam. Nie mam pojęcia, o czym ty w ogóle mówisz. Niklas, proszę cię. Zostaw mnie w spokoju. Choćby ze względu na naszą wspólną przeszłość. Zapomnijmy o wszystkim i niech każde z nas pójdzie w swoją stronę - nie rozumiałam o jakiej wiadomości mówił. Przy okazji, próbuję przemówić mu do rozsądku. Nie przynosi to jednak żadnego rezultatu, a jedynie jego pełen rozbawienia śmiech.





- Sophie, czy ty naprawdę nie rozumiesz, że jesteś moja i tylko moja? Nigdy nie dam ci spokoju, bo należysz tylko do mnie. Sama to kiedyś powiedziałaś, nie pamiętasz już? Tym bardziej, że teraz sama prosisz o spotkanie. Zastanów się, czego ty chcesz - pozostaje głuchy na moje słowa. Nic do niego nie docierało. 
- To ja wysłałem tą wiadomość w jej imieniu. Czas sobie wszystko wyjaśnić. Na razie grzecznie cię proszę, abyś dał jej spokój. Jednak jeśli nie zrozumiesz, przestanie być tak miło - do naszej wymiany zdań, dołącza Halvor. Do reszty mnie szokując. W życiu bym nie podejrzewała, że zrobił coś takiego. Okropnie się na nim zawiodłam. 
- Proszę, proszę. Wielki obrońca w końcu przemówił. Tobie też zawróciła w głowie? W sumie nic dziwnego. Zawsze miała w sobie to coś. Radzę ci jednak odpuścić, bo prędzej czy później ona do mnie wróci, rozumiesz? - Niklas przejeżdża pożądliwym wzrokiem po moim ciele. Wywołując u mnie, jedynie uczucie mdłości i obrzydzenia.
- Sophie nigdy do ciebie nie wróci. Wbij sobie to w końcu do tej chorej głowy. Więcej już jej nie skrzywdzisz. Nie pozwolę ci na to. Ona niczym sobie nie zasłużyła na takie traktowanie - Halvor staje w mojej obronie. Widziałam, jak z każdą sekundą robił się, coraz bardziej wściekły i tracił panowanie nad sobą, co nie wróżyło niczego dobrego.
- Widzę, że i jego nabrałaś na tą swoją grzeczność, dobre maniery i przykładne wychowanie. Sophie, naprawdę ci nie wstyd, oszukiwać tak innych? Zapomniałaś już, że czasami potrafisz się nieźle zabawić? - mój były chłopak, uderza w bardzo niebezpieczne tony. Byłam pewna, że nic go nie powstrzyma przed ujawnieniem Halvorowi prawdy. Której miał nigdy nie poznać. 
- Nie rób tego, proszę - mówię ledwo słyszalnie. Czując, że grunt usuwa mi się spod nóg.
- Za późno. Dostałaś wystarczająco dużo czasu na powrót do mnie. Teraz twój chłoptaś i wszyscy inni. Przekonają się, co tak naprawdę potrafisz.
- Proszę, zobacz z kim tak naprawdę się związałeś - Niklas podaje Halvorowi swój telefon. Na ekranie którego, widnieją wszystkie dowody mojej kompromitacji i poniżenia. W tym momencie wiedziałam, że to koniec. Nic mi już nie pomoże. Nie zważając więc na nic, a przede wszystkim nie chcąc oglądać zawodu moją osobą w oczach Halvora. Otwieram drzwi od restauracji, wbiegając do środka. Zobojętniała na całą otaczającą mnie rzeczywistość. 





Rzucam się na łóżko w swoim mieszkaniu, zanosząc gorzkim płaczem. Spełnił się ten scenariusz, którego obawiałam się najbardziej. Byłam pewna, że Niklas po raz kolejny, odebrał mi ważną i bliską osobę, która zaczynała dla mnie znaczyć bardzo wiele. Byłam załamana i chciałam po prostu zniknąć, aby nigdy więcej, nie musieć spojrzeć komukolwiek w oczu. Czy zastanawiać się nad tym, co będzie dalej.

6 komentarzy:

  1. Mam nadzieję, że skomentuje to pierwsza 😀
    Chyba będę lecieć z komentarzem od początku, bo tak będzie łatwiej, więc zaczynamy od Halvora który w tym rozdziale zdobył moje serce w 100%! Po prostu jak czytałam, jak wydzwanial do Sophie i był taki zainteresowany, co u niej, a jak się o nią martwił. Błagam...jak długo będzie jeszcze udawał, że nic się nie dzieje? Przecież to początek miłości! Jak usłyszał, co Niklas zrobił Sophie podczas jego nieobecności to wariował w środku, nawet złamał zasadę i wtrącił się w jej prywatne życie wysyłając SMS do tego świra. I jak bronił dziewczyny! No mistrz i jestem pewna, że pomimo tego, że zobaczył coś o "niegrzecznej Sophie w tel" to i tak nie zmieni o niej zdania. Mam nadzieje, że pomoże jej się uporać z tym świrem!
    Sophie miała ciężko w tym rozdziale. Współczuję jej, bo jak czytałam jak te światła w restauracji zgasły i ta wiadomość od Niklasa, to aż mnie ciarki przeszły. Biedna musiała uciekać i znalazła pomoc u Karoline. W ogóle jak się ucieszyłam, że przytuliła się do Halvora 😀 to jest moja para! Ja im tak kibicuje, że to szok.
    A co do Niklasa, to jest żałosny. Życie mu się posypało i wyżywa się na innych, szukając ratunku, bo znalazł się w beznadziejnej sytuacji. Niech go zalatwi Halvor, policja czy ktokolwiek, bo gość mnie wkurza.
    Nieźle się tu wszystko rozwija, oczywiście zostawiasz mnie z burza myśli, bo końcówka mocna 😎
    Życzę dużo, dużo weny i pisz nam rozdział szybciutko, bo mam wrażenie, że Sophie wpadnie w depresje...A tu musi wpaść Halvor i powiedzieć, że jej pomoże.
    Pozdrawiam,
    N

    OdpowiedzUsuń
  2. Okej, postaram się żeby ten komentarz był jak najbardziej logiczny, ale niczego nie obiecuję. Nadal jestem pełna emocji po końcówce i ręce dosłownie mi się trzęsą.
    Zacznę może od Halvory, który po raz kolejny skradł moje serduszko ( co nie jest specjalnie trudne). Jest taki uroczy w tym, jak martwi się o Sophie, jak o nią dba. Miała mu tylko pomóc w odzyskaniu pozycji w kadrze, a teraz okazuje się, że chyba zaczyna przesadzać w drugą stronę. Bo nagle Halvor ma problemy nie dlatego, że imprezuje czy jest leniwy, ale dlatego, że nie może przestać myśleć o pewnej dziewczynie.
    Co oczywiście od razu zauważyli jego przyjaciele. I nie omieszkali stronić sobie żartów. Ale nie ma to tamto, Halvor wszystkich zaskoczył, bo w końcu związał się z jakąś dziewczyną na poważnie. I z poważną dziewczyną, co pewnie dla jego kumpli wydaje się być nierealne.
    Za to sam Halvor chyba w końcu doszedł do tego, że Sophie stała się dla niego naprawdę ważna, że może chciałby czegoś więcej niż tylko udawanego związku.
    Sama Sophie ma przerąbane. Przyznam, że jak czytałam o akcji w restauracji, to aż miałam ciarki. Naprawdę, świetnie to opisałaś. Dosłownie „widziałam” tę ciemność, słyszałam wiatr, stukające drzwi. Coś genialnego.
    Nie dziwię się, że Sophie się bała. Ale nie spodziewałam się, że poprosi o pomoc Karoline. Jednak cieszę się, że w końcu znalazła kogoś, komu może zaufać, zwierzyć się. Może przez przypadek znalazła prawdziwą przyjaciółkę.
    Nie jestem tylko przekonana, czy Halvor powinien umawiać się z Niklasem bez ustalenia tego z Sophie. Bo w ten sposób działał za jej plecami, a to nie fajne.
    Końcówka sprawiła, że jeszcze bardziej nie mogę doczekać kolejnego rozdział. To, że Niklas jest skończonym dupkiem to już wiemy. Biedna Sophie, jest teraz przekonana, że całe jej życie zostało zniszczone. Strasznie ciekawi mnie jednak, jak zareaguje Halvor. Po cichu liczę, że się nie wścieknie, że będzie chciał porozmawiać z Sophie.
    Ode mnie to tyle. Dużo weny życzę i z niecierpliwością czekam na kolejny rozdział.
    Pozdrawiam
    Violin

    OdpowiedzUsuń
  3. Oj ja to coraz mocniej kocham Halvora. On jest taki uroczy gdy sie tak zamartwia o Sophie. Te jego ciągłe telefony do dziewczyny mnie rozczuliły.
    Wydaje mi się że on już pomału zaczyna zdawać sobie sprawę że my na niej zwyczajnie zależy. Ja tylko nie wiem czemu Ty akurat z Fannemelka zrobiłaś takiego czepialskiego 😂😂😂
    Teraz czas na tą mniej przyjemną część.
    Niklas to po prostu nieobliczalny idiota. Gdy czytałam jak zgasło światło w restauracji miałam ciarki. Ja na jej miejscu chyba umarłabym ze strachu.
    Dobrze że Sophie zdecydowała się w końcu przenieść do mieszkania chłopaka. I że zadzwoniła po jego siostrę. Sama pewno by zwariowala.
    Nadal uważam że cokolwiek by kiedyś nie zrobiła powinna sama im o wszystkim opowiedzieć. Choć teraz na to już zwyczajnie za późno.
    Jestem pod wrażeniem że Halvor wysłał smsa temu dupkowi.
    I mam tylko nadzieję że teraz po tym jak poznał prawdę w dość nieciekawy sposób. Nie zawiedzie mnie. I nie będzie miał pretensji do Sophie. Tylko nadal będzie ja wspierał. A to wszystko jeszcze ich do siebie zbliży.
    Nie muszę dodawać co Ci zrobię za tą końcówkę?😂
    Dlatego błagam pisz szybko . Bo zwariuje.
    Pozdrawiam i czeeeeeekam.

    OdpowiedzUsuń
  4. Parę dni temu rzuciło mi się w oczy ogłoszenie kursu na szybkie czytanie. I teraz tak sobie myślę, po co byłoby mi takie coś potrzebne ... wystarczy, że czytam Twoje rozdziały ^^ Wręcz połykam słowo za słowem!
    Zacznę od Halvora. Większość jego myśli krąży wokół Sophie i wątpię, aby to miało jedynie związek z obawą o jej osobę. Jest dla niego ważna i z każdym dniem co raz bliska. Chce ją chronić nie wyobrażając sobie, aby cokolwiek złego mogło się jej stać. Co wcześniej mogłoby być nie do pomyślenia ^^ zresztą, reakcja kolegów mówi sama za siebie. Nie dziwię się Andersowi, że "obstawił" iż to kolejna panienka na noc. W końcu w ostatnim czasie Halvor go do tego przyzwyczaił. Więc trudno mu było uwierzyć w nagłą zmianę. Ale sądzę, że ta nowa wersja kolegi spodoba się mu bardziej :)
    Nawet sobie nie chcę wyobrazić co czuła Sophie gdy zgasły wszystkie światła, a następnie zorientowała się że to wcale nie jest niewinna awaria. Podziwiam ją za to, że w ogóle pomyślała o zamknięciu drzwi, ja chyba schowałabym się w kat nadsłuchując podejrzanych dźwięków. Niklas chyba nie jest do końca poczytalny! Bo ok, rozumiem że jest lekko zdesperowany, ale są jakieś granice!
    Na całe szczęście nie skończyło się to gorzej, a Sophie znalazła w Karoline wsparcie, czego wówczas bardzo potrzebowała. Dzięki temu dziewczyny zbliżyły się do siebie i kto wie, czy to nie jest początek przyjaźni :)
    Halvor wrócił niespodziewanie i dowiedział się co się stało. Mimo wszystko, ja uważam że tym razem dobrze postąpił zapisując sobie numer do Niklasa. Postawmy się na jego miejscu. Sophie nie mówi mu żadnych szczegółów, nie chce słyszeć o żadnej policji ... jest zdesperowany, aby jej pomóc sądząc że to jedynie były, który nie może się pogodzić z odrzuceniem. Prawda niestety jest inna i bardzo mnie ciekawi jego reakcja na to, co pokazał mu Niklas. Jak również to, co jest owymi dowodami! ^^ Sophie sądzi, że przez to go straciła. Hmm ... nie mogę się doczekać rozwiązania tej "zagadki". Halvor nie zawiedź mnie ^^
    Na początku to miał być jedynie układ, umowa dzięki której obydwoje skorzystają. Ale! Zbliżyli się do siebie niesamowicie i to już nie jest tylko przyjaźń. Oczywiście, że Halvor wówczas nie spał. Sądzę, że czuł to samo co Sophie i nie chciał się od niej odsuwać :) Czekam na dzień w którym obydwoje to zrozumieją!
    PS. Zapraszam na nowość u Nati ;)

    OdpowiedzUsuń
  5. Halvor z każdym kolejnym rozdziałem skrada moje serce coraz bardziej <3 Jego troska i ciągłe telefony do Sophie bardzo mnie rozczuliły. Koledzy z drużyny bardzo szybko zauważyli zmianę, jaka w nim zaszła, czemu nie trudno się dziwić. Choć na początku żaden z nich nie wiedział, co tę zmianę spowodowało ^^ Jednak Halvor rozwiał ich wszelkie wątpliwości :D I wielkie brawa dla niego, że zamiast imprezowania wolał zostać w pokoju i spędzić ten czas na rozmowie z Sophie. Dumna jestem! :D
    Co do Sophie... Wiedziałam, że Niklas ot tak nie da jej spokoju! Ale to co zrobił przeszło moje najśmielsze oczekiwania. Wyczekał, aż Sophie zostania sama w restauracji i spowodował odcięcie prądu. Ja bym tam zawału na miejscu dostała i nie byłabym w stanie ruszyć się do piwnicy, a co dopiero z niej wyjść i spotkać się z otwartymi drzwiami i z groźbą... Dlatego ją podziwiam! Choć co się strachu najadła to jej... Niestety :( Szczęście w tej całej sytuacji jest takie, że skończyło się "tylko" na tym, bo bałam się, że może się gdzieś tam czaić i zaatakować... Z takim to nigdy nic nie wiadomo!
    Sophie postanowiła skorzystać z propozycji Halvora i udała się do jego mieszkania wcześniej dzwoniąc do Karoline. I bardzo dobrze zrobiła, bo obecność siostry skoczka zdecydowanie wyszła jej na dobre :) Znalazła w niej wsparcie i mogła się wygadać. Co prawda nie wyznała całej prawdy, jednak zrzuciła z siebie część ciężaru.
    Halvor niespodziewanie wrócił wcześniej do kraju i zdziwiony zastał w swoim mieszkaniu siostrę i Sophie. Dowiedział się o całym zdarzeniu i dobrze, że w takiej sytuacji zapisał sobie numer Niklasa. Widać jak bardzo martwi się o dziewczynę i chce dla niej jak najlepiej. Ich kolejna wspólna noc w jednym łóżku, a raczej ten poranek i motyw z przytulaniem kompletnie mnie rozczulił <3 To naprawdę było urocze :)
    Obydwoje stali się dla siebie bardzo ważni i może początkowo był to tylko czysty układ, ale z biegiem czasu to wszystko uległo zmianie i teraz są dla siebie naprawdę bliscy... Bardzo bliscy! :) Tylko, że żadne z nich nie chce się do tego głośno przyznać... Ale może z biegiem czasu ^^
    Ta końcówka... Halvor wysłał Niklasowi wiadomość z prośbą o spotkanie i koniec końców dowiedział się prawdy, którą Sophie starała się przed nim ukryć. Tylko co jest owym wydarzeniem, którego tak wstydziła się dziewczyna?? Mam głęboką nadzieję, że Halvor pod wpływem swojej zmiany zachowa się po męsku i da sobie wszystko na spokojnie wytłumaczyć. Bo Sophie teraz nie potrzebuje dodatkowych kłopotów tylko wsparcia od niego... Także ja z niecierpliwością czekam na nowość :)
    Pozdrawiam ;*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. http://wysokie-nadzieje.blogspot.com/ zapraszam na rozdział dziesiąty ;*

      Usuń