Wpatruję
się z niedowierzaniem w klęczącego przede mną Niklasa. Patrzącego
na mnie z udawaną skruchą i niemą prośbą w oczach, abym
wysłuchała, co takiego ma do powiedzenia.
Gdy
ignorowałam jego telefoniczne i internetowe próby kontaktu ze mną.
Wyjątkowo nasilone w ostatnich dniach. Postanowił, zjawić się
osobiście. Zapewne
liczył, że w ten sposób coś ugra i uda się mu mnie udobruchać.
Byłam
pewna, że nadal ma mnie za tamtą łatwowierną dziewczynę, którą
poznał podczas nauki w szkole średniej. Potrafiącej puścić w
niepamięć, różne jego wybryki. Za pomocą jednego przepraszam i
kilku czułych słówek.
Miałam wrażenie, że to
wszystko co się dzieje, było wyłącznie kiepskim snem, z którego
za chwilę się obudzę. W tym tygodniu miałam, aż za nadto różnych
atrakcji i kolejne, nie były mi do niczego potrzebne.
Dlatego
też mój
wstyd
mieszał się z wściekłością i wzburzeniem. Nie miałam pojęcia,
co on sobie w ogóle wyobrażał. Odgrywając to żałosne
przedstawienie na oczach kilku, zupełnie obcych i postronnych osób.
Wywołując tym samym tanią sensację.
W końcu setki razy na
przestrzeni ostatnich miesięcy mówiłam mu, że między nami
wszystko skończone i nie chcę go znać.
Zbyt wiele w
przeszłości się przez niego wycierpiałam. Dając mu, aż nazbyt
wiele szans. Naiwnie się łudząc, że naprawdę mnie kochał i
byłam dla niego kimś wyjątkowym, co było kompletną bzdurą. Na
szczęście życie w końcu mnie nauczyło, że niektórzy nigdy się
nie zmienią i nie warto, tracić swojego czasu w oczekiwaniu na coś,
co nie nadjedzie.
Byłam wprost przekonana, że
pojawienie się tutaj Niklasa po takim czasie, jaki upłynął od
naszego rozstania. Nie było dziełem przypadku. Miał w tym wyraźnie
jakiś cel. Zapewne znowu, tracił grunt pod nogami i szukał
miejsca, gdzie mógłby bezpiecznie i ze spokojną głową. Przetrwać
kolejne zawirowania w jego życiu. Wywołane jego bezmyślnością.
To
zawsze ja, starałam się rozwiązywać wszystkie problemy, jakie
tylko spotykał na swojej drodze. Podsuwając mu gotowe rozwiązania,
niemal pod sam nos. Nie doczekując się za to, ani grama
wdzięczności.
Tym
razem jednak, nie miałam zamiaru dać się zwodzić i uwierzyć,
choćby w jedno jego
słowo.
Które będzie tylko następnym kłamstwem, wypowiedzianym z jego ust
w moim kierunku.
- W tej sekundzie masz wstać i
zakończyć tą szopkę - mówię ze złością. Patrząc na niego z
jawną nienawiścią. Przez nikogo innego, nie przepłakałam tylu
nocy. Czego
nigdy mu nie zapomnę i nie wybaczę.
-
Nie zrobię tego, dopóki nie zgodzisz się ze mną porozmawiać.
Sophie, proszę cię. Nie pamiętasz, ile razem przeżyliśmy?
Naprawdę po tym wszystkim, nie zasługuję nawet na kilka minut
rozmowy? - nie ustępuje, doprowadzając mnie na skraj irytacji. Od
zawsze był uparty i wyjątkowo upierdliwy. Widocznie w ostatnim
czasie, te cechy się jedynie u niego nasiliły.
- My od dawna,
nie mamy już o czym rozmawiać. Dlatego w tej chwili się podnieś i
opuść to miejsce. Zanim do reszty stracę cierpliwość - ponawiam
swoje żądanie, które zostaje zupełnie zignorowane. Jakby Niklas,
był zupełnie głuchy na moje słowa.
- Nie ma mowy. Albo
rozmowa, albo spędzę tutaj resztę dnia. Dobrze wiesz, że nie
odpuszczę - był niesamowicie zdeterminowany. Wiedziałam, że jest
zdolny do zrobienia, czegoś takiego. Za dobrze go znałam. Kochał
być w centrum uwagi i sprawiać, aby świat kręcił się tylko
wokół niego. Ekscentryczność była jedną z wielu jego wad, które
niestety dostrzegłam dopiero po czasie.
-
Dobrze, porozmawiajmy. Ale na zewnątrz. Dość już tej rozrywki dla
innych - nie patrząc na niego. Wychodzę na świeże powietrze.
Czując, że jest stanowczo za zimno na stanie na dworze, jedynie w
cienkiej koszulce z krótkim rękawem. Nie chciałam jednak, wracać
się teraz po kurtkę. A o zaproszeniu mojego niezapowiedzianego
gościa do mieszkania, nie było nawet mowy. To było miejsce, w
którym nie chciałam nawet najmniejszego śladu jego
obecności.
Ignorując więc niską temperaturę, wpatruję się w przestrzeń
przed sobą.
Upominając samą siebie, aby nie dać się Niklasowi podejść w
żaden sposób i
nie pozwolić na żadne gierki z jego strony.
Chwilę
później dołącza do mnie. Wyraźnie zadowolony z osiągnięcia
swojego celu. Przyglądam się mu przez chwilę. Nie zauważając,
żadnych większych zmian w jego wyglądzie. Nadal był tym samym,
atrakcyjnym blondynem na punkcie którego oszalałam przed kilkoma,
dobrymi już laty. Ładnym opakowaniem, próbował ukryć zepsutą
zawartość. Na którą ja także się swego czasu nabrałam.
-
Słucham. Czego ty ode mnie chcesz? Z tego co pamiętam, to wszystko
sobie wyjaśniliśmy. Nic nas już od dawna nie łączy - mrużę
gniewnie oczy. Nie mogąc uwierzyć, że miał czelność po tym
wszystkim tu przyjść i udawać, że nie zrobił nic złego.
-
Mylisz się. To ty nie chciałaś, dać mi ostatniej szansy i
wszystko skończyłaś. Ja się wcale na to nie godziłem. Widocznie
nasza miłość, znaczyła dla mnie o wiele więcej niż dla ciebie -
kręcę z niedowierzaniem głową, że odważył się wypowiedzieć
takie słowa. Nie dość, że nie miał w sobie żadnego poczucia
winy, to na dodatek odpowiedzialność za rozpad naszego związku,
próbował przenieść na mnie.
- Jak można być tak
bezczelnym? Widzę, że chyba zapomniałeś, co zrobiłeś. Z chęcią
rozjaśnię ci twoją amnezję i przypomnę, że w momencie, gdy moja
mama walczyła o życie. Kiedy najbardziej cię potrzebowałam.
Twojej obecności, wsparcia, czy choćby głupich słów pocieszenia.
Ty romansowałeś sobie w najlepsze z Inge, moją najlepszą
przyjaciółką. Zupełnie się mną nie przejmując. Wiele ci mogłam
wybaczyć, ale wtedy posunąłeś się za daleko - powrót do tamtych
wspomnień, był czymś okropnym. Nigdy więcej, nie chciałabym się
poczuć, jak w tamtym okresie czasu. Załamana po śmierci rodziców
i zraniona przez człowieka, którego bezgranicznie kochałam.
-
Zdaję sobie sprawę, że wtedy bardzo cię skrzywdziłem i ogromnie
tego żałuję. Dlatego między mną a Inge wszystko skończone.
Wczoraj się od niej wyprowadziłem. Naprawdę chciałbym to wszystko
naprawić. Musisz mi tylko na to pozwolić. Przecież było nam ze
sobą dobrze. Nie chciałabyś do tego wrócić? Do wspólnych nocy i
poranków, kiedy witałem cię twoją ulubioną kawą? - słysząc
wypowiedziane
przez niego pytanie, zaczynam się ironicznie śmiać. Pełna podziwu
dla jego wyrachowania.
- Niklas, ty naprawdę myślisz, że
jestem taka naiwna? Musiałabym chyba postradać zmysły, aby do
ciebie wrócić. Inge cię wyrzuciła i postanowiłeś wrócić do
mnie? Przykro mi, ale ten numer ci nie przejdzie. Od dawna już,
nie chcę mieć z tobą nic wspólnego. Tamtej we wszystko ci
wierzącej dziewczyny już nie ma. Dlatego najwyższy czas na ciebie.
Odejdź stąd i nigdy więcej nie wracaj - odwracam się w stronę
drzwi z zamiarem wejścia z powrotem do środka. Ale zostaje mi to
uniemożliwione.
- Ona mnie nie wyrzuciła. Sam od niej
odszedłem, bo kocham ciebie i tylko ciebie. Jestem pewien,
że ty także nadal mnie kochasz. Zbyt wiele nas łączyło, abyś
mogła o tym zapomnieć. Byłem w końcu twoją pierwszą, poważną
miłością - nadal próbuje mną manipulować, odwołując się do
naszej wspólnej przeszłości. Czym jeszcze mocniej, mnie do siebie
zniechęca.
- Zorientowałeś się po prawie
roku, że to mnie kochasz? Dobre sobie. Rób i myśl sobie, co
chcesz. Ale niech w końcu dojdzie do twojej świadomości, że u
mnie nie masz już żadnych szans. Od dawna cię nie kocham. Teraz
jedyne, co czuję do ciebie to wstręt i nienawiść - podnoszę ton
swojego głosu, coraz mocniej wyprowadzona z równowagi.
-
Dlatego, wciąż jesteś sama? Gdybym naprawdę nic dla ciebie nie
znaczył. Dawno już byś sobie kogoś znalazła - patrzy na mnie z
wyższością, przekonany że ma rację.
- A kto ci powiedział,
że jestem sama? Masz nieaktualne informację, bo do twojej
wiadomości od jakiegoś już czasu się z kimś spotykam - mówię,
zanim pomyślę. Wiedząc, że powinnam ugryźć się w język.
Przecież to było, jedno wielkie kłamstwo. Poza udawaniem
dziewczyny pewnego nierozgarniętego Norwega. Moje życie uczuciowe,
zupełnie nie istniało.
- Co takiego? - Niklas jest zszokowany,
usłyszanymi słowami.
- To, co słyszałeś - nie mając
zamiaru, dłużej z nim rozmawiać. Wymijam go. Czując drobne
uczucie satysfakcji, że to ja okazałam się górą w tym starciu.
-
Ja i tak się nie poddam. Jeszcze się przekonasz, że wkrótce do
mnie wrócisz - nie biorę jego słów na poważnie. Doskonale
wiedząc, że nic nie byłoby mnie w stanie zmusić do dania mu
kolejnej szansy.
Piętnaście minut później,
wybieram się na krótki spacer. Zostawiając restaurację pod opieką
Theresy. Musiałam w jakiś sposób odreagować spotkanie z Niklasem,
zanim będę w stanie ponownie skupić się na pracy.
Jego osoba
od zawsze, wzbudzała we mnie masę emocji. Od kiedy tylko go
poznałam. Jako
młoda dziewczyna, nie mająca praktycznie żadnego pojęcia o
prawdziwym i często okrutnym życiu.
Doskonale
pamiętam dzień naszego pierwszego spotkania, gdy oczarował mnie
bez reszty. Nie potrafiłam, oderwać od niego wzroku. Jego oczu,
uśmiechu, wręcz całokształtu jego osobowości.
Dokładnie
przez wszystkie siedem przerw między lekcjami, które miałam
tamtego dnia, błądziłam za nim wzrokiem. Mając nadzieję, że w
końcu zwrócę na siebie uwagę, tego chłopaka rozpoczynającego
ostatni rok nauki w miejscu, gdzie ja dopiero stawiałam
swoje pierwsze kroki, błądząc między korytarzami w poszukiwaniu
właściwych sal lekcyjnych.
W
końcu się udało, zauważył
mnie i zainteresował się moją osobą. A
potem przyszły słodko - gorzkie lata. Pełne rozstań i powrotów
do siebie.
Przemierzając znajome mi okolice.
Mimowolnie wracam do naszych wspólnych wspomnień. W szczególności
tych, które wywoływały u mnie w przeszłości poczucie szczęścia.
Romantycznych
randek, długich spacerów, czy całonocnego oglądania filmów w
salonie mojego domu, kiedy potrafił rozśmieszać mnie do łez.
Odtwarzam na nowo momenty,
w których Niklas był dla mnie niemal ideałem. Czułym, opiekuńczym
chłopakiem. Potrafiącym sprawić, że zapominałam o Bożym
świecie. Imponował mi swoim stylem bycia, często nieoczywistymi
zainteresowaniami,
czy planami na przyszłość. Wtedy myślałam, że wygrałam los na
loterii, mając przy sobie takiego chłopaka.
Natomiast dziś
zastanawiam się, czy cokolwiek było z tego wszystkiego prawdziwe.
Czy chociaż przez jeden
dzień, był ze mną zupełnie szczery i naprawdę mnie
kochał.
Biorąc pod uwagę, tą jego drugą stronę. Wiecznie
wodzącego wzrokiem za innymi, nie potrafiącego powstrzymać się od
flirtu z napotkanymi na swojej drodze kobietami podrywacza. Nie
miałam, co do tego, ani grama pewności.
Zła
na samą siebie, że znowu dałam się ponieść nostalgii i
tęsknocie za choćby złudnym poczuciem bycia kochaną. Odrzucam od
siebie wszelkie myśli dotyczące Niklasa. Wiedząc, że należy on
do dawno minionej i do zapomnienia przeszłości. Teraz musiałam się
skupić na teraźniejszości. Która, choć nie była za kolorowa.
Przynajmniej nie dostarczała mi kolejnych kłamstw i zdrad, które
były idealną wizytówką mojego byłego chłopaka.
Późnym
wieczorem, gdy uporałam się ze sprzątaniem restauracji i mogłam w
spokoju przez chwilę odpocząć. Zabieram się do podsumowania
zysków z dobiegającego wielkimi krokami końca miesiąca. Od dawna
już, nie znosiłam tej nieuniknionej czynności. Niosła ona za
sobą, wyłącznie rozczarowanie i poczucie, że znowu
zawiodłam.
Tym razem jednak, uśmiecham się delikatnie sama do
siebie. Widząc, że po odliczeniu wszystkich zobowiązań. Zostaje
mi niewielka kwota pieniędzy. Może suma była znikoma, ale i tak
dawała mi spore poczucie radości.
W końcu od bardzo dawna,
udało
mi się,
nie skończyć
miesiąca na minusie. Co uznałam za dobry znak. Być może uda mi
się powoli, zacząć wychodzić na prostą. A za jakiś czas, dam
radę zaoszczędzić tyle pieniędzy,
że będę mogła przeprowadzić mały remont.
Dzięki
któremu, restauracja mogłaby odzyskać dawną świetność. O czym,
najbardziej marzyłam.
💓💓💓💓💓💓💓💓💓💓💓💓💓💓
Po kolejnym
wymagającym, ale satysfakcjonującym treningu. Za który otrzymałem,
wyjątkowo dawno niesłyszaną pochwałę od trenera. W pośpiechu,
zbieram swoje rzeczy, opuszczając gmach skoczni Holmenkollen.
Uprzednio żegnając się z kilkoma kolegami z drużyny.
Zaczynającymi znowu patrzeć na mnie przychylniejszym okiem.
Mijający czas robił swoje. Wspomnienia ostatniej afery z moim
udziałem, zaczynały być przykrywane bieżącymi sprawami. Dzięki
czemu, niektórzy przestawali patrzeć na moją osobę, wyłącznie
przez pryzmat tego artykułu. Co niezmiernie mnie cieszyło.
Szczególnie, że miałem dość tej napiętej atmosfery, jaka
towarzyszyła mi niemal na każdym kroku.
Szukam
w pośpiechu kluczyków od samochodu. Chcąc, jak najszybciej wrócić
do swojego mieszkania. Mając w pamięci, kolejne spotkanie z Sophie
dziś wieczorem.
Od kilku dni, spotykaliśmy się niemal
codziennie. Rozmawiając ze sobą godzinami. Coraz lepiej się przy
tym poznając i dowiadując o sobie nowych, często zaskakujących
rzeczy.
Uczyłem
się na pamięć nazw jej ulubionych filmów, książek, czy tego co
lubiła jeść, a czego nie. Drobnych, nie wiele znaczących
szczegółów, które miały nam pomóc w uwiarygodnieniu naszego
związku.
O
ile na początku myślałem, że to będzie istna męczarnia. Ucząc
się jak do sprawdzianu tych wszystkich bzdur. O tyle z każdym,
naszym następnym spotkaniem sprawiało mi to, coraz mniej problemów.
Mimowolnie
zapamiętywałem jej preferencje, dzięki uważnemu wsłuchiwaniu się
w jej słowa, które przekazywała z taką lekkością, że mogłem
słuchać jej
głosu godzinami.
Co zdarzało się mi niezwykle rzadko.
Zwykle
ludzie mnie nudzili, a zwłaszcza dziewczyny, które spotykałem
podczas swoich licznych imprez. Wszystkie razem wzięte, nie miały
nic sensownego do powiedzenia. Były do bólu schematyczne i
przewidywalne. Nadające się wyłącznie na kilka godzin wspólnej
zabawy. Co akurat mi nie przeszkadzało. W końcu nie wiązałem z
nimi, żadnej przyszłości. Poza spędzeniem jednej, krótkiej
nocy.
Sophie natomiast była inna. Lubiłem z
nią rozmawiać i
spędzać czas.
Słuchać, jak z dużym zaangażowaniem prowadziła swoje monologi na
jakiś kolejny temat, który mimowolnie wypłynął, podczas naszej
rozmowy. Przyglądać
się jej dynamicznie zmieniającej się mimice twarzy, ukazującej
cały wachlarz emocji. Czy zwyczajnie śmiać się z jej złości na
mnie, wynikającej z kolejnego wypowiedzianego w jej mniemaniu
niestosownego komentarza przez moją osobę.
Lubiła
mówić, ale równocześnie zawsze była gotowa wysłuchać tego, co
ja mam do powiedzenia. Pod tym względem, była wprost wymarzonym
rozmówcą. Znającym
w pełni zasady, idealnej konwersacji.
Czego
na pewno będzie mi brakować, gdy nasz układ
dobiegnie końca. Mimo że, zaczynałem darzyć ją jakimś
niewielkim cieniem sympatii.
Nie miałem zamiaru, przesadnie wydłużać czasu
naszej
znajomości. Miała ona potrwać, najwyżej kilka miesięcy. W
dłuższej perspektywie i tak by nic z niej nie wyszło. Mieliśmy,
zbyt odmienne sposoby spędzania wolnego czasu, aby to ze sobą
pogodzić.
Dlatego
nawet nie zamierzałem, starać się o utrzymanie tej relacji, gdy rola
Sophie w moim życiu, stanie się już niepotrzebna.
Dzwoniący
telefon, wyrywa mnie z moich rozmyślań. Dostrzegając, że to Carl
chce się ze mną skontaktować. Bez większego zastanowienia,
odbieram połączenie.
- W końcu raczyłeś odebrać telefon.
Dzwonię do ciebie, niemal od samego rana. Co
się z tobą dzieje?
- przekręcam oczami, słysząc narzekania swojego przyjaciela.
-
Miałem trening, geniuszu. Mógłbyś się czasem, czegoś sam
domyślić. Co to za sprawa nie cierpiąca zwłoki, że tak usilnie
próbowałeś się ze mną skontaktować? - świetnie go znałem,
przez co wiedziałem, że nigdy nie dzwonił ot tak, aby sobie
pogadać. To
zawsze niosło za sobą jakiś cel.
-
Chciałem cię wraz z Ingrid, zaprosić na kolację w przyszły
piątek z okazji naszych zaręczyn. Postanowiliśmy zorganizować coś
takiego dla naszych najbliższych znajomych. Mam nadzieję, że
wpadniesz. Liczę,
że mnie nie zawiedziesz -
zupełnie zaskakuje mnie otrzymane zaproszenie. Równocześnie to
była ogromna szansa, aby wszyscy zapoznali się z Sophie i oswoili
się z jej obecnością w moim życiu. Tylko,
czy nie było na to trochę za wcześnie?
-
Jasne, ale pod warunkiem, że zaproszenie obejmuje moją osobę
towarzyszącą - cisza, jaka zapada po drugiej stronie. Mówi mi
wszystko. Carl był w istnym szoku. Podobnie, jak moja siostra. Co
tylko uświadamia mi, że ten pomysł był strzałem w dziesiątkę.
Zwyczajnie
nie mógł się nie udać.
-
Twoją, co? - dopytuje, nie dowierzając.
- Dziewczynę, która
będzie mi towarzyszyła podczas tego spotkania. Czy
tobie wszystko trzeba tłumaczyć po kilka razy?
- odpowiadam, jakby była to najnormalniejsza rzecz pod słońcem, że
chcę przyjść z kimś. Po rozstaniu z Astrid. Jeśli już musiałem,
pojawić się na jakimś spotkaniu w większym gronie. Przychodziłem
na nie sam, co stało się niemal tradycją dla wszystkich.
-
Halvor, co ty odwalasz? Masz zamiar zaprosić jedną z tych twoich
wątpliwych znajomych z klubów? Przecież Ingrid dostanie szału,
chcesz zrobić jej na złość? - Carl jest przerażony tą
perspektywą, przez co zaczynam się głośno śmiać. Jego
narzeczona stanowczo, zbyt mocno zaczęła nim rządzić.
-
Spokojnie, zapewniam cię, że to zupełnie ktoś inny. Miałeś
nawet okazję już ją spotkać. Nie jestem, aż takim kretynem, aby
chcieć zepsuć wam wasze święto, nieodpowiednim towarzystwem -
staram się go uspokoić. Mimo
że nie darzyłem przesadną sympatią Ingrid. Carl nadal pozostawał
moim najlepszym przyjacielem i nie chciałem go zawieść.
-
Naprawdę spotykasz się z jakąś normalną dziewczyną? Przecież
to wprost coś nierealnego. Czyżbyś w końcu zmądrzał? - słyszę
w głosie przyjaciela, tworzącą się nadzieję. Przez kilka sekund,
robi mi się nawet wstyd, że chcę wszystkich tak okrutnie okłamać.
Jednak znika on tak szybko, jak się pojawił. Nie miałem przecież
innego wyjścia. Tylko w ten sposób, mogłem sprawić, aby dali mi
spokój.
- Może. Czas pokaże - odpowiadam wymijająco.
Zmieniając następnie temat. Przede mną, wciąż pozostawało
najtrudniejsze. Przekonanie Sophie do wzięcia udziału w tej
kolacji. Jak na ironię losu, wspólnie wczoraj ustaliliśmy, że z
oficjalnymi wyjściami wstrzymany się do rozpoczęcia przeze mnie
sezonu. Kiedy będziemy pewni, że wiemy o sobie na tyle dużo, że
nikt niczego nie zacznie podejrzewać. Czekało mnie więc, dość
wymagające wyzwanie. Doskonale wiedząc, że dziewczyna jest
okropnie uparta i wyjątkowo nie znosi, gdy ktoś łamie jakieś
wcześniejsze ustalenia.
- Naprawdę masz lęk
wysokości i nie znosisz zimy? Mieszkając od urodzenia w Norwegii?
Powinnaś ją uwielbiać. Jestem ciekawy, czym jeszcze mnie
zaskoczysz
- zastanawiam się, kończąc powoli jeść wspólny posiłek
przygotowany przez Sophie. Praktycznie każdego wieczoru, tak
wyglądał początek naszego spotkania. Wszystko przez to, że za cel
postawiła sobie. Dopilnowanie, czy na pewno prawidłowo się
odżywiam i dbam o właściwą dietę. Z czym, niekiedy bywałem na
bakier. O czym przypadkowo jej wspomniałem.
Od tamtej pory,
zaczęła interesować
się moim jadłospisem i skrupulatnie edukować się w kierunku, co
wolno mi jeść, a czego nie. Przygotowując następnie, odpowiednio
zbilansowane posiłki. Udając przy tym przede mną, że to niesprzedane
jedzenie dla gości restauracji. Ten
mały podstęp
odkryłem podczas, przypadkowego przeglądania menu jej restauracji.
Nie miałem jednak zamiaru, informować jej o swojej wiedzy, a tym
bardziej narzekać.
Dziewczyna gotowała obłędnie i chyba nikt
nie byłby w stanie, oprzeć się smakowi przygotowywanych przez nią
potraw. Dlatego korzystałem, póki mogłem. Wiedząc, że inni mogą
mi tylko pozazdrościć.
- Zapewne wieloma rzeczami. Idziemy na
górę? Jestem trochę zmęczona - spoglądam na jej zmęczoną
twarz. Wiedząc, że to także przeze mnie ostatnio nie dosypia.
-
Może lepiej sobie pójdę? Powinnaś odpocząć - jej kolejne
ziewnięcie, tylko to potwierdza.
- Daj spokój i tak teraz nie zasnę. Zresztą wydaje mi się, że chyba chcesz mi coś powiedzieć.
Dziwnie się zachowujesz od samego momentu przyjścia. Coś się
stało? - nie mogłem zrozumieć, jakim cudem po kilku dniach
znajomości, potrafiła mnie przejrzeć. Zaczynałem być naprawdę
pod wrażeniem jej zmysłu obserwacji.
- To nic takiego. Po
prostu rozmawiałem dziś ze swoim przyjacielem. Tym, z którym tu
byłem podczas naszego pierwszego, niefortunnego spotkania. Ostatnio
się oświadczył i z tej okazji wspólnie z narzeczoną organizują
kolację w przyszłym tygodniu. Chciałbym, abyś mi na niej
towarzyszyła - mówię na jednym wdechu, chcąc mieć to za sobą.
-
Co takiego? Ale przecież ustaliliśmy, że poczekamy z
czymś takim.
Jest jeszcze za wcześnie. Halvor, to się nie uda. Wszystko
zepsujemy. Nie możesz pójść sam? - dostrzegam w jej oczach
przerażenie. W dodatku tak, jak się spodziewałem. Jest sceptycznie
nastawiona do mojego pomysłu.
- Mogę, ale nie chcę. Wszyscy
pewnie będą z kimś. Nie chcę czuć się, jak piąte koło u wozu.
Sophie, nie musimy im jeszcze mówić, że jesteśmy razem. Chciałbym
jednak, mieć cię w pobliżu. Lepiej bym się czuł w tym
towarzystwie, gdybyś
była obok mnie
- próbuję ją nakłonić do zmiany zdania. Widzę,
że zaczyna się wahać i w myślach rozważać moją propozycję.
-
W takim razie, pójdźmy na mały kompromis. Będę ci tam towarzyszyć, ale
tylko jeśli
ty ograniczysz swoją obecność na imprezach do jednej w miesiącu -
patrzy na mnie z jawnym wyzwaniem w oczach. Zupełnie zaskakując tą
propozycją. Jej przebiegłość, znów daje o sobie znać. Od
naszego pierwszego spotkania w kawiarni, szukała
sposobu, jak zmusić mnie do przystopowania z zabawą, aż w końcu
znalazła.
- To nie fair. Jedno spotkanie, nie jest warte
takiego poświęcenia - oburzam się. Niezadowolony
z takiego obrotu sprawy.
-
Jak sobie chcesz. W takim razie, pójdziesz na tę
kolację sam. Widocznie, aż tak ci nie zależy - przez dłuższą
chwilę, mierzymy się obrażonymi spojrzeniami. Żadne
z nas nie chce ustąpić, aż w końcu to ja pierwszy ulegam.
-
Dwie imprezy w miesiącu, na pewno nie mniej. To moje ostatnie słowo
– wzdychając
z niezadowoleniem, próbuję wynegocjować dla siebie korzystniejsze warunki. Wiedząc, że i tak
na pewno będzie mi ogromnie trudno, dotrzymać
naszej umowy.
- Zgoda. Niech będą dwie. To i tak będzie
olbrzymi postęp
w twoim wykonaniu.
Mam tylko nadzieję, że nie zawiedziesz mojego zaufania i będziesz
przestrzegał tego warunku - posyła w moją stronę uśmiech
zadowolenia z powodu postawienia na swoim.
- Dlaczego, aż tak
bardzo ci na tym zależy? Przecież to zupełnie nie
powinno
cię obchodzić, czy uda się nam okłamać moich bliskich, czy nie.
Tak
samo, jak to co robię ze swoim życiem
- ciekawiło mnie to, niemal od samego początku. Dlaczego,
aż tak bardzo przejmowała się moim trybem życia.
-
Powiedzmy, że lubię mieć poczucie, iż to co robię ma sens. A
teraz idź na górę i na mnie poczekaj. Zrobię nam herbaty i
posłucham o twojej siostrze i bracie. Wczoraj nie dokończyłeś -
przypomina mi, na
czym stanęła nasza rozmowa.
Gdy
kończę pomagać jej z uprzątnięciem naszych naczyń. Posłusznie,
podążam wąskimi schodkami. Wprost do niewielkiego królestwa
Sophie. Może nie było tu wiele miejsca, ale wszystko zostało
urządzone z niezwykłym gustem i klasą. Nadając wnętrzom
przytulnego wyglądu.
Moje
mieszkanie, choć zajmowane przeze mnie od dłuższego już
czasu. Nadal pozostawało zimne i bez wyrazu. Jakby
nikt w nim nie mieszkał. Przez
co, jeszcze mocniej zazdrościłem jej tego miejsca. Gdzie
można się było poczuć, jak w prawdziwym domu.
Podążam
do jej sypialni, która pełniła równocześnie rolę salonu.
Zajmuję
swoje
stałe miejsce na jednym z miękkich i wygodnych foteli. Rozglądam
się po jej półkach, zastawionych po brzegi książkami. Czytając
niektóre tytuły. Zastanawiając przy tym, kiedy znajduje czas na
ich czytanie.
Nieoczekiwanie
słyszę dźwięk otrzymanej wiadomości, który świetnie już znam.
Zauważam telefon należący do Sophie. Leżący na stoliku, niemal
na wyciągnięcie mojej ręki. Nie mogąc powstrzymać swojej
ciekawości. Biorę go do ręki, odczytując wiadomość wyświetlaną
na wciąż, jeszcze niezgaszonym ekranie.
Jej
treść
wprawia mnie w szok i ogromną
wściekłość. Nie mogłem uwierzyć, że mogła mnie tak perfidnie
okłamać. Kilkukrotnie
zapewniając,
że nie jest z nikim związana.
Nie
potrzebowałem kolejnego skandalu. A tym by to się skończyło,
gdyby tylko ktoś odkrył. Kim dla Sophie był niejaki Niklas.
Zapewniający, że ją kocha i ogromnie za nią tęskni.
Ojoj, co tu się stało ☹ Zdecydowanie nie podoba mi się Niklas. Jest niesympatyczny, gburowaty i ma wybujałe ego. Jak on może myśleć, że po tym wszystkim co zrobił, Sophie chciałaby jeszcze do nie wrócić. Przecież on ją zdradził! I to z jej najlepszą przyjaciółką! Za takie rzeczy to nic, tylko kocioł z wrzącym olejem się należy. Kopnąć takiego w cztery litery i tyle.
OdpowiedzUsuńDobrze, że Sophie to inteligentna kobita nie dała się nabrać na te jego pseudo słodkie słówka. Jeszcze jej niedorobionego amanta do szczęścia brakowało. Mam nadzieję, że Niklas szybko się od niej odczepi, bo na razie przyciąga same kłopoty.
Za to jeśli chodzi o Halvora, to wychodzi na to, że na razie znajomość z Sophie wychodzi mu tylko na dobre. Podświadomie zaczyna dostrzegać swoje błędy, zmieniać styl życia i choć wydaje mu się, że to tylko na chwilę, to mam wrażenie, że te zmiany są trwałe, że może dzięki dziewczynie uda mu się wyjść na prostą.
Ogólnie, to takie urocze, jak Sophie dba o swojego „chłopaka”. A on coraz bardziej ją lubi. Coś czuję, że za nim którekolwiek zdąży się zorientować, połączy ich coś znacznie mocniejszego niż wspólne interesy.
Nie wiem dlaczego, ale strasznie ucieszyłam się słysząc, że Halvor jest zaproszony na kolację do Carla. I że chce zabrać ze sobą Sophie. Mam wrażenie, że ta kolacja będzie w jakiś sposób przełomowa. Tylko, że jeszcze nie wiem w jaki.
Końcówki nie lubię. Halvor nie dość, że ocenia Sophie, nie znając całej sytuacji, to jeszcze tak po prostu czyta jej wiadomości. Coś czuję, że dziewczyna będzie bardzo zła. Mam jednak nadzieję, że szybko rozwiążą ten problem.
W każdym razie, ode mnie to tyle. Dużo weny życzę i z niecierpliwością czekam na kolejny rozdział.
Pozdrawiam
Violin
Niklas jest prze gościem 😂 porządnie się uśmiałam jak przeczytałam, że wczoraj wyprowadził się od innej i już chce wracać do Sophie 🤣 nie no to rozwaliło system. Fajnie się zapowiadało w końcu chłopak z przeszłości, który podobno był ideałem, ale wywinal taki numer. Ma tupet. W dodatku z przyjaciółka i w czasie kiedy Sophie go potrzebowała. Jak dla mnie jest skreślony choćby nie wiem co robił.
OdpowiedzUsuńHalvor po mału się nakręca na Sophie. Niby myśli, że ta znajomość nie ma przyszłości i jest tylko na kilka miesięcy, ale sam zauważa zalety dziewczyny. Jest zupełnie inna od tych, które sam zna i się z nimi spotyka dla zabawy. Jak mnie to cieszy, że ta znajomość posuwa się do przodu 😀 oni będą super para i mam nadzieję że impreza zaręczynowa u Carla to potwierdzi ☺
Sophie ma na głowie teraz dwóch facetów , trochę jej współczuję. Jeden niby z umowy, ale ona też zaczęła się już lekko angażować i w sumie jakoś wpływa na Halvora. Drugi Niklas debil z przeszłości, a wiadomo, że wspomnień człowiek nie pozbedzie się od tak...
Jesteś mistrzem konczenia rozdziałów 😑 ponownie narazasz moj umysł na gimnastykę i domyślnie się hahaha
Oby Halvor pozwolił sobie to wszystko wyjaśnić i nie dział pod wpływem emocji. Pozdrawiam,
N
Ten rozdział sprowokował uśmiech na mojej twarzy, mimo że początek ... i końcówka lekko mnie zirytowały. Ale! Trzeba się cieszyć z małych rzeczy ;)
OdpowiedzUsuńZacznę jednak od początku. Niklas. Już przy okazji poprzedniego rozdziału, wiedziałam że to będzie jakiś podejrzany typ. Sądziłam jednak, że jest to były Sophie, który nie może pogodzić się z rozstaniem ... a tu mamy manipulanta, który potrzebuje jej, gdy życie wali mu się na głowę. Jest po prostu bezczelny w swoim zachowaniu, ale to tylko skutek dawania mu kolejnych bezsensownych szans przez Sophie w przeszłości. Miłość niestety jest ślepa. Na całe szczęście dziewczyna zmądrzała i teraz wie, jakim jest on człowiekiem. Co najlepsze ... on kompletnie nie myśli co mówi. Powiedział że "wczoraj" zerwał i wyprowadził się od Inge ... i co? Sądzi, że Sophie jest aż tak naiwna, że po roku przywita go z otwartymi ramionami? By się trochę szanował, a nie robił z siebie imbecyla! Zresztą, przecież on nim jest :P I jeszcze to wbicie szpilki, że przecież Sophie nikogo nie ma. Dobre sobie! Już lepiej być samą, niż z takim kimś jak on. I tak dziwne, że Inge zorientowała się w tym po roku ... bo jestem pewna, że to ona go wyrzuciła. Na dodatek wysłał idiotycznego sms-a, którego przeczytał Halvor i źle wszystko zrozumiał. Podejrzewam że gdy dowie się prawdy, będzie bardzo "zdenerwowany" na Niklasa :P
Jestem fanatyczną przeciwniczką dotykania czyjegoś telefonu i przeglądania w nim czegokolwiek. To nie grzeczne, a po za tym to wchodzenie butami w czyjąś prywatność. Dlatego Halvor i jego ciekawość mają u mnie wielkiego minusa.
A teraz najważniejsze ... czyli to, co wprowadziło mnie w błogi stan. Ich relacje są wręcz urocze :) Powoli stają się przyjaciółmi, a kto wie, czy los nie szykuje dla nich coś więcej. Jestem pozytywnie zaskoczona tym, że Halvor aż tak się poświęcił, aby dowiedzieć się szczegółów z życia Sophie. To co lubi, czym się interesuje. To na prawdę miłe. Bo przecież nie musiałby tego robić, a po prostu improwizowaliby, prawda? A na dodatek sprawia mu to przyjemność i lubi spędzać z nią czas. Na zwykłej rozmowie, a nie imprezowaniu! Pierwszy krok do normalności ;) A ona? "Lubię mieć poczucie, iż to co robię ma sens". To było świetne! Dlatego Halvor trafił idealnie z dziewczyną, która na niby ma mu pomóc. Nie przewidział jednak tego, że ona serio mu pomoże :P To jak o niego dba jest cudowne. Na pewno sprawiło mu przyjemność to, gdy odkrył że dla niego gotuje i wcale nie są to jakieś resztki :P Są świetni obydwoje w swojej relacji!
Dlatego już teraz nie mogę się doczekać spotkania z jego przyjaciółmi! To na pewno będzie mega wydarzenie ... i zobaczymy, jak sobie poradzą ;D
PS. Zapraszam na nowość u mnie ;*
Z miejsca nie polubiłam Niklasa. No naprawdę, co za gość! I jaki ma tupet... Nie było go przy Sophie, wtedy gdy najbardziej go potrzebowała, ba, miał na boku romans z jej najlepszą przyjaciółką, a gdy posypało mu się życie to wraca z podkulonymi nogami do Sophie? O zgrozo! I co najlepsze, on myślał, że Sophie przyjmie go z powrotem po tym wszystkim, co jej zrobił. No ja słów nie mam. Bezczelny typ i manipulant! Sophie przez ten czas zmądrzała, dojrzała i przejrzała na oczy, więc nie ma takiej opcji, aby mu wybaczyła i pozwoliła do siebie wrócić. No ja nadal nie wiem, jak on w ogóle mógł pomyśleć, że coś takiego wchodzi w grę. Oby Sophie nie miała z jego powodu jakichś nieprzyjemności, chociaż ta końcówka... Nie spodobało mi się to, że Halvor odczytał tę wiadomość. To w końcu telefon Sophie i to jej sprawa kto do niej pisze. A tak to od razu wyciągnął niepotrzebne wnioski i stwierdził, że dziewczyna go okłamała. Mam tylko nadzieję, że Sophie mu wszystko na spokojnie wytłumaczy i obejdzie się bez kłótni, czy coś :) Ale pomimo tego incydentu to Halvor mi zaimponował. Tym, jak spędza czas z Sophie, jak dowiaduje się o niej nowych rzeczy... No, może będą z niego jeszcze ludzie :D
OdpowiedzUsuńJuż sam fakt, że zgodził się pójść na warunki Sophie, czyli tylko dwie imprezy tygodniowo o czymś świadczy :D No, ale ona w końcu zgodziła się z nim pójść na przyjęcie zaręczynowe jego przyjaciela, więc coś za coś!
Ich relacja powoli wstępuje na wyższy poziom, co bardzo mnie cieszy, bo mimo, że Halvor zarzeka się na wszystkie świętości, że gdy tylko ta akcja się skończy to on skończy z Sophie, to jednak dziewczyna coraz bardziej go intryguje i kto wie, jak to wszystko się potoczy... :)
Bardzo mnie rozczulił fakt gotowania przez Sophie potraw dla niego <3 To takie urocze było :)
Jestem bardzo ciekawa, jak potoczy się ich pierwsze oficjalne wyjście, więc czekam z niecierpliwością na nowość :)
Pozdrawiam ;*
I zapraszam do siebie na https://wysokie-nadzieje.blogspot.com/ na drugi rozdział :)
http://niewlasciwy-wybor.blogspot.com/ zapraszam serdecznie na czwarty rozdział ;*
UsuńNiklas w całej swojej podłości mnie rozbawił. Jezu co gość ma w głowie w ogole ? Naprawdę myślał że Sophie tak po prostu przyjmie to z otwartymi ramionami po tym co zrobił? Jaki trzeba mieć tupet żeby zdradzić Sophie z jej najlepszą przyjaciółką . Jeszcze w takim momencie. A teraz cała ta pseudo przyjaciółka to wywaliła to wraca z podkulonym ogonem. Bo W życiu nie uwierzę że to on zerwał.
OdpowiedzUsuńCo do Halvora nie podoba mi się że przeczytał wiadomość która przyszła do Sophie. Ale ogólnie chłopak z rozdziału na rozdział u mnie zyskuje.
I według mnie , choc on sam jeszcze o tym nie wie 😉 zaczyna mi zależeć na Sophie.
Lubi spędzać z nią czas. Interesuje go życie dziewczyny. I nawet obiecał zmniejszyć ilość imprez. Jej jak ja nie mogę się doczekać czegoś więcej pomiędzy nimi. Halvor może sobie wmawiać co chce ja i tak wiem. Że ciągnie go do Sophie.
Spotkanie u Carla zapewne będzie bardzo interesujące . Jestem ciekawa jak zareaguje gdy zobaczy że to z Sophie przyszedł jego przyjaciel. Pewno będzie w szoku.
I może podczas tej rodzinnej imprezy coś się wydarzy pomiędzy naszą dwójka ?😉
Z niecierpliwością czekam na nowy rozdział. Pozdrawiam 😊